Rozdział pisany w porozumieniu z Sakurą
Z trudem wytłumaczyłem Sakurze, jak wygląda sytuacja. Że jej ciało zamieszkuje bogini, pozbawiona swego prawdziwego ciała, która była moją ukochaną. Wadera słuchała tego, kiwając łbem od czasu do czasu.
- I dlatego chcę, abyś pozwoliła oddać swoje ciało Linette. - Zakończyłem swój wywód i spojrzałem wyczekująco na Sakurę. Jeśli informację, że jestem demonem przyjęła nad wyraz dobrze, to ta nowinka oburzyła ją. W sumie, nie dziwiłem jej się.
- Co?! Nie, nie, nie! - Wilczyca poderwała się z ziemi, gotowa odejść, lecz zatrzymałem ją, stając przed Sakurą. Spoglądając jej w oczy, pocałowałem ukochaną, chcąc ponownie obudzić Linn. Bogini z uśmiechem polizała mnie po policzku.
- Kochanie, wiesz, że nie musisz..-
- Nie wytrzymam już dłużej bez ciebie. - Odparłem, czując pieczenie w kącikach oczu. Sakura spuściła wzrok, po czym westchnęła smutno.
- Jeśli.. To sprawi, że będziesz szczęśliwy.. - Wyszeptała prawie bezgłośnie, więc musiałem opuścić łeb, aby lepiej ją słyszeć. - Mogę pozwolić ci się z nią spotykać. -
Fala ekscytacji ogarnęła mnie całego. Gwałtownie wyprostowałem się i zacząłem merdać ogonem jak szalony. Sakura zgodziła się, nawet się tego nie spodziewałem! Myślami zacząłem uciekać do wspólnych wieczorów z Linnette..
- Ale najpierw musisz się zgodzić, aby być moim partnerem. -
Wiedziałam, że to jedyny sposób, aby pocieszyć basiora. Wbrew sobie musiałam się mu postawić i być może nieco go zranić, lecz to było dla jego dobra. Wpatrywaliśmy się w siebie przez długą chwilę, a w mojej głowie przewijały się różne myśli. W końcu, nie znałam go prawie w ogóle, jakiekolwiek uczucia, jakie były kierowane do Carreou musiały należeć do Linette. Istniała szansa, że podczas naszego "związku" ogień miłości naprawdę się pojawi, lecz na to nie liczyłam. Miałam jednak swój własny plan, do którego wilk był mi potrzebny. Przytuliłam się do oniemiałego towarzysza, który nadal się nie odzywał.
- To jak, kochanie? Zgodzisz się? -
- Ale co drugi dzień macie się zamieniać. - Warknął Carreou, lecz w jego głosie nie było zdenerwowania. Pokręciłam łbem.
- Dam wam noce sami dla siebie. - Widząc, jak chce protestować, zasłoniłam mu łapą pysk. - Żadnych "ale"! -
- No dobrze.. Zgadzam się, Sakuro. -
Podskoczyłam z radości. Mój pierwszy partner! W sam raz na wiosnę! Pociągnęłam basiora do jego jaskini. Bez jego zgody zarządziłam, że będę mieszkać u niego. Jak chce Linette, musi się postarać!
Wkroczyliśmy do ciemnej pieczary, pełnej duszącego dymu. Kaszlnęłam cicho. Takie otoczenie na pewno nie wpłynie dobrze na mój głos. Wilk pokazał na półkę skalną.
- Tu śpię. Ty też tu śpisz. Nie idziesz dalej. Rozumiesz? - Powiedział z góry, siląc się na spokój. Przytaknęłam ochoczo, niezbyt jednak przejmując się słowami demona. Kiedy tylko odwrócił się, potruchtałam do komory z posągiem. Był pęknięty w wielu miejscach, lecz nadal cały. Ciekawe, dlaczego takie coś się tutaj znajduje..
Po zwiedzeniu całego kompleksu i położyłam się u boku Carreou. Powoli nastał wieczór. Zgodnie z obietnicą, Linn przejęła kontrolę. Bogini spojrzała na partnera. Oboje zaczęli długą dyskusję, której nie chciałam się przysłuchiwać. W pewnym momencie usłyszałam, że wilczyca proponuje towarzyszowi założenie rodziny. Ku mojej radości, basior zgodził się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz