Nie mogłam pozwolić, aby Flynt mnie przegonił. Rozłożyłam więc skrzydła i z gracją wylądowałam u stóp góry. Czekając na basiora, aż ten do mnie dołączy, zarzuciłam ogonem i spojrzałam na niego z całym swoim urokiem osobistym.
- Flyntyyy... - zawołałam słodkim tonem i uniosłam kąciki pyska - Czeekaam.. -
Tak jak oczekiwałam - wilk przyspieszył, po chwili znajdując się przede mną. Długo spojrzeliśmy sobie w oczy. Nie wiem, co we mnie wstąpiło, ale polizałam go po policzku. Zostawiłam oniemiałego towarzysza i potruchtałam dalej. To przez hormony i wiosnę.. Tak, na pewno przez to. To odruch biologiczny. Do końca marca mi przejdzie. Flynt dogonił mnie w mgnieniu oka i przejął pałeczkę przywódcy grupy. Przez całą trasę na tereny łowieckie, śmialiśmy się i żartowaliśmy, jakbyśmy znali się od dawna. Słyszałam kiedyś legendę, że dwie dusze, niezależnie, w jakim czasie i ciele, zawsze są sobie przeznaczone, choć to tylko bajki dla szczeniąt..
Zwietrzyłam trop, po czym wskazałam basiorowi kierunek, skąd, jak mi się wydawało, woń dobiegła. Już miałam zacząć obławę, gdy wilk wyprzedził mnie i zaczął swój pokaz. Wpierw ostrożnie okrążył stado saren, szukając najsłabszego osobnika. Kiedy odnalazł kulejącą łanię, odłączył ją od grupy i sprawnie upolował, nim zdążyłam mu pomóc.
- No no, nieźle. - Skomentowałam, zbliżając się do Flynta. Cały pysk i łapy miał we krwi, lecz mnie to nie przeszkadzało. Wilk odsunął się na bok i zaprosił gestem na posiłek.
- Bon Apetite, madmoiselle. - Powiedział ze śmiechem, czekając, aż się najem. Jego słowa spowodowały u mnie miłe ciepło na sercu. Po dłuższej chwili basior sam zajął się jedzeniem. Obserwowałam go kątem oka. Z niepewnością zaczęłam ryć pazurami w ziemi. Jak mam mu to powiedzieć...?
- Flynt.. - Zaczęłam cicho, lecz umilkłam. Wilk poruszył uszami.
- Co? Widzisz gdzieś jakieś kwiatki? - Śmiech Flynta spowodował, że sama się nieco uspokoiłam. Lecz nie do końca. Strach przed odrzuceniem był zbyt silny.
- Czy... Chciałbyś spędzać ze mną więcej czasu? -
<Przepraszam za długość, Flynty :c >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz