Stanąłem na skraju skały i spojrzałem w dół, ku połaciom lasu, ku rzekom i jeziorom. Gdzieś tam, wśród drzew, mogło czaić się niebezpieczeństwo. Jeśli ktoś niepowołany znalazłby się na naszych terenach, wszyscy, włącznie z Alarisem, byliby zagrożeni. Rozpocząłem więc mój codzienny obchód, z nosem przy ziemi, szukając wszelkich nieprawidłowości. Poruszałem się prawie bezszelestnie, aby nikogo czy niczego nie spłoszyć. Nie spodziewałem się żadnych obcych, lecz wszystko warto sprawdzić.
W pewnym momencie, nieopodal terenów łowieckich, usłyszałem, jak ktoś przedziera się przez zarośla. Przystanąłem z łapą w górze, uważnie nasłuchując. Ktoś był w krzakach, może nawet grupa ktosiów. Nie mogłem tego ocenić. Nagle ku mnie poleciała kula ognia, przed którą z trudem zdołałem uniknąć. Zgasiłem przypalone futro, po czym nastroszyłem się i zawyłem, aby dać znak strażnikom o niebezpieczeństwie. Po krótkim namyśle, postanowiłem wziąć sprawy w swoje łapy. Zeskoczyłem do doliny, biegnąc przed siebie. Ignorowałem fakt, że czułem ostry ból w rannym boku. Najważniejsze było bezpieczeństwo mojej watahy. Czarny wilk zerknął na mnie ze specyficzną elegancją, po czym wykonał delikatny ruch pyskiem. Świat momentalnie wyciszył się, byłem całkowicie głuchy. Zatrzymałem się i wyprostowałem ogon, mierząc wzrokiem nieznajomego. Uśmiechał się cynicznie. Głuchota musiała być jego sprawką. Mając zbyt wiele do stracenia, pozwoliłem mojej drugiej osobowości przejąć kontrolę, samemu osuwając się w głąb umysłu. Obserwowałem, jak moje ciało atakuje czarnego basiora, powala go, a następnie przebija żelaznymi kolcami. To było zbyt brutalne, lecz nie mogłem oderwać wzroku.
"Przestań" jęknąłem cicho, na co drugi ja tylko zaśmiał się. Ogłuszonego basiora przerzucił na nasze plecy, a następnie potruchtał do jaskini alf.
- Pani. - powiedział, schylając się w parodii ukłonu. Był zbyt dumny, aby okazywać komukolwiek szacunek. Megami podniosła się, zmierzyła spojrzeniem ciało, a następnie przywołała do siebie gestem Endera. Wilk ściągnął nieznajomego na glebę.
- Kto to jest? -
- Nie wiem, szefie. Polował na naszym terenie. Może mieć kumpli. - odparło moje ciało, siadając, a następnie rozglądając się. Wykorzystałem chwilę nieuwagi, aby ponownie przejąć władzę.
- Myślę, że na polowaniu na naszą zwierzynę się nie skończy, Megami.. -
Spojrzałem wyczekująco na parę przywódców, aby poznać ich opinię na ten temat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz