- No co? - Spytałem, mierząc je wzrokiem. - Coś nie tak? -
- Oczywiście, że nie.. - Saki ściągnęła brwi i zaczęła jeść. Beta prychnęła i zatrzepotała skrzydłami. Jedno spojrzenie na jej brzuch dało mi do zrozumienia, dlaczego wadera może być taka... hmm, łatwo denerwująca się.
- Jesteś w ciąży, jak widzę. - Powiedziałem i dotknąłem nosem Rachel. Ta zarzuciła włosami i wyprostowała się dumnie.
- Tak. Coś ci to przeszkadza?! - słysząc jak głos wilczycy zaczyna się podnosić, pokręciłem szybko łbem. Rachie uniosła kącik pyska.
- To dobrze. A co do ciebie, Saku... To znaczy, Saki! Nie wchodź mi w drogę, rozumiesz? -
- Carreou, powiedz jej coś. - Różowa wilczyca spojrzała na mnie wyczekująco. Poczułem się co najmniej niekomfortowo.
- Emm... Noo.. Mówię coś..? -
- Własnej dziewczyny nie obronisz? - Sakura prychnęła obrażona i odwróciła łeb. Na obliczu bety pojawił się grymas zdziwienia, pomieszanego z szokiem.
- Jesteście parą? -
- To nie tak, jak myślisz, to tylko umowa! - Próbowałem się bronić, lecz Rachel już wzbiła się w powietrze. Do wieczora wszyscy będą o tym gadać..
Miałem rację. Idąc z ponownie uśmiechniętą waderą po okolicy, słyszałem szepty. Sam Shu chichotał z Alarisem, że niedługo będą musieli udźwiękoszczelnić swoją jamę. Zbywałem to westchnięciem. Znosiłem to przez kolejne dni, lecz gdy jakaś wilczyca podbiegła do nas i zadała te samo pytanie, nie wytrzymałem.
- TAK, JESTEŚMY RAZEM. - Krzyknąłem donośnie, przez co większość watahy mnie usłyszała. Myślałem, że to ukróci moje męczarnie z ciągłymi pytaniami. Tak się jednak nie stało. Można by nawet rzec, że było gorzej. No cóż. Nie zostało mi nic innego, jak zaakceptować fakt, że Sakura jest moją partnerką.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz