Black Parade

niedziela, 26 lutego 2017

Od Megami do Endera

To ten ohydny zapach który był w tej jaskini.Prawie z niego zemdlałam.Ender już padł ale udało mi się go wybudzić.
-C..Co się tutaj stało!?-Zapytał.Usiadłam i zaczęłam opowiadać. (...)
-To prawda, nie możemy na to pozwolić.Przynajmniej cię znalazłem.
-Ten wilk gdzieś wychodził!-Wstałam i podeszłam do krat.-Myślę że już się kierował do watahy.
-To nie dobrze...Musisz jakoś z tond wyjść.-Ender podszedł bliżej i zaczął oglądać kraty.-Tylko JAK!
-Jak on to zamknął?-Nie mogłam sobie nic przypomnieć.-Widziałam tylko jak zamachał ogonem.-Boże..Jak to głupio zabrzmiało...Basior zrobił minę typu "ech..." a po chwili powiedział.-Jak trzeba to trzeba...-I zaczął machać ogonem w pobliżu krat.W końcu się mu udało, kraty zniknęły.-Udało się.-Powiedziałam z uśmiechem.-Chodźmy lepiej.
-I to szybko.-Dodał Ender.Pobiegliśmy przed siebie.Zobaczyłam tego wilka.Był tuż przy granicy watahy.-To on.-Wyszeptałam. Ender pobiegł i zastawił mu drogę sobą.Basior widząc mnie, uniósł się w powietrze, ale Ender złapał do za skrzydło.-Ałch..-Jęknął. -Widzę, że żądasz władzy.Niestety to nie jest takie proste... Gdy byłam szczeniakiem też tak myślałam.Ale musiałam dużo zrobić, aby zostać Alfą.-Podeszłam bliżej niego.- (...) Proponuje ci Gammę w tej watasze.-Dodałam.
Ender spojrzał na mnie spojrzeniem jak na wariata.Widząc to powiedziałam.-Ale..o tym to jeszcze pomyślę. Na razie pójdziesz z nami. Puuść go.-Ender zatem to zrobił.
-Zwariowałaś!?-Powiedział szeptem.-Spokojnie.Na razie nad tym pomyślę.A jak już...Powiem Lilji aby miała go na oku.Zaufaj mi.
-No dobrze...-I poszliśmy do watahy. (...)
-Tak wiem, sprowadzam do watahy obcego, i jeszcze oferuję mu wyższą hierarchię.-Powiedziałam przed Lilią.-Czyli mam go pilnować?-Odpowiedziała.-Tak. A...Jutro pomyślę co dalej z nim.
Poszłam do jaskini, aby pójść spać ale nie mogłam zasnąć.


<Ender?>

sobota, 25 lutego 2017

Od Nitsu ,,Martwy'' cz.1

Nie wiem gdzie pójdę , gdzie poprowadzi mnie ten świat. Przez dłuższy czas błądziłem w myślach sądząc że życie jest mi zbędne , bliższy myśli samobójczych. Ale pewien słodki głos powtarzał : ,,Życie jest piękne , nie warto je kończyć zbyt szybko.''-nie słuchałem. Użalanie się nad sobą ogłuszyło wszystkie pozytywne myśli. Co się stało ? Sam nie wiem , po prostu straciłem sens życia. Już dawno moje serce przestało bić. Wiec jak to się stało że żyje ? Wyjaśnienie jest pod ręką -demony nie umierają.
Z tym faktem moje ,,życie'' toczyło się dalej. Mimo wyjaśnień chcecie wiedzieć : ,,Jak ?'' -,,Jak próbowałeś się zabić ?'' Otóż nie próbowałem , tylko w pewnym momencie życia moje serce się zatrzymało , ale najważniejsze że już to wszystko za mną , a serce bije jak szalone kiedy o tym opowiadam. Tak demony mają uczucia , ale tylko w swoim pierwszym ciele , w drugim ciele (bardziej złym) uczuć nie posiadają.
                                     
                                     
Tak wyglądam jako demon , zawsze kiedy się przemieniam robi się ciemno i mglisto. W tym ciele nie mogę opanować żądzy mordu , ale staram się. Nie jestem nie pokonany , moją słabością są słodkie i kolorowe rzeczy. Co prawda to mnie nie zabije , ale osłabi , może nie wszystkie słodkie i kolorowe rzeczy ale większość.
                             
               <zostawisz jakiś ślad ? Będzie mi miło !>

piątek, 24 lutego 2017

Od Rachel ,, Melodia Duszy" cz 10

Wyciągnęłam swoje dwa miecze, które były w mojej bluzie. 2 małe, chude, wielkości długopisów rurki ze stopu niebiańskiego spiżu i stygijskiego  żelaza. Machnęłam i w mgnieniu oka zmieniły się w 2 miecze pokryte greckim ogniem. Przechodnie nie zwracali na nas uwagi. Byłam wdzięczna za to Mgle.
- Słuchaj, nie chcę Cię skrzywdzić, ale nie dajesz mi wyboru. Możemy załatwić to dyplomatycznie
- Dziadku... proszę. - powiedział Aleks.
- Nie ma takiej opcji. - powiedział staruszek i zaszarżował. Ku mojemu zaskoczeniu, był strasznie szybki, i zwinny. Odbiłam atak. Miecz staruszka zaczął się spalać. W ostatniej chwili puścił miecz.
- Ogień Grecki. - mruknął. - Sprytne, bardzo sprytne. - Aleks opatrzył ze zdziwieniem na miecz, po którym już prawie nic nie zostało.
- C.... co cię stało? - zapytał
- Ogień Grecki. - syknęłam - Pali wszystko. Nie ugasi go żadna gaśnica ani woda. Ja jestem na nieo odporna, bo jestem córką ognia, ale to mnie wykańcza.
- Dobra! Dość tych pogadanek! Skoro nie mogę cię zabic, musimy to załatwić inaczej. - Teraz dopiero do mnie dotarło o co mu chodzi. Ale w tedy usłyszałam w głowie mysli... myśli Meg. ,, Meg?" zapytałam w myślach. Cisza. Nagle znowu głos. ,, Rachel"? Co ty robisz w mojej głowie"? Po chwili chyba nie mówiła już do mnie ,, Zaczynam mieć jakieś zwidy. Ender?" ,, Zaraz, zaraz? Jest tam ten koleś którego spotkałam przed podróżą?" - zapytałam ale nikt nie nie odpowiedział. Super. Kolejny brak połączenia.
- Dobra. Wiec co masz na myśli? - zapytałam tego dziadka wracając do rzeczywistości.
- Walka. Sam, na sam. Żadnej mocy. - powiedział i ściągnął jeden pierścień z 2 ręki. Zastanowiłam się przez chwilę. Gdzie jest haczyk?

- Zgoda. - Powiedziałam i wyciągnęłam rękę. Staruszek uściskał ją i rozpłynął się w powietrzu. Popatrzyłam na Aleksa który wyglądał jak warzywo.
- Co?
- Chyba... potrzebuję 24h snu. - mruknął i osunął się na ziemię.

***

Jakimś cudem udało mi się go przetransportować  do willi. Jego siostry i bracia byli w szoku. No w sumie, nie dziwię im się. jak Aleks się obudził, długo z nim gadałam i zobaczyłam jego pokój.Przypominał trochę warsztat samochodowy. Wszędzie metal, śrubki, paski i mnóstwo... gratów. 
- Wow. - mruknęłam.
- Ech... mam tutaj mały bałagan...
- Mały?! Tu jest gorzej, niż w mojej jaskini! - zawołałam i podeszłam do biurka. - jak ty tu odrabiasz lekcje?
- E.... nie odrabiam tutaj, tylko w pokoju dziennym. - powiedział, jakby zdziwiony.
- Aha. - I chwila ciszy. Nie lubię takich cisz
- Naucz mnie walki. - wypalił nagle Aleks. Zatkało mnie. 
- W-walki? Szermierki?
- No tak. 
- Po co.
- No bo... to może być przydatne gdy już.... - chyba chciał coś powiedzieć ale się rozmyślił. - Tak po prostu.
- No w sumie....
- A dostanę broń? - sięgnęłam po gałązkę leżącą na biurku i rzuciłam mu ją.
- Najpierw. Będziesz walczył kijem.

C.D.N

Od Endera do Megami

Megami nagle znikła. Zdenerwowany zacząłem rozglądać się po okolicy. Nigdzie jednak jej nie widziałem. A co gorsza, nie byłem nawet w stanie wyczuć jej zapachu. Zakląłem pod nosem, Nie byłem pewien tego, co robić. Megami zniknęła, jeśli ktoś to zauważy, prawdopodobnie zostanę pierwszym podejrzanym. Musiałem ją szybko znaleźć.
- Megami! - Zawołałem.
Odpowiedziała mi jednak jedynie cisza. Spojrzałem na sztylet. Uznałem, że na czas podróży bezpieczniej będzie go mieć przy sobie. Pochwę z nożem umieściłem więc przy przedniej, prawej łapie. W ten sposób mogłem go szybko wyjąć. Nie zmieniało to jednak faktu, że wolałbym go nie używać, właściwie nie chciałbym go nawet dotykać. Westchnąłem głęboko. Nie czas by o tym myśleć. Zacznę się nad wszystkim zastanawiać, gdy już przyjdzie na to pora. Teraz najważniejsze było odnalezienie Megami.
- Meg! - Zawołałem. - Jeśli to jakaś gra to wcale nie jest śmieszna!
Mimo to wciąż nie otrzymywałem odpowiedzi. Zaczynałem się naprawdę o nią bać. Szedłem dalej, co jakiś czas nawołując Megami. W pewnym jednak momencie wydarzyło się coś nieoczekiwanego. Jakieś 80 metrów przede mną pojawił się wilk. Przymrużyłem oczy, nawet z tej odległości byłem w stanie stwierdzić, że nie jest to duch a żywy wilk. Zastanowiła mnie jego obecność. Nie zauważył mnie, to sprawiło, że przez chwilę miałem ochotę go śledzić. Postanowiłem jednak zrezygnować z tego pomysłu i zamiast sprawdzać, dokąd idzie, zobaczyć skąd przyszedł. Skręciłem więc w prawo i zacząłem się rozglądać. Na pierwszy rzut oka nie zauważyłem nic nadzwyczajnego. Po chwili udało mi się jednak wyczuć zapach wadery.
- Megami! Megami! - Zacząłem nawoływać, nie zapowiadało się jednak na to, aby ktokolwiek miał mi odpowiedzieć. Zaczynałem krążyć bez celu. Podniosłem wzrok i rozejrzałem się po okolicy. Ku swojemu zdziwieniu, nieopodal dostrzegłem jaskinię. Przechyliłem głowę.
- Dziwne. - Mruknąłem. - Nie zauważyłem jej wcześniej.
Powoli zacząłem podchodzić do jaskini. W końcu zajrzałem do jej wnętrza. Ku mojemu przerażeniu, w środku znajdowały się kraty a za nimi Megami. Natychmiast podbiegłem do klatki.
- Megami, co się stało? - Zapytałem.
- To on... ten jeleń... - Spojrzałem na nią niepewnie, wydawała się lekko nieprzytomna.
Spojrzałem na kraty. Pręty były grube i nie wyglądało na to, aby dało się je w łatwy sposób wygiąć. Trzeba było wymyślić coś innego, tylko co?
- Ender! - Krzyknęła nagle Megami.
Spojrzałem na nią zaskoczony, zaraz potem zapadła ciemność.

<Megami?>

czwartek, 23 lutego 2017

Od Megami do Endera

Stałam jak wryta.Nie mogłam się ruszyć.Nawet nie mogłam odpowiedzieć na pytanie Endera.
Ruszyłam przed siebie, nawet nie wiem gdzie.Czułam jakby jakaś siła mnie pchała.Zaczęło mi się robić czarno przed oczami, a po chwili zasnęłam. (...)
Gdy się obudziłam nie było w pobliżu Endera, a co dopiero watahy.Byłam w jakiejś jaskini.
W oddali zobaczyłam zarysy postaci.Położyłam się na brzuchu kuląc uszy udając że śpie.Słyszałam kroki zbliżające się do mnie.-To ta sama wadera...-Usłyszałam szept i odwróciłam się.Zobaczyłam jelenia.Tego samego, który powiedział man o tamtych terenach.Podniosłam i przybliżyłam się do ściany.-Spotykamy się ponownie.-Przekrzywiłam łeb.Jeleń pomachał głową i powiedział.-Gratuluje, że udało wam się znaleść nowe tereny.
-Czemu mnie tu przyniosłeś? -Nie wiedziałam co ja w ogóle tu robię. Powinnam teraz być w watahsze.Jeleń nic nie mówiąc odszedł w tył dwa kroki.Po chwili zmienił się w wilka.
Wyglądał na dość młodego wilka. Miał potężne skrzydła.Ja dalej nic nie mówiąc patrzyłam na niego.Powtórzyłam.-Dlaczego mnie tu przyniosłeś?-Basior wcisnął mnie do konta jaskini i zamachał ogonem.Przed mną pojawiły się kraty. Jednym słowem uwięził mnie. -Ejjj!-Pisnęłam kładąc uszy.Basior uśmiechnął się szyderczo .
-Zmyliłem was.Ze wszystkich watah mnie wyganiano.Chciałem zająć najlepsze tereny.A WASZA wataha takie posiadała.Tamte ziemi wcale nie były zatrute.Zamknąłem całą zwierzynę, w jaskiniach, tak jak ciebie.-Spojrzał na mnie.-Wiedziałam że nie mogłam zaufać byle jakiemu..Jeleniowi!-Odparłam.Jestem taka naiwna..-Co masz zamiar teraz zrobić!?
-Teraz..Gdy wasza wataha nie ma już Alfy..Ja nim zostanę..
-Nawet jeśli ci się uda mnie zatrzymać tutaj. reszta watahy nie pozwoli na to.!-Przybliżyłam się do krat.
-Zmuszę ich do tego!-Basior uderzył mnie.Ale on jest okrutny. (..)
Przez szparę jaskini widziałam Endera szukającego mnie.Chciałam go zawołać, lecz nie miałam siły.Siły na duchu.Nie moge pozwolić na taki los mojej watahy.Nawet jakbym miała tu zostać na wieki, to nie mogę pozwolić na takiego dowódcę! Muszę jak najszybciej się z tond uwolnić.


<Ender?>

środa, 22 lutego 2017

Od Rachel ,, Melodia Duszy " cz 9

Aleks machał mi ręką przed oczami
- Czy... to jest Diodor? - zapytałam wskazując na starszego pana przechadzającego się o dzielnicy. Dopiero teraz go zauważył. Popatrzył na niego. Jego oczy stały się ostre.... bardziej wyraziste.
- tak. To on. - Szybko bez zastanowienia wybiegłam z lodowiska ( co było trudne z łyżwami ) Oddaliśmy te jeżdżące buty i podbiegliśmy do starszego pana.
- Cześć dziadku. - Powiedział Aleks. Staruszek jakby dopiero teraz zauważył Aleksa
- O, witaj młodzieńcze! Gdzieś ty był? Nie było cię w domu, to skandal! Zostawiać swoje siostry i 2 braci bez opieki!
- Ja mam lepsze pytanie. Gdzie TY byłeś? - Przyglądałam sie zawzięcie palcom starca. Na każdym miał jakiś pierścień. Na jednej ręce...
- Ja znam ten metal! - powiedziałam patrząc na pierścienie. - Są z tytanu. - Pan pra, pra dziadek Aleksa popatrzył na mnie jakby dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, że przed nim stoję.
- jesteś bardzo spostrzegawcza młoda damo. Jak ci na imię?
- Rachel proszę pana. I... ma pan coś, co nie należy do pana. - Staruszek zlustrował mnie wzrokiem.
- A skąd takie przypuszczenia młoda damo?
- Pan dobrze wie z kąt. - Powiedziałam i moja postać zamigotała. Przez chwilę byłam jakby wilkiem. - Zostałam wysłana by odebrać panu pierścień Tanatosa. Chyba pan wie, o co mi chodzi? - Aleks wyglądał jakby go piorun trzasnął
- Tanatosa? - popatrzyłam na niego ze starszym panem.
- Chłopcze. Jeszcze nie zrozumiałeś? Nie spostrzegłeś, że wszystkie rzeczy które tworzysz są dziwnie sprawne?
- No tak ale...
- Jesteś synem Hefajstosa. Myślałem, że jesteś bardziej spostrzegawczy. A teraz co do pierścienia... owszem. Mam tu coś co należy do śmierci
- Więc co? Oddasz go mi, ja go zwrócę, odzyskam dawne życie, nadal będę uciekać przed duchem posłańcem a ty spoczywaj w pokoju, ok?
- Co? Och nie! - zaśmiał się staruszek - Ze mną nie tak łatwo. Nie mam zamiaru już iść wąchać kwiatki od dołu. Jako wilk z wymiaru znajdującego się na terenie Polski powinnaś to wiedzieć. - Po czym wyciągnął coś zza swojej kurtki. Najpierw wydawało mi się, że to jakaś odcięta metalowa rurka. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę z tego, że to rozkładany miecz. Tak też było. staruszek machnął mieczem, a ten zaczął sie wydłużać i wyostrzać. Wszystko to stało się w pół sekundy.
- Ej! Odgapiłeś się mieczem! - zaprotestowałam i zmieniłam postać.

C.D.N

Od Endera do Megami

Westchnąłem. Tereny te faktycznie były dość przyjemne, do tego było tu sporo zwierzyny. Jakby tego było mało, zdawało się, że wokół nie ma żywej duszy. Nieżywej w sumie też nie. Prawie jak w bajce. I to właśnie trochę mnie niepokoiło, niespecjalnie wierzyłem w bajki. Kątem oka spojrzałem na Megami, samica z uśmiechem maszerowała przed siebie. Może jestem zwyczajnie przewrażliwiony? Zastanawiało mnie jednak, skąd wilczyca ma w sobie tyle energii, być może to ta ekscytacja. Uśmiechnąłem się na myśl o Megami, której oczy aż zabłysły na widok tych terenów.
- Hej Mega... - przerwałem, słysząc jakiś szmer w pobliskich krzakach.
Zatrzymałem się i nieznacznie przekrzywiłem głowę.
- Coś się stało? - Zapytała, najwyraźniej zaskoczona nagłą ciszą.
- Tego jeszcze nie wiem. - Odpowiedziałem, powoli zbliżając się do krzaków.
Nagle tuż przede mną wyskoczył szarak. Zaskoczony gwałtownie odskoczyłem do tyłu, nim się obejrzałem, zająca już nie było. W zamian za niego za moimi plecami usłyszałem cichy śmiech.
- Nie wiedziałam, że boisz się zajęcy.
- Ha ha ha. - Odparłem z uśmiechem. - Może po prostu chodźmy już dalej. Marzę, aby uciąć sobie długą drzemkę.
- Jasne. Powiem jedynie, że poszłoby szybciej, gdybyś sam trochę przyśpieszył.
- Pewnie. - Odpowiedziałem, przewracając oczami.
Ruszyliśmy dalej. Po drodze nie rozmawialiśmy za dużo. Nie bardzo było o czym, poza tym Megami wydawała mi się zbyt zajęta oglądaniem tego całego miejsca. Nie czułem potrzeby, aby jej przeszkadzać. Niespodziewanie jednak samica się zatrzymała, zaczęła się w coś wpatrywać. W geście zdziwienia nieznacznie uniosłem brwi do góry. Jednocześnie podchodząc bliżej, zapytałem:
- Co tam widzisz?

<Megami?>

wtorek, 21 lutego 2017

Od Megami do Endera

Gdy Ender wrócił, reszta wilków jeszcze siedziała w jaskiniach.
-A ty... Nic nie bierzesz?-Zapytał lekko przechylając głowę, widząc mnie bez niczego.Wzięłam do pyska swój medalik.-Tylko to mi jest potrzebne...Może i też do szczęścia.-Po chwili milczenia dodałam.-To moja najważniejsza rzecz w życiu!
-A..Aha..-Było widać, że nie wie o co mi chodzi.No cóż. (...)
Powoli zaczęły się zbierać wilki.-Czyli co robimy?-Ender popatrzył na mnie.-Nawet jeśli tam jest jakaś wataha, to nigdy nie zaszkodzi poprosić sojusz.
-No..Tak.. Wyruszyliśmy.


Gdy dotarliśmy na miejsce,wyglądało pusto.-Terany jakie mi się marzyły...-Wyszeptałam z blaskiem w oczach.Nawet zwierzyna tu była..
-Wygląda jakby nie było tu żadnej watahy..-Powiedział Ender. A ja z ciekawości zajrzałam do jednej z jaskini, które były nie daleko.-Ech...Widać , że nikt tu nie mieszkał.-Powiedziałam otrzepując się z kurzu . -Heh..To widać.-Dodał Nitsu widząc mnie prawie szarą.
-Możemy się rozościć?-Zapytała Lilia stojąca koło jednej z najładniejszych jaskiń.
-Idę wyznaczyć tereny.-Powiedziałam biegnąc w głąb lasu który był koło polany.Ender pobiegł za mną.
-Myślisz, że czeka nas tu coś?-Basior nie pewnie spojrzał na mnie.
-Mam nadzieję, że nie.Widziałeś to stado jeleni? Ten piękny wodospad?-Wiedziałam,że to najlepsze miejsce na świecie. -No tak..

<Ender?>

poniedziałek, 20 lutego 2017

Nowa wadera

(Autor obrazka:Kurai )

Właściciel: Doggi game/howrse:OGIENNICA
Imię: Mellody (czyt.Melodi)
Wiek: 3 lata i 2 miesiące
Płeć: Wadera
Stanowisko: patrol
Żywioł: czas,lud
Historia: Mellody urodziła się jako ślepa wadera i jej to już zostało kiedy mjała 1 rok porwali ją ludzi i robili na niej testy i przez to jest trochę głucha ale potrafi wyczytać słowa z ruchu ust u ludzi spędziła 1 rok i przez ten cału rok robili jej eksperymenty kiedy skoniczyli wymazali jej pamięć trochę pomięta coś ale nie pamięta swojej watachy,przyjaciuł ani rodziny i ciągle poszukuje jakiś poszlak co mogło by jej przypomnieć jej rodziców ale na razie nic nie znalazła
Charakter: Mellody ma ciężki charakter lubi być sama gdyż wstydzi się swoich oczu kocha śpiewać i marzyć jeszcze tylko wspomnę o jednej rzeczy ma padaczkę i szczeże nie żyje jej się z tym dobrze zwłaszcza że często ma wszcząsy
Amulet: http://image.ceneo.pl/data/products/23778818/i-jubileo-pl-wisiorek-srebrna-nuta-kolor-srebrny-lancuszek-emo-rr653.jpg
Jaskinia:http://static.fishki.pl/static/posts/44/44343/foto_ff0c0deae304fa94a9cf0f510fabd173_org.jpg
Głos: https://www.youtube.com/watch?v=j4q3HHQhjqw
Status: wolny
Partner/ka: noup
Moce:
czas:
-zatrzymanie czasu
-przewinięcie czasu (tylko o jedną godzinę)
lud:
-ogułem zamienianie wszystko w lud
Szczeniaki:noup
Point: 0

Od Rachel ,, Melodia Duszy" cz 8

To było świetne, chociaż miałam mnóstwo siniaków.
- A ty, to kto? - zapytała siostra Aleksa patrząc na mnie. ( ta starsza )
- Rachel. - mruknęłam, rozłożyłam ręce i zaczęłam iść przed siebie.
- Aha. - mruknęła i wymaszerowała idąc do kuchni. Zwróciłam się do Aleksa
- Dobra. Chodzić umiem.


***

Przebywanie pośród ludzi nie jest fajne. nie dla mnie. Byliśmy koło lodowiska. Było wypożyczenie łyżew, ubieranie... no i chodzenie... na lód. 
- Wszystko dobrze? - zapytał. Najwyraźniej zauważył moją minę. 
- Chyba.... tak... nie wiem. - mruknęłam. Chłopak wszedł na lód i wyciągnął do mnie rękę. Podałam mu swoją, weszłam na lód i... o mały włos się nie wywaliłam, gdyby Aleks nie chwycił mnie za drugą rękę. I właśnie w tedy puścili tą piosenkę.  




- Ja to znam! - powiedziałam. Aleks zmarszczył brwi
- Znasz? To angielska piosenka... raczej... nie możesz jej znać
- Ale znam! - krzyknęłam i chyba to dodało mi dziwnej odwagi. 
- CO ty robisz? -zapytał chłopak. Ja tylko na niego popatrzyłam i oddaliłam się na środek lodowiska... tyłem. Zaczęłam nucić  i obrót w powietrzu. Szczerze? Jeżdżenie było 100 razy fajniejsze od chodzenia, i lepiej mi się udawało. Po chwili było zgromadzenie. Na lodowisku, i obok niego. Nie za bardzo się tym przejmowałam. Miałam zamknięte oczy, zdałam sie na słuch. Nucenie piosenki, przeszło w cisze śpiewanie. Prawie takie same jak w radiu. Zaczęłam sie szybko kręcić w miejscu. Otworzyłam oczy... koło moich nóg zdrobniony do wielkości śniegu lud odpryskiwał dookoła ale nie tylko on... była tam też błękitna poświata. Moja magia w ludzkim ciele działała. Ale to... to była magia wolności. Ludzi chyba byli zbyt zszokowani, by logicznie myśleć. Gdy skończyła się piosenka, byłam dziwnie odmieniona. Dookoła mnie była lekko błękitna poświata, włosy dłuższe i gęstsze. Wogóle byłam inna. 
- Nic Ci nie jest? - zapytał Aleks podchodząc do mnie. Ludzi przez chwilę na mnie patrzyli i odeszli, inni podchodzili do mnie i o coś pytali, a ja im odpowiadałam. 
- Nie.. chyba nie. - i właśnie w tedy go zobaczyłam... Diodora... to jego szukałam

< zostawisz ślad? OCEŃ! >


niedziela, 19 lutego 2017

Informacja

Drogie wilki! Mam dla was taką informację. Jeśli chcecie dodawać zdjęcia do opowiadań, a nie jesteście autorami bloga, to po prostu podajcie swój e-mail a ja was dodam. Nitsu!-Dodałam ciebie ale jak widze jeszcze nie zatwierdziłeś przyjęcia.A jeśli nie posiadacie gmaila, to w opowiadaniu dajcie link do danego obrazka.-Przykład

~Nie wiedziałem co zrobić.Było już ciemno a ja nie wiedziałem gdzie jestem
                                                  (podajecie link)
Zobaczyłem zarysy wilka~


Alfa Megami

Od Endera do Megami

Nagle wśród zebranych rozległy się szepty. Wilki oczywiście nie zareagowały na tę decyzję zbyt entuzjastycznie. Westchnąłem ciężko. Nagle któryś z wilków zadał pytanie.
- Co się stało z tymi zwierzętami? - Położyłem uszy, to właśnie było pytanie, którego wolałbym nie słyszeć.
Przeniosłem wzrok na Megami. Wadera odchrząknęła i odpowiedziała:
- Możemy jedynie snuć domysły w tej sprawie. Pewne jest jedynie to, że musimy opuścić te tereny.
Wśród wilków ponownie na chwilę zawrzało. Pilnie przyglądałem się wszystkim. Nie wyglądało na to, aby ktokolwiek planował się sprzeciwiać. Skinąłem głową i przeniosłem wzrok na ducha, który parę chwil temu pojawił się obok mnie.
- Tak bardzo lubisz moje towarzystwo? - Szepnąłem tak, aby nikt nie słyszał.
Wilk prychnął w odpowiedzi, najwyraźniej wyczuł ironię w moim głosie. Nic więcej nie mówiąc, skierowałem wzrok w stronę Megami.
- Chciałem wam jedynie coś doradzić. - Odezwał się nagle duch.
Natychmiast nastawiłem uszu. Dokładnie przyjrzałem się wilkowi. Wcześniej również dawał mi radę, zupełnie inną sprawą jest to, że go nie posłuchałem. Właściwie nawet wyszło mi to na dobre. Ostatecznie jednak uznałem, że może warto, chociaż wysłuchać co ma do powiedzenia.
- Więc? Co takiego masz do powiedzenia? - Zapytałem.
- Około dwóch dni drogi stąd, na północny-zachód mieszczą się całkiem żyzne tereny. - Duch na chwilę zamilkł, aby po chwili dodać. - Nie mogę jednak gwarantować, że nie ma tam innej watahy.
Westchnąłem i spojrzałem na Megami, wyglądało na to, że skończyła mówić. Wilki zaczęły się rozchodzić, skorzystałem więc z okazji i podszedłem do wadery.
- I jak? - Zagaiłem.
- Powiedziałam im aby wzięli jedynie to, co jest im naprawdę potrzebne. Wyruszamy dzisiaj o zmroku.
- Dokąd chcemy iść? - Zapytałem, a wadera skierowała wzrok w stronę lasu.
- O tym wciąż jeszcze nie zdecydowałam. - Odparła.
- Słyszałem, że na północny-zachód stąd możemy znaleźć całkiem przyjemne tereny. Istnieje jednak szansa, że są one już zajęte przez inną watahę. - Powiedziałem, po czym szybko dodałem. - Nie wiem, czy powinniśmy tak ryzykować.
- Skąd o tym wiesz? - Zapytała, przyglądając mi się uważnie.
- Od znajomego. - Odparłem z lekkim uśmieszkiem.
- W porządku. - Westchnęła samica. - Pomyślę nad tym. Muszę jeszcze powiadomić Rachel, możesz w tym czasie zrobić to, co reszta. Jeśli masz coś ważnego do zabrania, idź po to. Widzimy się tu wszyscy o zmroku.
- Tak jest szefowo. - Zaśmiałem się, salutując przy tym.

<Megami?>

piątek, 17 lutego 2017

Od Rachel ,, Melodia Duszy" cz 6

I jest następny dzień. Karteczka z adresem gdzieś się zgubiła. Siedziałam na balkonie. Nuciłam sobie piosenkę...




Przede mną rozciągał się naprawdę piękny widok.... Zastanawiałam się co tam w watasze. Ender, Meg, Lilia.............................. to nie dawało mi spokoju. Zaczęłam sie zastanawiać, co ja tak właściwie tu robię... powinnam być teraz w Watasze Malowanych Wilków. I ścigać Anadil. W przeciwieństwie do innych watach.... ta, jest moja. 
- Cześć. - powiedział Aleks.
- Heja. - odpowiedziałam odwracając głowę.
- Dobrze się czujesz?
- Ech.... jak by inaczej? Pozwoliłam sobie skorzystać z komputera i obejrzałam sobie ,, Noc Oczyszczenia" Ohydnie, Strasznie, nie sprawiedliwe. I to się dzieje w przyszłości.
- Ech... no tak. jest mnóstwo teorii przyszłościowych. 
- Widziałam, że wasze półki są zapełnione książkami Rica Riordana. Wszystkie przeczytałam w moim świecie. W waszym języku nie było wygodnie. Ale za to film był z polskim lektorem. To było fajne.
- Pochodzisz z Polski?
- Tak. Jestem na terenie tego kraju ale w innym wymiarze. Wyobrażasz to sobie? Brak smogu, samochodów, wysypisk śmieci....
- Ech... dość trudno. 
- I ja mam tam wrócić... jak tylko wezmę pierścień od twojego pra, pra dziadka. - Tutaj chłopak spochmurniał. Popatrzył w dal na wschodzące słońce dość nieprzytomnym wzrokiem. Jakby był myślami zupełnie gdzie indziej.
- Musisz wracać? - to pytanie mnie zaskoczyło. Raczej, muszę. Przecież tam jest mój dom. Nie rozumiałam tego chłopaka.
- To mój dom. - powiedziałam. 
- W takim razie. - uśmiechnął się, ale w oczach widziałam smutek - Idziemy na łyżwy
- Co? Ale... przecież jestem wilkiem... do tego magicznym.
- Chyba umiesz się zmieniać w człowieka? Moja siostra prowadzi blogi. Czasem wilki mają moce pod tytułem: transformacja. - to mi oświeciło umysł. Jaka ja głupia. Dlaczego wcześniej na to nie wpadłam?
- No w sumie... - powiedziałam i zeskoczyłam z balkonu na ziemię. Usiadłam, i wypowiedziałam po łacinie: Mulier. Od razu poczułam mrowienie na całym ciele. Zaczęłam się wydłużać. Futro znikać, tak samo jak skrzydła i ogon. I po chwili stałam przed Aleksem jako nastolatka. Miałam na sobie szarą bluzę z kapturem, czerwoną tunikę z białymi napisami, czarne getry i białe trampki ( i bieliznę oczywiście ) Byłam trochę niższa od Aleksa. Na prawej ręce miałam bransoletkę s 6 złotych kółek, lekką opaleniznę, a włosy ciemno-brązowe, gęste i związane w wysoki koński ogon. Grzywka dość mała i przekierowana na jeden bok. Miałam około 14-16 lat. Popatrzyłam na swoje ręce
- Wyglądam normalnie? - zapytałam. Aleks patrzył na mnie z fantazją w oczach
- Normalnie? OBŁĘDNIE! - krzyknął
- Dobra, dobra. Bo się ludzie zlecą. - powiedziałam i popatrzyłam do środka domu. - To co teraz robimy?
- Idziemy na łyżwy. - powiedział nastolatek
- E..... najpierw, muszę się nauczyć chodzić. - powiedziałam i jak na odpowiedź, zachwiałam się, i bym upadła, ale Aleks złapał mnie za rękę i podtrzymał.
- To da się zrobić.

< Ocena?>

Od Megami do Endera

 (...) -Co o tym wszystkim myślisz?-Zagadał Ender.Nasza rozmowa zaczęła się, gdy doszliśmy do głębi watahy.-Co ja o tym myślę!?-Powiedziałam z lekkim oburzeniem a za razem z poddaniem.-Ender!a myślę,że z dnia na dzień, z roku na rok, moje życie staje się coraz dziwniejsze i bardziej pokręcone!Jeśli nie znasz mojej historii...To nie zrozumiesz.-Bezradnie usiadłam schylając głowę.-Wiesz co?-Zapytał basior.-Co-Odwróciłam lekko głowę.-Zbyt łatwo się poddajesz.-Oznajmił.
-Może i tak..Ale jeśli nawet ten głupi jeleń mówił prawde, to I TAK tu nie ma zwierzyny I nie będziemy jeść TRAWY...Której..Nie wiadomo co jest.-Popatrzyłam na żółtą trawę,-Na łące jeszcze była lekko zielona.Ale również może to być spowodowane tym, że ledwo z niej śnieg stopniał.-Podszedł do mnie.-Chymm...Może tak być...I..i.. Sprawdzę to.-Pochyliłam szyję i otworzyłam psyk.Widziałam nie pewną minę Endera.Już miałam wziąć gryza ale..Się rozmyśliłam.- (...) Nie chcę ryzykować.-Tym razem było widać na twarzy wilka ulgę.-Trzeba będzie powiadomić wilki o zmianie terenu.-Powiedział.
-No tak..Ale..Ale wolałabym abyśmy nie mówili "po co" i dlaczego.Nie wiadomo co by pomyśleli.
-Dobrze.
-Tylko będzie problem z Rachel... Zauważyłam że od paru dni gdzieś wędruje.
-Ktoś z naszej watahy ma moc teleportacji?-Zapytał nie pewnie.-Na szczęście ja.-Przeszłam parę kroków.-Hej...To zwołaj wszystkie wilki? Ok? A Rachel..Jakoś ją powiadomię.
Ender dał porozumiewawcze spojrzenie i pobiegł.Było słychać jak mówi-Alfa ma coś ważnego do powiedzenia.-Czy coś takiego.Po chwili już wilki były zebrane.Zaczęłam  mówić.
-Więc ja z Enderem wyruszyliśmy na polowanie. Ale okazało się że wszystkie zwierzęta gdzieś zniknęły.Więc musimy zmienić tereny.

<Ender,napisz dalszą część,potem dam nowe tereny xd>

Od Nitsu ,,Odnaleźć się w nowym środowisku"

Kiedy dołączyłem do watahy postanowiłem aby poznać innych jej członków.
-Siema , jestem Nistu. A ty ? -spytałem żółtookiego basiora.
-Cześć , miło mi cię poznać Nitsu , jestem Ender.-przedstawił się uprzejmie.
-Czym się interesujesz ? -spytałem ukrywając znudzenie rozmową.
-Interesuję się różnymi rzeczami , zwłaszcza takimi niebezpiecznymi.
Kiedy powiedział ostatnie słowo przez chwile obudziłem się i doszła do mnie fascynacja ,ale tylko chwilowa.
-A ty , czym się interesujesz ? -spytał.
-Niczym ważnym , po prostu lubię chodzić , biegać , zwiedzać itp.-odpowiedziałem obojętnie.
-Hehe , ja natomiast wole coś wymagającego odwagi.
-A czy to nie jest odważne , jeśli może coś cię zaatakować lub spotkać cię coś złego.
-W sumie racja.
-Cześć ! -przerwała Skyler.
-Cześć- odpowiedzieliśmy.
-O to ty jesteś tym nowym!-pisnęła radośnie
-Tak to ja, nazywam się Nitsu. A ty ?-rzekłem nie chętnie.
-O świetnie , ja nazywam się Skyler ale możesz mnie nazywać Sky. -odpowiedziała-Masz już swoją jaskinie w części naszej watahy ?
-Nie ale na pewno coś znajdę.
-To powodzenia!
-Dzięki, chyba powinienem już to zrobić.Nara!
Pożegnaliśmy się , a ja poszedłem.
Spacerowałem po różnych miejscach , aby lepiej je poznać a także aby znaleźć jaskinie lub ją zrobić samemu.Kiedy już znalazłem odpowiednie miejsce użyłem swoich mocy aby zrobić swój ,,dom''. Kiedy był już gotowy byłem zadowolony z pracy , mimo że nie koniecznie z efektu
To będzie mój nowy dom!
<zostawcie pod tym opkiem jakiś ślad>

czwartek, 16 lutego 2017

Od Endera ,,Posłaniec" cz.5

Moc, jaka była w nim zawarta nie należała jednak do mnie, była własnością dusz w nim zamkniętych. Położyłem łapę na stali.
- Wezmę go, jeśli nie masz nic przeciwko. - Powiedziałem.
- Jasne, że nie. - Odparł basior i zamachał ogonem. - Ciesze się, że będzie w łapach kogoś, kto będzie w stanie skorzystać z jego mocy.
- Nie chcę korzystać z jego mocy. - Odparłem. - Pomyślałem, że może znajdę jakiś sposób, aby uwolnić te dusze. Nie tylko te, które ja w nim zamknąłem, ale też te, które były tam wcześniej.
- Jesteś pewien? - Zapytał wyraźnie zaskoczony moimi słowami. - Nie sądzisz, że w ten sposób zmarnujesz całą moc, jaką daje ci to ostrze?
- Nie, bo ta moc nie jest moja. Zrozum, część z tych dusz siedzi tam od nie wiem jak dawna, należy im się wolność.
- Zrobisz, jak uważasz. To twój nóż. - Odparł wilk, jednak nie wyglądał na zbyt zadowolonego z mojej decyzji.
Uśmiechnąłem się lekko. Mimo wszystko cieszyłem się, że miałem okazję go zobaczyć.
- Pozdrów ode mnie mamę. - Powiedziałem.
- Więc naprawdę nie masz zamiaru iść ze mną. - Powiedział Logan. - Wiesz dobrze, że z moją umiejętnością teleportacji nie zajmie to dużo czasu.
- Wiem, ale ja po prostu nie chcę tam wracać.
- Skoro taka jest twoja decyzja. - Westchnął i się odwrócił.
- Pozdrów ode mnie mamę. - Powiedziałem jeszcze zanim samiec zaczął odchodzić. - Przekaż jej, że u mnie wszystko w porządku i że chyba w końcu znalazłem dom.
Basior skinął przytakująco głową i zaczął odchodzić. Jeszcze przez chwilę wpatrywałem się w odchodzącą sylwetkę, po czym także postanowiłem już wrócić na tereny watahy. Zabrałem pozostawione mi ostrze i wróciłem do swojej jaskini. Zawinąłem nóż w materiał i schowałem za jednym z kamieni. Pomyślałem, że lepiej będzie, jeśli nikt nie będzie o nim wiedział, no przynajmniej na razie.

<Koniec>

środa, 15 lutego 2017

Od Endera ,,Posłaniec" cz.4

Późnym wieczorem wybrałem się jeszcze na mały obchód przy granicy. Przy okazji udało mi się odnaleźć drogę do miejsca, w którym nocował Logan. Brat mówił prawdę, faktycznie opuścił tereny watahy. Na noc wróciłem do siebie, a wczesnym rankiem wybrałem się do Logana.
- Szkoda, że tak szybko mnie opuszczasz. - Stwierdziłem z uśmiechem.
Wilk na chwilę oderwał się od swojego zajęcia, jakim było przygotowanie swojego niewielkiego ekwipunku.
- Przecież możesz iść ze mną. - Odparł, a ja w odpowiedzi pokręciłem jedynie przecząco głową.
- Oj, braciszku. - Westchnąłem. - Niestety nie masz na co liczyć.
- Ojciec chciałby cię przeprosić. No i matka także chętnie by się z tobą zobaczyła.
Położyłem uszy po sobie. Szkoda mi był matki, która cierpiała jedynie przez powstałe między mną a ojcem niesnaski. Nie było jednak moją winą, że ojciec wymagał ode mnie niemożliwego. Logan był bardzo uzdolniony magicznie, Nova miała pobłażanie, ponieważ była córeczką tatusia, a ja? Nie potrafiłem opanować żadnych nowych mocy poza tymi, które były u mnie wrodzone. Z tego też powodu ojciec był dla mnie bardzo surowy. Nie mogłem liczyć na żadne wsparcie z jego strony. Spuściłem wzrok. Nagle moją uwagę przykuła leżąca za Loganem pochwa. Znajdował się w niej nóż z dobrze znanym mi zdobieniem.
- Czy to moje ostrze? - Zapytałem zaskoczony widokiem narzędzia.
- Tak, myślałem, że będę mógł z niego korzystać w ten sam sposób co ty, ale wydaje się to niemożliwe. Gdy ja go używam, niczym nie różni się ono od zwykłego noża.
- Rozumiem. - Mruknąłem.
- Pomyślałem, że może chciałbyś je odzyskać.
Podniosłem ostrze. Wygrawerowane na stali znaki rozbłysły na niebiesko.
- Naprawdę nie działa? - Zapytałem, przenosząc wzrok na brata. - Połączyłem z nim kilka dusz, powinien chociaż zapłonąć.
Po tych słowach ostrze zaczęło się palić. Logan wyglądał na zadowolonego. Gdy jednak odłożyłem nóż, na powrót stał się on jedynie zwykłym narzędziem. Nie wiedzieć dlaczego ostrze reagowało tylko na mnie.

<C.D.N.>

Od Endera do Megami

Zatrzymałem się gwałtownie i bez słowa przyglądałem się waderze. Ta najwyraźniej zauważając moje nagłe zniknięcie, również stanęła. Odwróciła się i zapytała:
- Coś nie tak?
- Nie, po prostu zastanawiam się, czy ty tak na serio. - Stwierdziłem.
- Oczywiście. - Odparła jakby urażona tym, że choćby zarzucam jej żart z czegoś takiego. - Więc?
- Wiesz... - Zacząłem, jednocześnie zastanawiając się nad tym jakby tu nieco odwlec swoją odpowiedź. - może powinniśmy najpierw skupić się na nieco ważniejszych sprawach.
Uśmiechnąłem się niepewnie, nie byłem pewny czy przystanie na moją propozycję. Poczułem, jak Megami mierzy mnie wzrokiem.
- Co masz na myśli? - Odezwała się po chwili.
- Myślisz, że ten jeleń mówił prawdę? - Zapytałem.
- Nie wiem. - Stwierdziła i spojrzała na las. - Widzę jednak, co się dzieje i chyba nie mam wyjścia jak tylko mu uwierzyć.
Położyłem uszy po sobie. Zdawało mi się, że widziałem w jej oczach złość. Jakoś szczególnie mnie to nie dziwiło. Nie wiedzieliśmy nawet kto i w jaki sposób zatruł te tereny.
- Nie masz żadnego pomysłu, kto mógłby to zrobić? - Zapytałem, po czym niepewnie dodałem. - Może masz jakichś wrogów.
- Nie przypominam sobie, abym znała kogokolwiek z taką mocą. - Stwierdziła nieco zamyślona.
Chwilę przyglądałem się Megami. Celowo przemilczała pytanie o wrogów? A może po prostu nie zwróciła na nie uwagi. Ostatecznie jednak uznałem, że nie ma co próbować drążyć tematu. Nawet jeśli miała jakieś zatargi z przeszłości, nie była to moja sprawa. Szybko więc zastanowiłem się nad wszystkimi, których spotkałem. W moich wspomnieniach również nie odnajdowałem wilka, który byłby w stanie dokonać takich rzeczy. Westchnąłem ciężko i spojrzałem na Megami. Samica wydawała się głęboko pochłonięta przez swoje myśli, już chciałem coś powiedzieć, by wyrwać ją z tego zamyślenie, gdy nagle sama się odezwała.
-Trzeba to będzie dobrze przemyśleć.
Zacząłem się zastanawiać, co też mogło chodzić jej po głowie. Będziemy ratować te tereny, a może zwyczajnie odejdziemy. Nie byłem pewien czy powinienem o to pytać, postanowiłem więc milczeć. To jednak sprawiło, że Magami ponownie wróciła do porzuconego wcześnie przeze mnie tematu.
- A wracając, zgadzasz się czy nie?
Wzrokiem powędrowałem gdzieś w bok.
- No nie wiem. Myślisz, że się nadaję? - Zapytałem.
- Pełnej pewności nie ma, ale myślę, że tak. - Po tych słowach samica uśmiechnęła się lekko.
Odwzajemniłem ten gest. Schyliłem się nieco i powiedziałem:
- Skoro tak, będę zaszczycony, mogąc zostać Deltą.

<Megami? Spoko, zdarzało się czekać dłużej ;-;>

Od Endera ,,Posłaniec" cz.3

Często się zakochiwała i odkochiwała, do tego za każdym razem uważała, że to ten jedyny. Często potem byłem zmuszony wysłuchiwać jej narzekać i szlochów. Nie byłem jednak w stanie stwierdzić czy i tym razem będzie tak samo.
- Myślisz, że jeszcze wróci? - Zapytałem.
- Tym razem chyba nie. - Odparł Logan. - On zdawał się w stosunku do niej bardzo poważny, jeśli ona nagle nie zmieni zdania, to myślę, że tym razem może jej się udać.
- To dobrze. - Westchnąłem, spoglądając w niebo. - A ty i Evelyn?
- Na wiosnę spodziewamy się dziecka. - Wilk uśmiechnął się i jakby na chwilę odpłynął.
- Wygląda na to, że zostanę wujkiem. - Stwierdziłem z rozbawieniem.
- Mhm... - Mruknął wilk w odpowiedzi.
Między nami ponownie nastała cisza. Nie czułem jednak aby była ona w jakiś sposób niepokojąca. Raczej wręcz przeciwnie, pozwalała mi myśleć, że wszystko jest w porządku. Z Loganem zawsze dobrze się dogadywaliśmy, właściwie do pewnego stopnia byliśmy w stanie zrozumieć się bez słów.
- Długo masz zamiar tu zostać? - Zapytałem w końcu.
- Do jutra rana. - Wilk spojrzał na mnie kątem oka i uśmiechnął się lekko. - Nie martw się, nie mam zamiaru naruszać waszych granic.
- Dzięki. - Odparłem, również lekko się uśmiechając. - To mogłoby nieco skomplikować sprawy.
Logan wstał i rozejrzał się po okolicy.
- Pójdę już, nie chcę, abyś miał przeze mnie jakieś kłopoty. Poza tym... będziesz wiedział gdzie mnie szukać.
Skinąłem przytakująco głową. Wilk zaczął odchodzić, a ja nie miałem zamiaru go powstrzymywać. Z jednej strony chętnie porozmawiałbym z nim trochę dłużej, z drugiej jednak czułem, że rozmowa ponownie może zejść na temat naszego ojca.
- Ender. - Samiec zatrzymał się jeszcze na chwilę i spojrzał na mnie. - Mam nadzieję, że jednak zmienisz zdanie.
Odwróciłem głowę, nic nie mówiąc. Tym razem nie miałem zamiaru tak łatwo ustępować Loganowi, nie w tej sytuacji. Reszta dnia minęłam mi właściwie bez żadnych rewelacji.

<C.D.N.>

wtorek, 14 lutego 2017

Od Megami do Endera

Porozglądałam się niepewnie, ponieważ nie wiedziałam co powiedzieć.-Szkoda że w watasze nie mamy na stanowisku tych, co polują.-Powiedziała Lilia.Ender otworzył pysk, aby powiedzieć, coś ale mu przerwałam.-T..To ja mogę iść z tobą.-To raczej nie jest zadanie dla alfy, ale co mi tam. I tak nie mam nic lepszego do roboty. Więc wybraliśmy się na nasze skromne tereny polowań.
Polana jednym słowem była cudna.Fioletowe sasanki, i ostatnie plamy śniegu, nadawały jej po prostu piękność.
-I gdzie ta zwierzyna?-Zapytał Ender z przekrzywioną mina.Zawsze tu była.. Dorosłe i młode Jelenie, sarny..-N-n n nie wiem.Zawsze tu była!-Usiadłam bez radnie, a raczej podparłam się, aby nie walnąć się w głowę, Przewracając się z zaskoczenia.-To może stado odeszło gdzieś dalej? Chodźmy poszukać.       (...)
Szliśmy dość daleko..Za chwile miały kończyć się tereny watahy.-Ej..Zaraz dojdziemy do granic watahy..Może..-Ender mi przerwał.-Może poszukamy jakichś ptaków?
-Ok..-Odparłam.
-Nigdzie nie widze..Niczego.-Ender Przystanął utrzymując wzrok i lekko jedną łapę w górę.-Faktyczne.-Przytaknęłam.
Nagle pojawiła się jakaś.. Magiczna Mgła..A z niej...Jakieś magiczne stworzenie. Przypominało fuzję Jelenia i sarny. Sylwetka sarny, ale rogi jelenia.Zaczął kroczyć do nas, a my w tył. Wyglądało to tak
dziecinnie.-Stójcie!-Powiedział Jeleń. Skuliłam uszy i od razu zapytałam.-Kim jesteś, czego chcesz!?Gdzie reszta zwierzyny!?-Powoli zaczynałam "pokazywać zęby".
-Jestem ostatnim przedstawicielem mojego gatunku na tych terenach.-Co masz na myśli?-Wtrącił Basior.
-Ziemie te zostały zatrute.Wszystkie zwierzęta które zjadły zatrutą trawę,poumierały.-A ptaki!?-Zapytałam.-Drapieżne ptaki, zjadły padlinę, nie wiedząc że w jej krwi i mięsie znajduje się trucizna. Również po umierały.-Jeleń już miał odchodzić, ale jeszcze szybko zapytałam.-A co z nami!?-On odwrócił głowę i dodał.-Musicie znaleść nowe tereny.Bo inaczej i wy poumieracie! I zniknął w magii. (...)
Popatrzyłam na Endera a on na mnie.-Musimy szukać nowych terenów...-Ender przysiadł.-Tak, tylko, Kto, Co i Poco zatruwa te tereny!?
-Może to być czar.Ktoś chce nas s tond wykurzyć...Aby...Przejąć tereny...
Zmarszczyłam brwi,układając sobie to wszytko w głowie.-Ale..Ale to.To jest takie..W..WREDNE!
-Niestety niektórzy tacy są..Myślą..Że im wszystko wolno.-No niestety.
Gdy szliśmy do watahy, powiedzieć innym o tym zdarzeniu, nagle wypaliłam.-Ender..Mam propozycję.
-Jaką?-Z ciekawością w oczach spojrzał na mnie.
-Zostaniesz Deltą? Lub Gammą?

<Sorry że tak długo.Przyjmujesz propozycję?>



Od Endera ,,Posłaniec" cz.2

Lubiłem towarzystwo, teraz jednak potrzebowałem trochę od niego odpocząć. Minęło kilka chwil i po ptaku została już tylko garstka piór i kości. Ziewnąłem i położyłem głowę na łapach. Biały krajobraz rozciągał się przed moimi oczami. Nie zapowiadało, aby cokolwiek miało się wydarzyć. A jednak wystarczyło zaledwie kilka godzin, aby przy jeziorze prócz mnie pojawił się ktoś jeszcze. Nie poznawałem tej postaci, dodatkowo miałem wrażenie, że nie należała on do watahy. Przekrzywiłem nieznacznie głowę i w milczeniu przyglądałem się przybyszowi. Zachłysnąłem się powietrzem, gdy zdałem sobie sprawę z tego, kogo właśnie mam okazję zobaczyć. Zerwałem się gwałtownie i pobiegłem w stronę wilka.
- Logan. - Powiedziałem z uśmiechem. - Bracie, co ty tutaj robisz?
- Szukałem cię. - Powiedział poważnie, jednocześnie jakby nieco spochmurniał.
Położyłem uszy i niepewnie spojrzałem na brata.
- Coś się stało? - Zapytałem.
- Chodzi o ojca. - Stwierdził niepewnie. - Jest chory. Rozmawialiśmy z medykiem, ale nie daje mu on zbyt wiele czasu.
Odwróciłem wzrok. Nieszczególnie paliłem się do rozmowy, która w jakikolwiek sposób dotyczyłaby mojego ojca.
- I co? - Burknąłem. - Przyszedłeś tu tylko po to, aby mi o tym powiedzieć?
- Ojciec chciałby się z tobą spotkać. Wiesz, bardzo podupadł na zdrowiu po twoim odejściu.
- Jakoś nie chce mi się w to wierzyć. - Stwierdziłem.
- Ender. Wiem, jakie były twoje relacje z ojcem, ale mógłbyś jednak postarać się z nim pogodzić. Zwłaszcza teraz gdy już wiemy, że nic nie da się zrobić.
- Logan, zawsze bardzo liczyłem się, z tym, co mówiłeś. Tym razem jednak jestem zmuszony to zignorować.
Zapadło milczenie. Nie miałem chęci na kontynuowanie tej rozmowy. Logan najwyraźniej również stracił zapał. Słusznie, jakiekolwiek rozmowy o ojcu na ogół kończyły się kłótnią, a na to nie miałem ochoty.
- Wiesz... - Zaczął wilk. - Nova odeszła z watahy z jakimś wilkiem.
Natychmiast nastawiłem uszu. Nasza młodsza siostra nie należała do najbystrzejszych.

<C.D.N.>

Od Endera ,,Posłaniec" cz.1



Leniwie stawiałem coraz to kolejne kroki. Miałem wrażenie, jakby śniegu z każdym krokiem przybywało. Zapewne jednak był to tylko efekt mojego zmęczenia. Nie spałem zbyt dobrze, tej nocy nawiedziły mnie koszmary. Nastanie dnia, nawet tak mroźnego, stało się dla mnie pewnego rodzaju wybawieniem. Zima nie była zbyt lubianą przeze mnie porą roku. Zapewne, gdyby istniała jakaś siła pozwalająca mi się jej pozbyć, chętnie bym z niej skorzystał. Odetchnąłem głęboko, przed moim pyskiem pojawiła się niewielka chmura pary. Tuż po jej zniknięciu przed oczami zamajaczyła mi ciemna postać. Zniżyłem głowę i zmrużyłem oczy, wytężając tym samym wzrok. Bażant. Ptak niemal co chwila unosił głowę, szybko sprawdzając okolicę. Oblizałem się, wciąż jeszcze nie jadłem śniadania. Spojrzałem na swoje futro i skrzywiłem się nieznacznie. W tym śniegu niewiele różniłbym się od niego, musiałby być ślepy, aby mnie przegapić. Już miałem zrezygnować, gdy dostrzegłem, że powoli zmierza on na skraj lasu. Uznałem to za swoją szansę. Szybko, a jednocześnie jak najciszej pobiegłem w tamtą stronę. Nawet na chwilę nie wychylałem się z lasu. Korzystałem z osłony, jaką daje mi ciemna kora drzew. Bażant wkroczył do lasu. Ptak niestety poczuł się zbyt bezpiecznie, to okazało się jego zgubą. Gdy tylko znalazł się wystarczająco blisko, skoczyłem w jego stronę i jednym zgrabnym ruchem zabiłem. Nie była to duża zdobyć, jednak dawno nie miałem okazji zjeść drobiu, nadarzała się więc fantastyczna okazja. Zabrałem swoją zdobycz i ruszyłem w kierunku jeziora. Tafla wody była zamarznięta, właściwie nic dziwnego biorąc pod uwagę temperaturę. Jednocześnie nie miałem ochoty sprawdzać, jak gruba jest warstwa lodu, odpuściłem więc sobie stąpanie po nim i usiadłem na brzegu. Wokół nie zauważyłem żywej duszy, wyglądało na to, że w taką pogodę mało komu przychodziło do głowy chodzić nad jezioro. Uśmiechnąłem się nieco i zabrałem za jedzenie. Jakby nie patrzeć właśnie po to tam przyszedłem, aby móc w spokoju zjeść.
<C.D.N.>

piątek, 10 lutego 2017

Od Rachel ,, Melodia Duszy" cz5

Willa była ogromna od środka. Gdy tylko weszliśmy jakaś mała dziewczyna rzuciła się na mojego ochroniarza.
- Aleks! Wróciłeś! - Mała przytuliła się do chłopaka. Sięgała my do kolan... po chwili dostrzegła krew na jego spodniach i mnie dostrzegła. Jej źrenice się rozszerzyły.
- Piesek! - zawołała uradowana i już miała mnie chwycić w objęcia ale, Aleks ją powstrzymał.
- To nie piesek, tylko wilk. - powiedział z wielką cierpliwością. Szacun. Ja bym chyba zagryzła... Dziewczynka popatrzyła na mnie ze strachem i cofnęła się.
- Be wilk! On chciał zjeść 3 świnki! - Popatrzyłam na nią spode łba. Kiedy ta mała się zamknie?
- Nie zjadłam żadnych trzech świnek. To tylko bajka! - odezwałam się a ona zrobiła krok do tyłu i wybiegła z krzykiem, że wilk gada. Patrzyłam za nią puki nie znikła za kręconymi schodami.
- Powiedziałam coś nie tak? - zapytałam. Aleks uśmiechnął się krzywo.
- Jest wrażliwa. - powiedział
- MAJKA! Wynocha z mojego pokoju! - wrzasnął jakiś dziewczęcy głos... nastoletni.
- No i obudziła się królowa balu... - mruknął z niechęcią Aleks.
- Kto to? - spytałam
- Moja 2 siostra. Mam jeszcze 2 braci. jeden jest u ciotki a 2 ma 21 lat i studiuje. Jest za granicą w Anglii.
- Aha...- rozległ się tupot i do pokoju głównego ( bo tam już weszłam ) " wleciała" Jakaś 12 latka. Miała jasne, rozpuszczone włosy. Biały sweterek, czarne getry i kapcie. Nie mówiąc o makijażu ( co było tak dziwaczne, jak palec w kiblu )Jak na jej wiek i jakiś wisiorek.  Popatrzyła na mnie dziwnie i zmarszczyła brwi.

Salon
- Magiczny wilk - mruknęła. - One nie istnieją. Kto pomalował psa i dał mu perukę oraz skrzydła? - zawarczałam
- Słuchaj. Mam ci podpalić buty, czy wystarczy, ze gadam, żebyś uwierzyła? - dziewczyna popatrzyła na mnie i... se poszła
- Oto mój optymizm - mruknęłam. Teraz dopiero porównałam sobie wygląd tej małej dziewczynki o imieniu Maja do wyglądu tej w wieku 12 lat. Ta mała miała ciemniejsze włosy splecione w kłosa.  Różową bluzkę i fioletową bluzę. Oraz jakieś spodnie dziwnego rodzaju. Jako klapki miała baletki.
- Głodna jestem. - mruknęłam nie pewnie. - Ale... z kąt macie taki dom?
- Ojciec przed śmiercią zostawił nam niezłą sumkę pieniędzy. Matka leży w szpitalu. Tylko dziadek podróżuje. A nie... to mój... pra, pra, dziadek.
- aż 2 RAZY PRA!?
- Ech. I całkiem nie źle się trzyma. Jak 60 latek. - Nagle doznałam olśnienia
- Czy... twój ileś tam razy pra dziadek ma na imię Diodor? - Aleks przyglądał mi się dziwnie
- Tak. Z kąt wiedziałaś?
- Ja go szukam

< Ocenicie? Oceńcie! >

Moje Rysunki

poniedziałek, 6 lutego 2017

Od Skyler ,,Leśna Strzelanina" Cz.2

Po kilkunastokrotnym budzeniu się przez te koszmary, zaczęłam już nudzić się tym snem. Jednak zawsze jestem zaskoczona , cała ciepła , a serce bije jak by było jakieś nawiedzone . Wydaję mi się ,że to jakieś przeznaczenie...

Postanowiłam pójść do lasu, i udać się na krótką przechadzkę . Niby nic , jednak bałam się ,że to naprawdę się stanie . Moja mała łapa przypadkowo wylądowała na patyku , który wydał niesłychanie głośny hałas. Podkuliłam ogon i stałam nieruchomo . Usłyszałam gwizd nadciągający zza krzaków . Szczeki psów... Zaczęłam energicznie biec, nie zważając już na inne rzeczy
-Czyli to miało się stać naprawdę... - pomyślałam - Co jeżeli oszukam przeznaczenie i wbiegnę w inną ścieżkę ?
Pobiegłam w lewo zamiast prawo i zobaczyłam ogromny kanion... Bez zastanowienia wskoczyłam tam.... Leciałam w dół z ogromną prędkością , myśląc ,że to ostatnie sekundy mojego życia . Jednak zamiast odgłosu łamanych się kości i upadku przerażonego ciała , było słychać plusk wody... Przymknęłam oczy zaczęłam płynąć do brzegu. Na szczęście nie było tak daleko . Po wyjściu padłam wyczerpana na skałę i zaczęłam marznąć z zimna . Podejrzewam ,że w wodzie temperatura była bardzo niska . Ostatnimi siłami porozglądałam się po okolicy , jednak niczego nie poznaję....

[CDN]
Skyler

piątek, 3 lutego 2017

Od Rachel ,, Melodia Duszy" cz4

Poszłam niewidzialna na rynek. Oczywiście nie widzialność na swoje ograniczenia. Zaczęłam iść w stronę pewnej alei. W pewnym momencie przez przypadek straciłam skrzydłem jedno stoisko z pamiątkami... albo jak kto woli-skrzyknę. Straciłam kontrolę i... stałam się widzialna. Rozległy się krzyki. Super. Nie dość, że jestem wilkiem, to do tego kolorowym. Zaczęłam biec w stronę parku, ale był... za daleko. Po chwili dogonił mnie taki jeden, z takich jednych, co dla rozrywki strzelają do kaczek. Bieganie na oślep nie jest moją mocną stroną. Ludzie rozbiegali się na prawo i lewo. Potem usłyszałam świst. Jedna kula walnęła koło mnie, potem druga. odwróciłam głowę co było błędem bo... jeden strzał przeszył mi ucho. Poczułam ostry ból i pociemniało mi w oczach. Nie zastanawiając się skoczyłam za jakiegoś nastolatka który przede mną... nie uciekał. Nie zastanawiałam się nad tym, tylko się za nim skryłam.
- Ej! Młody! Odsuń się! - krzyknął kłusownik celując we mnie strzelbą.
- A niby czemu? - zapytał. łowca stracił cierpliwość.
- Słuchaj to całkiem niezła zdobycz, a poza tym.... przecież to bezmózgie zwierze. - od ,, przecież" wypowiedział resztę z uśmiechem.
- Weź się pan odczep. - po chwili znowu spojrzał na faceta. - jeszcze tu stoisz? Czy mam zadzwonić po policję? - Kłusownik był czerwony ze złości. Splunął na chodnik, i se poszedł. Popatrzyłam na chłopaka. Miał ciemno-brązowe ciemne, średnie potargane włosy, czarne oczy, czarną bluzę z kapturem, dżinsy i białe trampki. Nie należał do osiłków. Można było to poznać po pierwszym zerknięciu na niego. Zerknęłam na niego z obawom, a on tylko uśmiechnął się i powiedział z wyrzutem.
- Umazałaś mi spodnie krwią!

***

Szłam obok chłopaka powoli i grzecznie. Jak posłuszny pies. Byłam mu to winna, a poza tym... był moim tymczasowym ochroniarzem w świecie ludzkim. Nie za bardzo mogłam tu używać mocy. Nie lubiałam.... jak to ująć... ,, magiać" na prawo i lewo. O nic nie pytał za co byłam mu wdzięczna. Poszliśmy do willi. Była piękna Wielkie podwórze....
- Pięknie. - mruknęłam a chłopak popatrzył na mnie dziwnie
- Mówię - mruknęłam po ludzku po grecku. 
- Hm. - mruknął. - Alex jestem
- Rachel - Powiedziałam i podałam mu łapę, którą uścisnął.
- Może wejdziesz? - zapytał i wskazał na drzwi 

< Ocena? Kto Oceni? >

środa, 1 lutego 2017

Od Nitsu ,,Polowanie"



Polowanie.

Pewnego dnia musiałem pójść z młodszymi siostrami , Ashley i Angel na polowanie. Nie należałem wtedy do żadnej watahy , bo byłem za młody.
-Nitsu chodźmy już.-niecierpliwiła się Ashley.
-No OK.-powiedziałem po czym odwróciłem się do tyłu.
Zielonooka wadera (Ashley) pobiegła do mnie razem z naszą siostrą.
-Bracie co dziś upolujemy , na co masz ochotę ?-spytała.
-Na to co będzie w lesie.-wygryzłem się jej ironicznie.
-Egh..ja chce się bawić!-marudziła skrzydlata wadera (Angel).
-To też zabawa , tylko taka dla starszych wilków więc ty będziesz patrzeć , a my będziemy polować , zgoda ? -powiedziałem podstępnie.
-Ymm..zgoda.-odpowiedziała.

Widziałem że moje obie siostry nie były zachwycone wylewami krwi , ahh nie rozumiem ich przecież jedzą zwierzęta na obiad.
Nagle w rozmyśleniach przeszkodziła znajoma mi woń, zapach sarny.
-Czujecie to ? -zapytałem.
-Tak.-powiedziały razem ze skrzywionymi pyskami.
-Css...nie wiem jak wy , ale ja idę!
-Czekaj! Zostawisz nas same?-spytała Ashley.
-Yh..idziecie ,czy nie?-powiedziałem znudzony.
-Idziemy!-krzyknęły razem.
-Okej..Macie cieczkę , czy co ?
-Lepiej już chodźmy.-wyznała zażenowana zielonooka.
Bez zbędnego gadania poszliśmy do zapełnionego miejsca przez zwierzęta , zaczailiśmy się za zdobycz jak koty. Wybraliśmy najlepsze zakąski i mogliśmy już zaczynać.
Wyskoczyliśmy zza drzew, Ashley nie pewnie zatrzymała zdobycze krzewami i chwastami. Angel przypatrywała się polowaniu , ja użyłem swoich sił w zabijaniu wskoczyłem na jedną sarnę to na drugą i właściwie to wszystko wystarczyło żeby leżały już we krwi , gotowe do zjedzenia.
Trzeba było tylko je przetransportować do nory i cała filozofia codzienności. Ashley dziwiło że to takie proste , ale to praktycznie ja wszystko robiłem i dawałem się kopać temu żarciu. Fakt że to były słabe kopnięcia , ale były, więc niech moja siostra się nie wymądrza. Chciałbym już się usamodzielnić i odejść z rodzinnego zakątku.
<jak najdalej od rodziny>