Black Parade

czwartek, 28 czerwca 2018

Od Rachel do Soula

- No więc... -zaczęłam- istnieją różne frakcje...
- O nie... 
- O TAK! No więc, pomyślałam, że taką założymy! Co ty na to? 
- Trzeba to wszystko poustalać i...
- ...A będzie można kogoś potarmosić? - spytał Gabriel
- Oczywiście że taaak! - uśmiechnęłam się szeroko, i przedstawiłam im mój szybki plan. Frakcja nazywać się miała  Tenebras Animarum a zajmować się miała... mieszanymi rzeczami. Odkrywaniem swoich zdolności, usuwaniem ze świata niepotrzebnych i nadprzyrodzonych rzeczy i stworzeń. Pomaganiem od czasu do czasu. Będą mieć jeden główny teren, ale będą się przemieszczać, przez co trudno będzie ich namierzyć. 
- Trochę taka szkoła przetrwania - stwierdziła z niechęcią Mercy, która obudziła się nie dawno ze snu. - Nie podoba mi się to
- A mnie bardzo -stwierdził Gabriel. - To kiedy zaczynamy? 
- Od jutra! - uśmiechnęłam się - Ty mi pomożesz - szturchnęłam Soula
- Czyli będziemy łazić i olewać wszystko co się nadarzy... ciekawe zajęcie.
- Dokładnie! A teraz... - kapło mi coś na nos. A to coś to dokładnie woda - Znajdujemy jaskinię. - O to nie było trudno, gdyż wataha położona w górach, ma liczne nory, lub inne takie pierdoły. 
Jaskinia znajdowała się w "dziurze" w górach. Dobrze ukryta, niby widoczna ale jednak nie. Po chwili się rozpadało na dobre. Anaki z Łucją siedzieli mi na grzbiecie pomiędzy skrzydłami. Deszcz burzył harmonię płynącej wody. Chociaż... właśnie to można nazwać harmonią? Co to tak właściwie jest? Deszcz burzący wodę, czy jej nurt. Czy może jedno i drugie? Stalaktyty tworzyły wyjątkowy obraz tego, co się działo przez tysiące lat. Świetliste paprocie oświetlały wnętrze jaskini, które zdawało się teraz mroczne. Soul wrócił z obchodzenia jaskini. Okazało się, że ktoś tu kiedyś mieszkał. Rozbite gliniane naczynia, pokryte kurzem i pajęczynami. Wyrzeźbione w skale półki na naczynia, oraz lodowe pomieszczenie, gdzie były jeszcze resztki mięsa, oraz jakieś kości. Ogniem wytopiłam wodę w niektórych miejscach, by były fajne półki na przechowywanie żywności. W sumie, to też była idealna chłodnia na gorące dni, a teraz... często takie występowały. "Niby kuchnia" też była. Zakurzona wilgotna i stara, ale była. Płyta na 4 kamiennych bryłach robiła na stół. Zastanawiałam się tylko... co się stało z właścicielami. Wyglądali, jakby doszło tu do jakiejś bijatyki, albo uciekania w pośpiechu. Ewentualnie wparowała tu policja z nakazem przeszukania, ale co do tego były marne szanse, więc obstawiam to pierwsze. 

<Soul? Odpisaj>

środa, 27 czerwca 2018

Nieobecność

Witam.
Jak widać po tytule posta, nie będzie mnie z powodu wyjazdu do Zakopanego. Nie będzie mnie od jutra (28.06) do 1 lipca (moje urodziny xd). Może czasem zajrzę na chat, ale nie będę mogła pisać opowiadań.
No więc proszę, abyście przez te kilka dni wysyłali opowiadania i formularze do reszty osób znajdujących się w zakładce Hierarchia

czwartek, 21 czerwca 2018

UMIERAMY (i nie z powodu niskiej aktywności)

DOBRA! DOŚĆ TEGO! WILKI BYŁY POSTARZANE W STYCZNIU. S T Y C Z N I U! TO JEST SKANDAL! A WIĘC (NIE, NIE ZMIENIĘ PISMA BĘDĘ PISAĆ CAPSEM)  A WIĘC, W KOMENTARZACH ZGŁASZAĆ SIĘ KTO CHCE BYĆ ODPOWIEDZIALNY ZA POSTARZANIE WILKÓW, A JAK SIĘ NIKT NIE ZGŁOSI TO SAMA CHAMSKO WYBIORĘ, I WCISNĘ MU TĄ PRACĘ ZA DARMO. 

Proponuję postarzać wilki tak jak na WMS, czyli co dwa tygodnie o miesiąc, bo szczeniaki nie urosną nigdy, i wszyscy będą piękni i młodzi. NIE MA TAK! PO MOIM ŻYWYM TRUPIE! I ŻEBY WSZYSTKO DOPILNOWANE BO BĘDĘ SPRAWDZAĆ! Za dobrze wykonane obowiązki czeka nagroda c:


Życzę miłego dnia!

Od Soula cd Rachel (NARESZCIE SIĘ DOCZEKAŁAŚ! XD)

Tak więc jak wspomniała wadera - udaliśmy się w stronę gór. Przyznam, iż byłem dość sceptycznie nastawiony do tego pomysłu. Ale grzechem byłoby nie polecieć z moją wybranką serca. Zresztą - miała swój powód. Carter wylądował u podnóża jednej z większych gór.
 - Coś mu się stało? - zagadnąłem.
 - Nie, po prostu jest zmęczony... - odparła Rachel.
 - Czyli na tą górę musimy się wspiąć sami? - Zajęczała Mercedess.
 - Dokładnie! - Powiedziała ze sztucznym uśmiechem Rachel. - Czy to nie piękne?! - spytała retorycznie.
 - Baaardzoooo... - bąknąłem pod nosem. - Carter odpocznij tutaj, jeśli nie wrócimy do zachodu słońca to przyleć do nas na sam szczyt. Ewentualnie rozglądaj się czy nie jesteśmy gdzieś w drodze.
Ten tylko jakby na znak, że rozumie kiwnął głową i położył się pod jedną ze skał.
 - Wędrówkę czas zacząć! - Uśmiechnąłem się promiennie do całej reszty, która nie była zbyt optymistycznie nastawiona do tej wędrówki.
 - CZY TY KIEDYKOLWIEK PRZESTANIESZ BYĆ SZCZĘŚLIWY?! - warknęła Rachel.
 - Hmm... Niech pomyślę. - Udałem że się zastanawiam. - Nie. - Wyszczerzyłem się jeszcze bardziej, a ona tylko pokręciła głową z dezaprobatą.
 - Jak dzieciak... - powiedziała pod nosem.
 - SŁYSZAŁEM TO!
 - MIAŁEŚ SŁYSZEĆ DEKLU!
Tak więc większość dnia minęła nam na mozolnej wędrówce i wspinaniu się na jakąś randomową górę. Czy to nie piękne?
Przez większość trasy nie odzywaliśmy się do siebie. Każdy był zmęczony, spocony i miał dosyć życia. A zwłaszcza szczeniaki, które już ledwo dychały.
 - Zróbmy sobie przerwęęęę! - zadeklarowała Rachel. Ja miałem jeszcze siłę na wędrówkę, ale ze względu na moją rodzinę (oh, jak poważnie to brzmi) stwierdziłem że chwilę odpoczniemy.
Akurat idealnie zatrzymaliśmy się niedaleko jakiegoś niewielkiego lasku, w którym mogło być w miarę bezpiecznie.
 - SOUL! - zakrzyknęła nagle wadera. - Mam pomysł. - Uśmiechnęła się mrocznie.
 - Jaki? zaciekawiłem się.

Rachel? Jaki pomysł masz? *lenny*

wtorek, 19 czerwca 2018

Od Megami do Endera

Chwilę wpatrywałam się w Endera. Nie wiedziałam, jak zacząć.
-Tak-odpowiedziałam w końcu.-Myślałam o tym nie raz, jednak do tej pory zatrzymywałam sobie tę myśl tylko dla siebie.
Zaczęłam zastanawiać się nad tym, jak wyglądałabym w roli matki. W prawdzie, to miałam już dwóch na utrzymaniu, lecz Artemis był dla mnie zupełnie obcy i gdy ze mną zamieszkał miał rok i pół, więc był już w miarę samodzielny, a Katrin przez większą część swojego dzieciństwa również musiała sobie sama radzić. Znaczy to, że raczej nie jestem zbyt doświadczona w macierzyństwie.
-Szczerze, to nie wiem, czy jestem na to przygotowana-przyznałam się.-Wiem, kiedyś i tak będzie mnie to czekać.
 Ender nie mówił nic przez dłuższy czas.
-A ile chciałabyś ich mieć?-odezwał się, przerywając panującą wokół nas ciszę. Zastanowiłam się nad tym. Zawsze myślałam o dwójce, jednak to zawsze może się zmienić.
-Myślę, że dwójka by mi wystarczyła... A ty?-dodałam po chwili.-Chciałbyś być ojcem?
Basior popatrzył przed siebie i zamyślił się.
-Kiedyś raczej tak.
-Kiedyś...-powtórzyłam cicho.-Chyba dobrze by było, gdybyśmy zostawili po sobie potomstwo.
-Pewnie tak-basior zmienił pozycję na siedzącą.-Mam nadzieję, że gdy nadejdzie to "kiedyś", to jakoś damy sobie radę. A teraz, co powiesz na wieczorny spacer?-zaproponował, uśmiechając się.
-Tym nigdy nie pogardzę-podniosłam się z ziemi.-To gdzie idziemy?
-Może plaża?
Zgodziłam się z tym, gdyż dawno nie odwiedzałam tego miejsca. Szliśmy przez las, wzdłuż rzeki, której źródło znajdowało się u stóp gór, a kończyła się wpadając do morza.
Kilka minut później znaleźliśmy się na plaży. Potruchtałam do brzegu. Zamoczyłam przednie łapy w wodzie, która była w miarę ciepła. Przez dość wysoką temperaturę, jaka panowała w dzień, morze zdążyło się zagrzać. Nie byłabym sobą, gdybym nie wytarzała się w piasku. Po tym, razem z Enderem wymoczyliśmy się w wodzie. Gdy wyszliśmy z morza, nie wiedziałam, czy zadać to jedno pytanie, które siedziało we mnie odkąd opuściliśmy strumyk.
-To...-próbowałam się przełamać.-Czekamy na dzieci?

<Ender? Nie miałam pomysłu na to opo i dałam strasznie dużo dialogów>

niedziela, 17 czerwca 2018

Odnowienie/Ożywienie

Witam! Chcę przeprowadzić odnowienie/ożywienie watahy i chciałabym, aby też inni się do tego przyłączyli (oczywiście jeśli chcecie i możecie). Np:
-Może ktoś miałby pomysł na nowe punkty do regulaminu?
-Nowe punkty do formularzu?
-Kolejny event (niekoniecznie na pisanie opowiadań)?
Wysłałam formularz do Royalog, może to coś nam pomoże.

środa, 13 czerwca 2018

Od Endera do Megami

Tego ranka zbudził mnie przyjemny dla ucha głos niebieskiej wilczycy. Uchyliłem powieki, a pierwszym co dane było mi zobaczyć to rozgrzewający serce uśmiech Meg.
- Jak się spało? - Zapytała wesoło.
- Przyznam, że już dawno nie spało mi się tak przyjemnie. - Mruknąłem, obejmując samicę.
Megami pocałowała mnie, po czym zaśmiała się krótko.
- Jest już późno. Wydaje mi się, że wszyscy już dawno wrócili do siebie.
Spojrzałem na wilczycę badawczo. Wychodziło więc na to, że to już nie ranek. Nie czułem jednak jakich szczególnych wyrzutów sumienia z powodu tego, że przespaliśmy blisko połowę dnia. W końcu ostatnio dość często wstawaliśmy wraz ze świtem.
- W porządku. - Westchnąłem, jednocześnie podnosząc się i rozciągając. - Na nas chyba też już pora.
Meg zamachała ogonem i wspólnie opuściliśmy jaskinię. Zmrużyłem oczy, oszołomiony na chwilę blaskiem, jaki panował na zewnątrz. Lato wyraźnie nie próżnowało. Na polanie, na której wcześniej odbywała się ceremonia, teraz panowała kompletna cisza. Prócz nas nie było tu żywej duszy. Wyglądało na to, że wszyscy faktycznie wrócili już do swoich codziennych zajęć. Wciągnąłem do płuc gorące powietrze. Panujące na zewnątrz warunki w najmniejszym, chociażby stopniu nie zachęcały mnie do żadnej aktywności. Kątem oka spojrzałem na Megami, wadera nie wyglądała jednak na jakoś szczególnie zniechęconą tymi prawie pustynnymi warunkami. Mało tego, błysk w jej oku podpowiadał mi, że coś właśnie chodzi jej po głowie. Jakby wyczuwając moje spojrzenie, Meg odwróciła się w moją stronę i z uśmiechem zapytała:
- Może pójdziemy popływać?
- Pewnie. - Odparłem.
W końcu czego innego potrzeba wilkowi w tak upalny dzień, jak nie właśnie kilka chwil spędzonych w orzeźwiającej wodzie.
~~Jakiś czas później~~
Leżeliśmy nieopodal strumienia, w którym to kilkanaście minut wcześniej zażywaliśmy orzeźwiającej kąpieli. Obecnie natomiast wygrzewaliśmy się na słoneczku, susząc przy tym nasze futra. Wpatrując się bez żadnego konkretnego celu w linie lasu, zastanawiałem się nad tym, co może przynieść nam przyszłość. Byłem podekscytowany, a jednocześnie lekko przerażony myśląc o tym.
- Ender. - Wyrwał mnie z zamyślenia nieco podniesiony głos Megami.
Natychmiast spojrzałem na waderę pytająco.
- Tak lepiej. - Stwierdziła z lekką dezaprobatą w głosie. - Słuchałeś w ogóle, co do ciebie mówiłam?
Uśmiechnąłem się niepewnie, musząc przyznać, że faktycznie nie skupiłem się na tym, co mówiła. Meg wykazała się jednak sporą wyrozumiałością i widząc moją skruchę, postanowiła mi darować, tym bardziej że moje zachowanie nie było nawet w najmniejszym stopniu celowe.
- Więc, co cię tak oderwało od rzeczywistości? - Zapytała po chwili samica.
- Zastanawiałem się po prostu... - Przerwałem na chwilę, zastanawiając się, czy to aby na pewno nie za wcześnie na takie rozmowy. - Wiem, że właściwie dopiero co wzięliśmy ślub, ale chciałbym po prostu wiedzieć, czy myślałaś kiedyś nad założeniem rodziny. No wiesz, o kimś więcej niż tylko nas dwoje...

<Meg? Nie ma to jak pisanie prawie o trzeciej w nocy XD>

sobota, 2 czerwca 2018

Pomoc!

Witam.
Otóż, Wataha Mrocznych Skrzydeł (znowu) potrzebuje pomocy.
Szukamy nowych, aktywnych członków, inaczej wataha (po raz kolejny) zostanie zamknięta, a my tego nie chcemy.
Link dla zainteresowanych:
Wataha Mrocznych Skrzydeł