-Ender! Ender! Gdzie ten pajac poszedł? - Szukałam go już dobre pół godziny... Zawsze kiedy jest mi potrzebny musi gdzieś zwiać!
-Tutaj jestem!
Podbiegłam za głosem..
-No nareszcie! Wiesz że muszę zaplanować ci garnitur!
-Ciiii...
-hm? - W konarach drzewa zauważyłam małego wilczka... był przerażony! Położyłam się koło Endera...
-Twoje? -Szepnęłam sarkastycznie..
Ender popatrzył się na mnie jak na idiotkę...
-Nie.. jakieś psy go goniły..
-hmmm.. Zobacz ile tu krwi...
-Widzę właśnie.. czekam aż wyjdzie z kryjówki...
-Jak wyjdzie to podaj mu te zioła... =jednym ruchem wyczarowałam kilka ziół.. - Wrócą mu siły.. choć na chwilę... -Wstałam z ziemi po cichutku oddalając się
-Gdzie idziesz?
-Skoro gonili tego szczeniaka... on nie musi być jedyny...
-Prawda.. ale uważaj na siebie.. -Basior odwrócił pysk w drugą stronę
-Umiem się bronić - Używałam radaru by szybciej znaleźć jakieś wilki..
-Chyba ten mały był wyjątkiem... hmm.. coś czuje! -Odczuwałam silne impulsy, szybko pobiegłam w tamtą stronę.. Mały biały wilczek leżał skulony na śniegu..
-Biedactwo... -Maluch pewnie zemdlał z przemęczenia...Owinęłam go szalikiem który miałam na sobie.. Drugi koniec zawiązałam sobie na szyi... i jak najszybciej pobiegłam do miejsca gdzie ostatnio widziałam Endera..
Tym razem go nie było.. wilczka też nie.. pewnie poszli w kierunku watahy... może ich dogonię?
Kiedy biegłam przez las szczeniak zaczął się budzić..
< :p >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz