Po posiłku, który składał się z nasion, nie wiedzieliśmy co dalej robić. Siedzieliśmy w ciszy, przyglądając się sobie.
-Może teraz ja ci pokażę mój dom?-zapytałem. Wadera od razu się zgodziła. Po kilkunastu minutach byliśmy już u mnie. Weryla krążyła po jaskini i uważnie przyglądała się każdej skale. Sam często lubiłem się zachwycać moim mieszkaniem. Gdy wilczyca dostrzegła jeziorko znajdujące się obok, od razu do niego podbiegła i zamoczyła w nim łapy.
-Podoba ci się?-usiadłem obok niej.
-Tak, jest na prawdę ładna- Weryla zaczęła pływać w jeziorze. Uśmiechnąłem się, patrząc na to, co robi. Do mojej głowy napłynęły dziwne myśli. Znałem Werylę krótko, a już wywołała u mnie takie uczucia? Jedyne co miałem w głowie to -Powiedzieć jej? Nie... powiedzieć? Nie. A może jednak?-
Przysunąłem się do ściany, znajdującej się za mną i kilka razy lekko uderzyłem o nią głową. Na szczęście wadera tego nie widziała. Chwilę później Weryla wyszła z wody i otrzepała się. Oczywiście wszystko poleciało na mnie.
-Czy myślałaś kiedyś o założeniu rodziny?-zapytałem pewny siebie. Nie wiedziałem jak inaczej zacząć ten temat. Weryla przez chwilę przyglądała się mi, jakby nie wiedziała, o co mi chodzi.
-Ni..nie bardzo
Przekierowałem wzrok na bok. -Ja w sumie też nie- i tu czułem się już pewnie, niż przed
chwilą.-Aaale chyba dobrze by było kiedyś taką rodzinę założyć.
Weryla stanęła przed mną i z dziwnym spojrzeniem wpatrywała się w moje oczy.-Co masz na myśli?
Westchnąłem, bo wiedziałem, że i tak mi nic z tego nie wyjdzie.
-Nie ważne...-odwróciłem się. Żałowałem, że w ogóle zacząłem ten temat.
-Mów- wadera znów wpatrywała się we mnie z powagą. Nie wiedziałem, jak wytłumaczyć jej moje uczucia. Poczułem, jak moje serce dziwnie się ściska. Pierwszy raz czułem się tak dziwnie. Próbowałem zachować powagę.
-Chodzi mi o to, że gdy spędziłem z tobą pierwsze sekundy, nie mogłem oderwać od ciebie oczu. Inaczej, coś we mnie pękło...-znieruchomiałem. Co ja mówię!? Przecież miałem to zostawić dla siebie.-Przepraszam- jęknąłem próbując się ogarnąć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz