Black Parade

środa, 27 września 2017

Od Endera do Megami/Katrin

Na polowaniu nie miałem zbyt wiele szczęścia. Nie dorwałem żadnej kaczki, w zamian za to udało mi się jednak złapać kilka bażantów. Postanowiłem więcej nie zwlekać, zabrać zdobycz i wrócić do jaskini Meg. Nieoczekiwanie, będąc mniej więcej w połowie drogi, natknąłem się na Katrin. Wadera biegała samotnie po lesie.
- Hej! - Zawołałem.
Samica szybko spojrzała w moim kierunku. Podeszła do mnie z lekkim uśmiechem. Zauważyłem, że jej wzrok spoczął na martwych ptakach, które właśnie niosłem. Położyłem swoją zdobycz na ziemi i lekki przesunąłem w jej stronę.
- Są dla ciebie.
- Naprawdę? Dzięki! - Na pysku Katrin zawitał szeroki uśmiech.
Niemal natychmiast zabrała się za jedzenie.
- Nie ma z tobą Megami? - Zapytałem, rozglądając się wokół.
- Nie, została w jaskini. Ja postanowiłam pozwiedzać.
- Ah... w porządku. - Skoro tak, to chyba nic tu po mnie. Uśmiechnąłem się lekko i dodałem. - W takim razie ja idę do Meg. Miłego zwiedzania.
- Hej, Ender! - Zawołała samica, nim jeszcze zdążyłem odejść. Spojrzałem na nią pytająco. - Czy ty i moja siostra... no wiesz, chodzicie ze sobą?
Na chwilę mnie zamurowało, co ona sobie w ogóle wyobrażała? Zacząłem się zastanawiać czy z perspektywy innych też może to tak wyglądać.
- Nie, my... jesteśmy po prostu przyjaciółmi. - Stwierdziłem niepewnie.
- Jasne... - Katrin zaczęła przyglądać mi się uważnie. Nie byłem w stanie stwierdzić, co jej teraz chodzi po głowie.
- W każdym razie ja już pójdę. - Powiedziałem szybko i zostawiłem Katrin samą.
Gdy dotarłem do jaskini Meg, okazało się, że wadera śpi. Jakoś nie miałem sumienia jej budzić. Poza tym sama ciekawość nie wydała mi się wystarczającym powodem, by przerywać jej sen. Spojrzałem na niebo, doszedłem do wniosku, że sam również mógłbym się trochę zdrzemnąć. Wróciłem więc do własnej jaskini. Było cicho i pusto, Ametyst ostatnio rzadko tu bywała. Zająłem sobie wygodne miejsce i poszedłem spać.
***Kilka godzin później***
Ze snu wyrwał mnie dość potężny huk. Nerwowo rozejrzałem się po jaskini. Wyglądało na to, że wszystko jest w porządku. Ponieważ jednak dziwny dźwięk nie dawał mi spokoju, postanowiłem wyjść na zewnątrz i sprawdzić co się stało.

<Meg lub Katrin? Brak pomysłu ;-;>

czwartek, 21 września 2017

Od Rachel do Soula

Zaczęłam się rozglądać po sali
- Jeszcze trza coś dla smoków....- mruknęłam.
- No tak... zapomniałem o tym. - przyznał basior.
- A więc....- tutaj się szeroko uśmiechnęłam, wzbiłam w powietrze, poleciałam do najbliższego wora złota i przyniosłam na schody.
- Tylko tyle dla smoków? - spytał Soul - wiesz, ze mają kulę prawdy, i że mogą nas przejrzeć?
- Wiem, dlatego ja będę odpowiadać. - odparłam z uśmiechem. Kątem oka dostrzegłam, jak Nevra zakłada na swoją głowę srebrny diadem z diamentami, a w łapie trzyma drugi, ze szmaragdami. Przed nią było wielkie lustro. Ja wygrzebałam diadem ze szmaragdem i szafirem. I miałam dylemat, który założyć. Jeden wyglądał tak: Link A drugi ( to chyba raczej korona ) tak: Link Jeszcze gdzieś tam był z diamentami. Link  Ogółem nie wiedziałam co wybrać, a bez korony na głowie, wychodząc stąd nie ma szału. Jeszcze jakiś naszyjnik. Obwieszona złotem, srebrem i świecąca od pyłku z diamentów wytworzyłam portal, który pochłonął mniejszą część złota.
- No, idemy. - powiedziałam z uśmiechem. - Ale dopiero po tym, jak sobie pozwiedzamy ten niby zamek.
- No dobra. - odparł basior. Zwiedzanie zajęło móóstwo czasu, i gdy skończyliśmy, Nevra była padnięta, więc postanowiliśmy odpocząć kilka godzin. Ułożyłam się na czymś, co było blisko " dachu" i obok kolumny. Ułożyłam się tam, i zwinęłam w kłębek. Nevra ułożyła się obok Soula, i tam zasnęła. Ej, aż tak zimno nie było. Zaczęłam się zastanawiać po co nam te pióra. I... 3 godziny później się o tym dowiedziałam.
- CHCĘ * wali pięściami o stalowe drzwi SIĘ * nadal wali STĄD * odchodzi metr WYDOSTAĆ! * przykłada nagle łapy do stali, które są rozgrzane do iluśtam tysięcy stopni. Nie zadziałało
- Musi być jakiś sposób na wydostanie się! - krzyknęłam
- Dobrze, nie panikuj tak. Trzeba coś wymyślić.
- JESTEŚMY W MAŁEJ ZAMKNIĘTEJ PRZESTRZENI! - krzyknęłam. - ZARAZ ZACZNĘ WARIOWAĆ! - I tutaj niestety miałam rację. Mój żywioł, a mianowicie wolność, jak sama nazwa wskazuje, potrzebuje wolności. Brak takowej, prowadzi do choroby psychicznej, załamania nerwowego, wywaleniem do wariatkowa, spaczeniem oraz wiele innych skutków ubocznych.
- Już zaczynasz wariować. - zauważyła Nevra
- A ty się nie odzywaj. - warknęłam i usiadłam obok ściany.
- Dajcie pióra. - powiedziała Nevra.
- Po co ci one. - spytałam biorąc łapy z mojej twarzy.
- Po prostu daj. - z niechęciom dałam waderze pióra. Ta ich końcówki powkładała do malutkich dziurek w stali. Pióra o razu się rozpłynęły, a drzwi otworzyły.
- Jak... - byłam zaskoczona. Najwyraźniej wadera nie była tak tępa, na jaką wyglądała. Świat wywrócił się do góry nogami, a my... znaleźliśmy się u smoków. Królowa siedziała na swoim tronie, i rzuciła mi kulę.
- Gdzie nasz skarb? - spytała
- tam. - odpowiedziałam, nadal zaskoczona, co my tutaj robimy.
- Tak mało?
- Ten skarb był mały.
- Ale aż tak?
- Echem. - potwierdziłam. Samica machnęła łapą, i kula zniknęła.
- Ech... aż tak mały skarb... idźcie. - powiedziała zrezygnowana. My żeśmy poszli.
- Skłamałaś? - spytał Soul
- W jakiej sprawie?
- No... że skarb był mały.
- Nie, przecież ta kula by mnie zniszczyła od środka.
- Ale przecież był ogromny! - Nevra wyglądała na zaskoczoną.
- Dla mnie był mały. - mruknęłam wzruszając ramionami.

< Soul> Wybacz, że tak przeskoczyłam, ale się śpieszyć muszę >

Od Soula do Rachel

Posłusznie poszedłem z waderą po stromych schodach, które prowadziły w górę.
Z zewnątrz na to nie wyglądało, ale w środku było sporo krętych korytarzy i ślepych zaułków. Co jakiś czas znajdywaliśmy również ukryte zapadnie, dziwne linki, ostre druty kolczaste i inne nic nie dające pułapki na które nie sposób było się nabrać.
Czy oni mięli nas za jakichś idiotów? Łeh...
Po jakimś czasie schody zaczęły gwałtownie prowadzić nas ku dołowi. Było ich dużo. Baaaardzo dużo...
W głębi duszy zastanawiałem się tylko jak dużo tam będzie złota... O ile w ogóle będzie...
Rozmyślałem głównie o tym na co mógłbym je wydać... Ah, to dopiero byłoby bogate życie! Miałbym wszystko czego tylko zapragnę!
Nevra coś uparcie próbowała powiedzieć. Nie mam pojęcia czy było to skierowane do mnie, czy do Rachel, aczkolwiek jakoś mało mnie to interesowało.
I po chwili, trafiliśmy w to miejsce. Złoto aż skrzyło się w oczach, a przyznać trzeba że było go tam pełno...
 - Ahhhh! - Nevra pisnęła, a jej głos odpił się od ścian komnaty. - ILE ZŁOOOOTA!
Również u Rachel dostrzegłem uśmiech tryumfu i zadowolenia, więc i mimowolnie ja się wyszczerzyłem i skoczyłem wprost na monety...
Od razu się tam zapadłem i usiłowałem jakoś się stamtąd wygrzebać. Choć bardziej wyglądałem jakbym właśnie tam pływał. Ubawu miałem całkiem sporo i zachowywałem się trochę jak rozwydrzony szczeniak, któremu ktoś dał nową zabawkę... No ale cóż mogłem na to poradzić? Nie moja wina, że emocje wzięły górę.
Kątem oka spojrzałem na betę, która latała gdzieś pod sufitem, by po chwili ponownie zanurkować w złocie. Najwyraźniej skrzydło już jej wyzdrowiało. Po chwili ,,wypłynęła" prze de mną z jakimś pięknym naszyjnikiem.
 - I jak wyglądam? - spytała szczerząc się.
 - Świetnie! - odparłem i również zacząłem szukać czegoś co mógłbym założyć.
Nic takiego nie znalazłem lecz również cieszyłem się z tego, iż to wszystko było teraz nasze.
Niedługo potem Nevra skoczyła prosto na Rachel i przygniotła ją swoim ciałem.
 - Odsuń się... - bąknęła do niej spychając ją na dalszy plan.
Następnie rzuciła się prosto na mnie i przytuliła mocno. Była na swój sposób urocza... Taka... Dziewczęca? Słodka? To chyba dobre określenia...
 - Soul! Udało nam się! Mam złoto~! Mamy złoto~! - Krzyknęła przymilając się do mnie.
Pełen szczęścia, pod wpływem impulsu również odwzajemniłem przytulasa, lecz kątem oka szukałem drugiej wadery...
Gdy już Nevra mnie puściła, zauważyłem Rach w... no cóż, nie najlepszym humorze.
Może to przez naszą nową towarzyszkę? Ale co mogło jej w niej nie pasować? Raczej starały się nie wchodzić sobie w drogę, więc nie widziałem problemu...
 - Rachel? Przeteleportujesz to złoto? Byśmy  mogli zabrać je do watahy? - Zaproponowałem.
 - Mhm... - bąknęła. - Jasne...
 - Em... Rach? Stało się coś?

Rachel? Nareszcie odpisałam ^^

środa, 20 września 2017

Od Rachel do Soula

Wiedziałam, że z nim się nie da dogadać. Upewniłam się, że torba się dobrze trzyma, i zmieniłam swoją postać na ognistą. Chętnie użyłabym czarnego ognia, ale musiałby mnie ktoś NAPRAWDĘ wkurzyć. Nienawidziłam jak ktoś nadeptuje mi na ogon, i właśnie w tedy się zmieniałam, ale to trwało kilka sekund, w ostateczności minutę. Jeszcze się nie zdarzyło, bym wkurzyła się na dłużej. Wzleciałam w powietrze, moje skrzydła  w połączeniu z ogniem i złością zmieniały się w stal, a dokładniej stalowe pióra, które były ostre. BARDZO ostre. ( kiedyś się nimi niechcący przecięłam, ale to kiedy indziej ). To trwało zwykle kilka sekund. Byłam w powietrzu, skrzydła układały się wokół mnie niczym drut kolczasty, szybki obrót w powietrzu, i w potworze tkwiło kilka tysięcy stalowych piór. Zleciałam na łeb potwora. Nie pytajcie skąd tyle piór, ani dlaczego moje skrzydła wróciły do normalnego stanu rzeczy, i wyglądały tak jak zawsze, bo to zbyt skomplikowane, by wasz mózg to strawił.
- E, smrodzie. Jesteś odporny na ogień? - spytałam, i moje łapy rozgrzały się do tysiąca stopi. W odpowiedzi ryknął. Czyli, że tak.
- Soul! - zawołałam
- Tak? - basior właśnie podpalał chyba z dwudziestą nogę potwora.
- Uważaj na ogon. - odparłam. - A tak ogólnie, to czy możesz się nim na chwilę zająć? - ogon stwora walnął o ziemię, akurat tak, gdzie chwilę wcześniej stała Nevra, ale najwyraźniej ta wadera ma refleks. Wyszukałam w mojej pamięci cyfr do portalu, i gdy się otworzył, wyciągnęłam z niego sztylet, po czym rzuciłam go Newrze. Wadera wyglądała na zaskoczoną.
- Pomagasz. - mruknęłam, po czym zamknęłam portal i zaczęłam szukać w mojej pamięci tego odpowiedniego. Gdy go znalazłam, uśmiechnęłam się szeroko.
- Soul! - basior właśnie pozbawił potwora większej części ciała, ale to go nie powstrzymywało. - Złaź z potwora!
- Oke. - samiec zeskoczył na ziemię, a ja sprawiłam, że portal się rozszerzył do rozmiarów stwora, i poleciał dokładnie nad niego, i po chwili... wylała się na niego masa oleju który w rzeczywistości był.. Greckim ogniem.
- Sajonara! - Mruknęłam z szerokim uśmiechem wyczarowywując małą iskierkę i pstryknięciem " palcami" rzuciłam ją w stronę potwora, który natychmiast zaczął ryczeć, a jego ciało pokryła masa zielonych płomieni.
- Sooul! - i właśnie w tej chwili mój dobry humor z pokonania potwora zgasł. Zniżyłam głową i skuliłam uszy. Nevra wręcz powaliła basiora na ziemię, i zaczęła się wypłakiwać w jego pierś, oraz coś mamrotać i jojczeć.
- Idziemy. -warknęłam. - I trzymajcie się od tego ognia z daleka. Nie mam zamiaru go znowu pochłaniać do ciała. NIE JEST to przyjemne uczucie. - ( kiedyś pochłonęłam całą masę Greckiego ognia by nie spalił połowy mojej watahy, oraz innym razem, gdy ktoś tam potrzebował pomocy. Przez 10 tygodni nie miałam siły, i ciągle tym ogniem wymiotowałam. ) Podeszłam do drzewa, i go dotknęłam. Świat się obrócił jakby do góry dnem, po czym wrócił na swoje miejsce, a ja... stałam na drugiej stronie muru. Tak szczerze.... to mnie zatkało. Za murem... było TO
( no, może nie z tej perspektywy ) Po chwili obok mnie pojawili się Soul i Nevra. Wadera popatrzyła
na budowlę, i aż pisnęła z zachwytu.
- Jak tu pięknie!
- Było by piękniej, gdybyś się do mnie nie odzywała.
- Do nie było do ciebie. - powiedziała wadera z wyższością.
- TO MÓW  PRZYNAJMNIEJ CISZEJ. - Chciałam dodać przekleństwo, ale nie będę tutaj wyznawać swojej nie-kultury.
- No to wchodzimy - mruknęłam i zaczęłam iść po schodach.




< Soul? Przyszłam se szkoły... i napisałam >

wtorek, 19 września 2017

Od Megami do Endera

Okej.Zostałam sama z moją siostrą.
-To co?Powiesz mi?Czy nie?-zapytałam.
Po chwili wadera powstała i próbowała mnie zabawić, udając, że chce na mnie skoczyć.
-Nie Katrin, to na mnie już nie działa.-powiedziałam siadając.W tym momencie mina Katrin od razu się zmieniła.
-Nie..Nie mogłam wytrzymać!Uciekłam z tamtego miejsca!-wadera przybliżyła się do mnie.Zupełnie nie rozumiałam o co jej chodzi.Katrin po chwili milczenia opowiedziała mi całą historię.Gdy uciekłam z mojej rodzinnej watahy,Katrin chciała iść zemną.W nocy wymknęła się bez niczyjej wiedzy.I...poszła w moje ślady.
-Rozpoznałam kawałki twojego futra i twój zapach w wielu miejscach.I też innych wilków.Lecz nie było was tam.Dlaczego?Uciekaliście przed czymś?-zapytała siadając przed mną.
Nie chciałam jej opowiadać całej historii, ponieważ i tak by tego nie zrozumiała.
-Tak jakby.-odpowiedziałam z pół-uśmiechem.Katrin przez chwilę chodziła w kółko, machając ogonem.-Wiem!Idę pozwiedzać!Mogę?
Nie wiedziałam czy to dobry pomysł.Tyle tu nieznajomych wilków się kręci..Ale cóż.Jak przeżyła pół roku szukając mnie to tu też przeżyje.-Idź...-odpowiedziałam.Na te słowa Katrin wyleciała z jaskini jak z procy.A ja w tym czasie miałam zamiar się zdrzemnąć.

<Ender?Wiem że trochę dziwna historia ale weny nie miałam?

poniedziałek, 18 września 2017

Od Soula do Rachel

Od razu wybiegłem do przodu, by ześlizgnąć się na dół do Rachel. Lecz coś (a raczej ktoś) pokrzyżował moje plany.
 - Aaaa! Soul! - zapiszczała Nevra. - A co ze mną? Boję się! - Zamknęła oczy i ponownie pisnęła.
 - Możesz tu za nami poczekać. Powinniśmy wrócić za chwilkę.
 - A co jak nie wrócicie? Nie zostanę tutaj sama na pastwę losu! Rachel sobie poradzi przecież, nie potrzebuje twojej pomocy, a ja już tak.
 - Nie mogę. Co jeśli są tam jakieś potwory, albo coś? Potrzebuje mnie. Nie mogę jej zostawić. Chodź za mną, szybko, złapię cię na dole. - Uśmiechnąłem się.
 - N-no dobrze... Skoro tak mówisz...
Tak więc zjechałem na sam dół, gdzie stała Rachel wpatrzona w wielki mur i drzewo stojące przed nim.
 - Co to? - spytałem.
 - To jest drzewo, musimy przejść przez... - I w tym momencie Nevra z impetem spadła na Rach.
Aj, coś czuję, że będzie awantura...
Wadera podniosła się i ze spokojem otrzepała z ziemi, lecz jej wzrok mówił jasno. ZGINIESZ NEVRA.
 - Too... Może już chodźmy? - spytałem by odwrócić ich uwagę od zaistniałej sytuacji.
 - Dobry pomysł. - Wysyczała wadera.
Stanęliśmy we trójkę przed wejściem nie wiedząc co zrobić, by otworzyć wrota.
 - Sezamie otwórz się! - krzyknąłem, a one się otworzyły.
Moja mina wyglądała dość dziwnie... No cóż, nie spodziewałem się, że to zadziała.
 - Ah! Soul, jesteś świetny! - krzyknęła Nevra.
 - Najwyraźniej te drzwi musiały wykryć naszą obecność i dlatego się otworzyły... - powiedziała druga wadera.
 - Powinny być bardziej zabezpieczone... - stwierdziłem.
No ale mniejsza. Od razu po wejściu na tereny odgrodzone murem, naszym oczom ukazał się kruk.
Stał sobie spokojnie na malutkiej skrzyneczce i rozprostowywał skrzydła jakby miał zaraz odlecieć. Krakał przy tym żałośnie jak gdyby chciał nas do siebie wezwać.
Podeszliśmy więc bliżej, ciekawi co znajduje się w środku skrzynki.
 - Czyli udało wam się odnaleźć wszystkie pióra... - powiedział.
Spokojnie zeskoczył sobie z pakunku i przemienił się w wielkiego, czarnego potwora.
- Teraz musicie pokonać mnie. - Zaśmiał się zniekształconym głosem. - Jeśli to zrobicie, skarb należy do was, a jest on obrzydliwie cenny... Ostrzegam jednak, niejeden podobny do was próbował i wszyscy skończyli tak... - Wskazał pazurem na stertę kości znajdującą się obok niego.
Jak mogliśmy jej nie zauważyć?!
 - Co to dla nas? - Wyszczerzyłem się i od razu naskoczyłem na stwora. - Możesz być pewny, skarb już należy do nas! - krzyknąłem powodując, że moje ciało zaczęło płonąć.



Rachel? Teraz trzeba go pokonać jakoś xd

czwartek, 14 września 2017

Od Rachel do Soula

Gdzie. Ty. Do. Jasnej. Cholery. Leziesz. Tylko to miałam w głowie, gdy widziałam uciekającą waderę. No cóż. Trudno. Objęłam wyobraźnią trzy wilki, które natychmiastowo zaczęły wyć, wrzeszczeć, uciekać w różne strony, aż wreszcie niektórym wykończyła się psychika, i padli na ziemię martwi, lub... warzywa. Nie myślące warzywa. To wystarczyło, by niektóre wilki zwiały,a innymi zajął się Soul.
- I jak, cały? - spytałam
- Ta...
- No, to teraz idziemy po Nevrę. - rzekłam z krzywym uśmiechem, i zaczęłam iść z nosem w trawie. W końcu znaleźliśmy ją. Stała nad basiorem, który był... w kałuży własnych rzygów i... nadal wymiotował.
- O! Już jesteście? - uśmiechnęła się słodko. Basior przestał wymiotować.
- Ta... - zapach wymiocin momentalnie dotarł do moich nozdrzy, i musiałam się powstrzymać od rzygnięcia. - Chodźmy już. - to mówiąc podpaliłam się cała, by usunąć z siebie cały bród, a więc po pół minutowym staniu w ogniu byłam czysta jak łza ( torby się nie spaliły otoczone niebieską aurą )
- Soul! Wiedziałam, że dasz radę. - powiedziała z dumą i potruchtała do basiora. Przekręciłam teatralnie oczami. I zanim zaczęło się jej paplanie, przyspieszyłam kroku i zaczęłam....
- Miała baba koguta, koguta, koguta, wsadziła go do buta, do buta Siedź! - to było mruczenie, a          " piosenki" nauczyłam się na wsi u ludzi. Pomagałam w gospodarstwie jako człowiek. W tym samym czasie moje ucho powędrowało to tyłu.
- ...jak myślisz, będzie tam fajnie? Wiesz.... tyle złota... - zmusiłam moje ucho do pójścia do przodu, i zaczęłam znowu mruczeć.>
- O mój miły kogucie, kogucie, kogucie, kogucie jakże ci tam w tym bucie, w tym bucie, w tym bucie, w tym bucie jest. - Drugie ucho powędrowało do tyłu.
- Oj... marzy mi się taki diadem... najlepiej z diamentami. A ty, co byś wziął? - Moje ucho wróciło do normalnej pozy.
- Miała baba indora, indora, indora, wsadziła go do wora, do wora, siedź. O mój miły indorze indorze, indorze, indorze, indorze, indorze jakże ci tam w tym worze, w tym, worze w tym worze, w tym worze jest... - były jeszcze dwie zwrotki i jedna wymyślona przeze mnie, ale... nie mogłam dalej mruczeć tej " piosenki" gdyż nagle zrobiło się stromo... i zjechałam w dół.
- Rachel! - Soul z Nevrą podbiegli do... przepaści, której jakoś nie zauważyłam. A moja przejażdżka wyglądała tak: Kamień, kamień, kamień, liść, pokrzywa, ślimak, kamień, kamień, Au! kamień, krzak i... wielka kupa kurzu w którą wjechałam, przy okazji się zatrzymując. Przede mną była wilka " polana" a na niej... wilki czarny mur, do którego mamy iść.
- Em... znalazłam przejście! - zawołałam ze śmiechem.










< Soul? Wiesz... ten mur jest z gry o tron XD I jest biały. Ale co mi tam >

środa, 13 września 2017

Od Soula do Rachel

Tak więc ruszyliśmy... Mimo to droga nie była zbyt przyjemna dla nas. Rachel jak ostatnio szła przodem, ja natomiast zagadywałem Nevrę, która... cały czas nadawała. Nie chciałem żeby przeszkadzała becie, która najwyraźniej miała jej dosyć.
 - Soul... Ja już nie mogę dalej iść. Bolą mnie nogiii! - zajęczała.
 - Em... Nie możemy się zatrzymać... Jeszcze dzisiaj musimy dojść do tego drzewa, inaczej cała nasza podróż się opóźni i wrócimy do watahy za jakiś tydzień... Tak to bylibyśmy w cztery dni. - spokojnie jej wytłumaczyłem.
 - To co ja mam zrobić? Naprawdę mnie boli!
 - Nie mam pojęcia.
 - Too... Może... - zająknęła się. - Mógłbyś mnie ponieść? - zaproponowała nieśmiało. - Albo chociaż żebym mogła się o ciebie oprzeć... Ty jesteś taki silny i w ogóle... powinieneś dać sobie z tym radę. - Gdyby była człowiekiem, zapewne by się zarumieniła.
Ah, ile ona ma osobowości? Wiecznie roześmiana i rozgadana wadera, a z drugiej strony wstydliwa i... słodka? No może troszeczkę...
Odgoniłem od siebie te myśli... To było dziwne...
I właśnie w tym momencie Rachel spojrzała się w naszą stronę, a dokładniej swój wzrok skupiła na Nevrze. Gdyby mogła zabijać spojrzeniem, to różowa wadera już dawno leżałaby martwa.
Zapewne zaczynało denerwować ją narzekanie samicy, więc czym prędzej przystałem na propozycję wilczycy, nie chcąc aby Rach, słuchała tych narzekań.
Cóż, przyznam bez bicia, że momentami wadera była irytująca... No ale z drugiej strony to każdy ma jakieś wady prawda? Ja też idealny nie jestem, więc pozostało mi tylko zaakceptować to jedno niedociągnięcie.
Co prawda nie niosłem jej, a pozwoliłem tylko oprzeć się o mój bok. Wyglądało to dość dziwnie, a sami szliśmy dość pokracznie i wolno, no ale... co ja mogłem poradzić?
Tak naprawdę pozostało mi tylko brnąć dalej przed siebie.
***
Było już trochę po północy. Wszyscy byliśmy zmęczeni, lecz zdecydowaliśmy się na dalszą podróż, by szybciej wrócić na tereny watahy. Praktycznie wlokłem za sobą Nevrę, która rzeczywiście nie dawała rady. Rachel natomiast zrównała z nami krok i teraz szliśmy wszyscy obok siebie.
Wokół nas roztaczała się rozległa łąka. Byliśmy łatwym celem dla przeciwników...
I nagle, jakby na zawołanie, drogę zagrodziło nam sześć innych wilków.
Po prostu świetnie.
Wyszczerzyły kły chcąc nas odstraszyć i zaczęły wydawać z siebie gardłowe odgłosy.
 - Czego tu chcecie?!
 - Wynocha z terenów naszej watahy!
Zaczęły nas okrążać. Nevra nagle się ożywiła i bardziej wtuliła się do mojego boku. Ja natomiast rzuciłem się do najbliższego wilka, więc wadera straciła równowagę i się przewróciła.
Również Rachel zaczęła atakować. Tylko różowa samica stała po środku pola walki, po czym najprościej w świecie uciekła przed siebie zostawiając nas samych. Tamte wilki natomiast zdawały się nie zwracać na nią uwagi, a skupili się tylko i wyłącznie na nas.
No to świetnie...


Rachel? Mi też wena powraca :3

wtorek, 12 września 2017

Od Rachel do Soula

Soul ty kretynie! Tylko te myśli miałam w głowie, kiedy musiałam zostać z różową gnidą.
- No co tak stoisz? Idziesz szukać tego schronienia czy nie? - spytała wadera siadając na trawie w cieniu, i zaczynając lizać sobie łapę. Kuźwa jak kot. Zaczęłam chodzić, i węszyć, aż wreszcie... Spojrzałam w dół. Była wielka dziura. A tuż przy dziurze kapelusz grzyba. Wielkiego, jasnego, niebieskiego grzyba. Zleciałam na kapelusz a potem na ziemię. Znalazłam miejsce do noclegu! Od razu zaczęłam szukać oznak innych lokatorów, ale nic takiego nie znalazłam, więc zaklepałam sobie najlepsze dla mnie miejsce, po czym wyleciałam za zewnątrz. Soul już był ze zdobyczą.
- Hejooo! Znalazłam miejsce na noclegownię!
- Chmm? - Basior wypluł zdobycz. Nevra popatrzyła na niego jak na bohatera, ale tylko przez sekundę gdy zobaczyła moją minę która mówiła sama za siebie, że moja dusza wybucha śmiechem. Ona była tak głupia, że aż śmieszna.
- Znalazłam miejsce noclegowe. - powtórzyłam.
- To my tutaj zostajemy?
- Nie chce mi się iść dalej. - przyznałam.
- Ech, mówi się trudno. - powiedział, i teatralnym gestem wskazał na jelenia.
- Podano do stołu.
- Rogi! - krzyknęłam z szerokim uśmiechem, i podbiegłam do jelenia, po czym nagrzałam moje pazury do... miliarda stopni ( Jest to tak skonstuowane, że inni nie odczuwają gorąca ) i szybkim ruchem odcięłam jeleniowi rogi, po czym stwarzając inny wymiar wrzuciłam je tam.
- Po co ci rogi? - spytała Nevra
- Są fajne. - uśmiechnęłam się i zaczęłam odcinać po kolei najlepsze kąski.
- Em Soul.- mruknęłam do basiora.
- Chmm?
- Zapomniałam o ignorowaniu wadery.
- Ech... mówi się trudno. Jej się raczej nie da ignorować, bo jak się do ciebie przyczepi, to będzie za tobą chodzić.
- Ta...
- A wiec wszystko idzie dobrze.
- Chyba. Chociaż... raczej nie. - popatrzyłam na waderę. Nie wiedziałam do czego jest się wstanie posunąć. W pewnym stanie wydawało mi się, że ma jeszcze kilka asów w kieszeni... i tak.. nie myliłam się bo już na drugi dzień....
- Przepraszam. - powiedziała skruszona w stronę Soula.
- ... - wyglądał na zbitego z tropu.  - Że co proszę?
- Ja... przepraszam. - powiedziała ze wzrokiem wbitym w ziemię i skulonymi uszami. Moja mina wyglądała dość głupkowato. - Przepraszam za moją zbytnią natarczywość. - A wiec to jest jej " as " Miałam ochotę sobie strzelić w łeb. Nie mam doświadczenia z basiorami a ona miała, więc pewnie już ma przewagę. Jednak... to był tylko król. As dopiero na końcu. Aż taka głupia się nie wydawała, jak tak pomyśleć głębiej.
- No cóż... przeprosiny przyjęte. - odparł basior. - Wiedziałam, że się zgodzi. Nevra z resztą też. Może na taką nie wyglądam, ale doskonale umiem się domyślać, i łączyć fakty. Zmierzyłam waderę badawczym wzrokiem po czym mruknęłam.
- Czas ruszać. Dostatecznie się wyspałam. - i na mojej twarzy pojawiła się odwieczna maska, która zawsze na mnie gościła. Postanowiłam, że nic nie będę mówić Soulowi. Trza poczekać na dalszy przebieg działań. Bo coś mi się wydawało, że to nie koniec.

< Soul? Wena powraca z mocnym kopem >

Od Soula do Rachel

 - Chyba trzeba ruszać. - powiedziałem do Rachel.
 - W sumie to masz racje. Chodźmy na wschód. Tam trzeba znaleźć jakieś stare drzewo. - odparła.
Nevra za to nie powiedziała nic. Stała tylko obok mnie i wpatrywała się we mnie swoimi różowymi oczkami, oraz uśmiechała się niewinnie.
Przez całą drogę to Rach szła na przodzie i dzielnie prowadziła naszą wycieczkę do celu. Ja natomiast pozostawałem nieco w tyle, a obok mnie szła Nevra. Z natury byłem wilkiem cierpliwym i w miarę spokojnym, ale ona przekraczała już wszelkie granice. Próbowała mi się podlizać, przytulać się do mnie i nieustannie usiłowała zmniejszyć odległość pomiędzy naszymi ustami. Nadawała przez cały czas. Raz po raz słyszałem nawet westchnienia Rachel.
Czyli nie tylko ja mam już dosyć naszego nowego gościa.
Miałem też to do siebie, że nie chciałem aby się uraziła, ani nic więc zostałem zmuszony wysłuchiwać jej długich monologów o tym jaka to ona nie jest wspaniała.
 - Bądź ciszej. Boli mnie już głowa. - powiedziałem wreszcie po jakichś dwóch godzinach.
 - Aleee... Soul! Dlaczego ty mnie nie słuchaaasz! Cały czas patrzysz na tą całą Rachel! A co ze mną?! Przyznaj idioto, że się w niej zakochałeś! - krzyczała. - Obrażam się na ciebie, dobra?! Nie odzywaj się do mnie! - I truchtem pobiegła na przód, zrównując krok z biedną waderą.
 - Ahaa... - odparłem nie za bardzo jeszcze ogarniając całej sytuacji. - Co powiecie na postój? Idziemy już od jakichś dwóch godzin... Sądzę, że przydałby nam się odpoczynek.
 - Nie zgadzam się! - krzyknęła Nevra.
 - Myślę, że to dobry pomysł. - powiedziała Rachel z uśmiechem, który odwzajemniłem.
Udaliśmy się razem z waderą na krótką rozmowę i zgodnie stwierdziliśmy, iż do końca podróży będziemy ignorować drugą samicę, to może wreszcie się zamknie.
 - Pójdę załatwić jakieś jedzenie. Wy naszykujcie miejsce do spania. - Powiedziałem i zniknąłem za konarami drzew, zostawiając dwie wadery same.

Rachel? xd

niedziela, 10 września 2017

poniedziałek, 4 września 2017

Odchodzą!

Negra
Powód- Brak aktywności

Dominatori
Powód- Brak aktywności

Yoshi


Powód- Brak aktywności 

Alex

Powód- Brak aktywności