Black Parade

czwartek, 30 marca 2017

Od Megami "Wreszcie odpocząć"

Nareszcie koniec kłopotów.Powoli wszystko zaczyna się układać.Mam wielką nadzieję, że to już koniec zmartwień.Tylko cały czas chodzi mi po głowie Lilia. Co z nią?Naprawdę sobie coś zrobiła?Czy po prostu uciekła?Nie wiem...Ale pewnie "on" jej namieszał w głowie.Ale nie-NIE będę o nim myśleć!


*******

Nastał ranek.Gdy się obudziłam, nie było Artemista.Zaczęłam się o niego martwić.Przecież to jeszcze szczeniak.Wybiegłam z jaskini.Na szczęście zobaczyłam szczeniaka goniącego ptaki.Ulżyło mi.-Fajna zabawa?-zapytałam.
-O tak.-powiedział skradając się za ptakiem przelatującym nad mną.-A..Ta wataha ma jakąś fajną historię?
-W sensie?
-No wiesz...Co tu się działo i w ogóle...-powiedział siadając.Nie chciałam sobie tego wspominać...A.. on też nie powinien o tym wiedzieć.Skoro nie wie nikt nic szczególnego, to dlaczego on miał by o tym wiedzieć?Mogę mu powiedzieć tyle-No wiesz...Wataha miała zmieniane tereny.-zobaczyłam po nim, że ma zamiar spytać dlaczego.-Niestety nie mogę powiedzieć dlaczego.
-Okej.-powiedział dalej zajmując się zabawą.

sobota, 25 marca 2017

Od Kayko ,,Nowy Wymiar" cz.2

-Chyba nie mam innego wyboru.-powiedziałem.Dziwnie się czułem koło konia.Nagle klacz przystanęła.-Coś się stało?-powiedziałem spoglądając na nią.Kendra rozejrzała się.Potem popatrzyła na jaskinię, która była obok nas.-Chodź...Muszę ci coś pokazać.-powiedziała wchodząc do niej.Nie wiedziałem czego mam się spodziewać.Klacz jeszcze dokładnie się rozejrzała gdy byliśmy w środku.Ja usiadłem zaciekawiony.Po chwili ukazała się biała, dość masywna wadera.-To prawda...W dzisiejszych czasach można się spodziewać i tego, że krzaki zaczną latać.-powiedziałem ze zdziwioną miną.-O co tu w ogóle chodzi!?
-Pod taką postacią muszę się ukrywać.-powiedziała.-Pod postacią konia.
-Przed kim?-podszedłem do niej.
-Przed nim.-spojrzałem na nią pytającym wzrokiem.
-Och... wilk...Czarny wilk.
Teraz to jest jakaś plaga zła...No cóż...
-Przecież jesteś w innym wymiarze.To dlaczego ukrywasz się?-zapytałem.-On zna dobrze ten wymiar.Musiałam się przemienić w konia.Kiedyś właśnie tu mnie gonił.Lecz mu uciekłam.-Kendra z powrotem w pegaza.-A...inni o tym wiedzą?
-Jacy "inni".
-No...twoi przyjaciele
-Ja nie mam przyjaciół.
-Przykr..-nie dokończyłem.-Ja mogę nim zostać.-uśmiechnąłem się.-Na prawdę?!-w klaczy pojawiło się słońce.
-Jasne.A teraz przenocujmy.-powiedziałem kładąc się.(...)

C.D.N


piątek, 24 marca 2017

Od Endera (Koniec)

Kayko pobiegł szukać Lilii. Megami natomiast poszła do siebie, aby poznać nowego szczeniaka. Dopiero gdy wszyscy się rozeszli. Zdałem sobie sprawę, że w watasze naprawdę ucichło. No i, że w końcu nadchodzi wiosna. Ostatnie wydarzenia sprawiły, że nie zwracałem na to zbyt wielkiej uwagi. Postanowiłem więc skorzystać z okazji i trochę odpocząć. Chwyciłem więc małą za kark i ruszyłem w stronę swojej jaskini. Ametyst jednak już po chwili zaczęła strasznie się wiercić.
- Puść mnie! - Zażądała. - Mogę iść sama.
Bez słowa zrobiłem więc to, co chciała. Wcześniej nie miałem zbyt dużego kontaktu ze szczeniakami. Nie do końca wiedziałem więc jak postępować.
- To dokąd idziemy? - Zapytała wesoło samica, machając ogonem na lewo i prawo.
- Do domu. Nam wszystkim należy się trochę odpoczynku.
Waderze aż oczy zabłyszczały. Nie znałem powodu jej podekscytowania, postanowiłem to jednak zignorować. Ruszyłem w stronę swojej jaskini. Młoda wilczyca od razu zaczęła truchtać za mną. Co jakiś czas wyprzedzała mnie jednak tylko po to, aby obiec mnie wokół i znów iść za mną. Uznałem, że to jest jakiś jej sposób na rozładowanie energii. Z uśmiechem przywitałem swoją przytulną jaskinię. Mała oczywiście od razu zaczęła chodzić i wszystko oglądać. Nie zamierzałem jej powstrzymywać, w końcu to tylko szczeniak. Zdjąłem jednak z łapy pochwę, w której umieszczony był sztylet. Odłożyłem go na kamieniu i kategorycznie zabroniłem małej dotykania go. Ametyst, z lekkim kręceniem nosa, obiecała mi, że nie będzie go dotykać. Z ulgą położyłem się więc na legowisku. Prawie już zasnąłem, gdy poczułem jak mała wadera, kładzie się obok. Uśmiechnąłem się lekko i powiedziałem:
- Dobranoc.

The End :)

czwartek, 23 marca 2017

Od Kayko ,,Nowy wymiar" cz.1

Megami i Ender powrócili do watahy.Zapanował spokój.
Tego dnia przechadzałem się po lesie.Było słychać ćwierkanie przylatujących patów na wiosnę.Drzewa powoli zakwitały a łąki się zieleniły.Po chwili zobaczyłem dziwną dziurę.-Pewnie wykopało je jakieś zwierze.Borsuko podobne.-pomyślałem.Ale z ciekawości postanowiłem popatrzeć do środka.Gdy pochyliłem głowę i wsadziłem do środka, coś chwyciło mnie za pysk i próbowało wciągnąć do środka.Opierałem się, ale "to coś" złapało mnie za łapy, no i wciągnęło mnie.Wpadłem w jakiś tunel.Był on wąski i oświetlony niebieskimi diamentami.Nawet nie wiedziałem że taki tunel istnieje.Po spadaniu z góry trafiłem na dróżkę.(W ciąż byłem w tym tunelu). Lecz teraz był nieco szerszy.Dalej te same diamenty i wgl.Wyglądały jakby mnie gdzieś prowadziły.Zobaczyłem światło.Było to słoneczne światło, czyli dochodziłem do końca.Gdy doszłem,o mało nie spadłem.Popatrzyłem w dół a potem w górę.Wyglądało na to, jakby ten tunel prowadził przez środek jakiejś odrooomnej skały.Był to wąwóz, przez który płynęła rzeka.-Jak ja mam się teraz z tond wydostać...-wyszeptałem patrząc na drugi brzeg.Skała była za bardzo pionowa, aby się po niej wspiąć.Skrzydeł też nie mam.-Chyba muszę po prostu skoczyć.- i też tak zrobiłem.
-Auch...-wyjęczałem upadając.Zdziwiło mnie, że tu nie było wody.Przecież tu była rzeka!Nawet przed moim skokiem słyszałem jej szum-Dziwne.-powiedziałem.Na dodatek nie daleko już nie było drugiej skały, lesz łąka.Otrzepałem się z kurzu i poszedłem zobaczyć gdzie jestem i co tu się dzieje.
Zobaczyłem w oddali zwierze podobne do jelenia.Lecz nie był to jeleń.Miało ono skrzydła.Gdy podchodziłem bliżej, zobaczyłem że to koń.A raczej pegaz.Była to klacz.Biała klacz z blond grzywą i kremowymi końcówkami skrzydeł.Nie chciałem jej przestraszyć.Podchodziłem wolno.Po chwili szedłem normalnym krokiem, bo klacz mnie zauważyła.-Witam.-przystanąłem z uniesioną łapą.
-Kim jesteś i co tu robisz.-powiedziała cofając się.
-Jestem Kayko i...sam nie wiem jak tu trafiłem.-powiedziałem kładąc uszy.-Mam ci wierzyć?-spytała podchodząc.-A nie?-zapytałem.
-Pierwszy raz mam do czynienia z wilkiem.Magicznym wilkiem.-powiedziała.-Z kont pochodzisz i gdzie jest twoja wataha?
-Moja wataha była...-popatrzyłem na miejsce z kont przyszedłem.-Byłem w jakimś tunelu i..Trafiłem tutaj, i w ogóle tam była rzeka.A nie ma jej.-powiedziałem.
-Trafiłeś do drzwi między wymiarami.A rzeka jest tam zależnie od pogody.Gdy pada, pojawia się a zaś gdy pada znika.
-Łał.-powiedziałem.Trafiłem do JESZCZE magicznejszego świata.-Czy...może wiesz jakbym mógł się z powrotem dostać do mojego świata?-zapytałem siadając.-Niestety nie.Ale znam kogoś, kto będzie wiedział...Ale on mieszka po drugiej stronie tej krainy.
-Łoo matko...-pomyślałem.-Ja tutaj nie chcę zostać...-powiedziałem.-Co pomyśli o mnie wataha...
-Mogę ci pomóc przetrwać.-powiedziała klacz.-Jestem Kendra.Będziesz musiał się zgodzić na warunki wśród koni.

<C.D.N. ZOSTAW ŚLAD!>


środa, 22 marca 2017

Od Rachel ,, Melodia Duszy" cz 11

Tak na serio? Alex nie był stworzony do walki mieczem, i teraz wyglądał jakby go napadli i pobili ( co było po części prawdą ) ale za to super posługiwał się łukiem i tak już zostało. A teraz.. no cóż. Spałam. Jako człowiek na podłodze spać nie mogłam. Alex zaproponował mi sypialnię rodziców ( których nie ma ) ale ja odmówiłam. Ułożyłam się na kanapie i zamknęłam oczy. Mój umysł odleciał i znalazłam się w zupełnie innej czasoprzestrzeni. I jakby to powiedzieć? Całe życie przeleciało mi przed oczami i... znalazłam się... w WDP. Super. Było cicho i pusto. Ekstra nie jestem na czasie.
- Ej! Śpiące dziwadła! Wyłazić! - zawołałam ale zamiast ich, przybył tutaj mój wścipski duch
- Ekstra, znowu ty?
- A co? Nie podoba się? Powinnaś mi być wdzięczna!
- Wdzięczna? Za co? Co mam z tobą zrobić? Chwycić cie za łapę? Uściskać? Przytulić?!...
- Och. Aleś ty okropna. - burknął duch - Gdyby nie ja, twój duch by się oddzielił od ciała. Jesteś za długo w ciele człowieka.
- Super. - mruknęłam patrząc na niego spode łba
- Pomogę Ci. Przyjdź z Aleksem na tereny watahy, w której poznałaś Percy'ego. - zatkało mnie
- Chodzi Ci o watahę wiecznej wolności?
- Właśnie tak.
- PO CO TAM?! - zawołałam. - To moja wataha, ale na razie jest osłonięta, nikt nie może wejść ani wyjść. A po za tym, tak jest Rose.
- Która poprosiła Cię o pomoc
- Tak ale...
- I ma szczeniaki
- tak ale...
- A ty masz to głęboko w dupie.
- TAK! ALE TO NIE MA NIC DO RZECZY!
- Owszem ma.
- Nie, nie ma
- Chcesz mojej pomocy czy nie? To zamknij jadaczkę.
- łech... dobra, co jak i gdzie.
- Na WWW przyjdź z Aleksem, ale na inną warstwę magicznej mocy
- Echem, ok
- Tak spotkacie tergo dziadka. - duch zamigotał niebezpiecznie. - dobra. Muszę iść. Połączenie słabnie. Dzisiaj o zachodzi słońca! - krzyknął i zniknął a ja powróciłam do mojego ciała i gwałtownie usiadłam krzycząc
- ALEKS!

***

No i się porobiło. Napiszę krótkie streszczenie bo pisząc to w tej księdze mi łapy wysiadają. A więc.
1. Zmieniłam Aleksa w wilka
2. Przejęliśmy inny wymiar,
3. Duch który mnie nawiedził dotrzymał obietnicy
4. Zjadłam rybę.
5. Nadeszło spotkanie z dziadkiem.

CDN 


Od Megami do Endera

Ender przysiadł.Podeszłam do niego i się położyłam.-Pozbyliśmy się go raz na zawsze...-popatrzyłam na ciało wilka.-A przynajmniej mam taką nadzieję.
-A Lilia?-zapytał.
-On naprawdę rzucił na nią jakiś czar...Będzie teraz za nim podążać przez całe życie.
-Ale..Ja przecież go zabiłem.-popatrzyłam na basiora.
-Nie!Ona pewnie też to chce zrobić!-próbowałam wstać.
-Nic nie zrobimy...Jesteśmy ranni.Chyba że...-Ender popatrzył na małą waderę.Wiedziałam o co mu chodzi.-Nie wiem czy to dobry pomysł.To jeszcze szczeniak.A jeśli się zgubi?
-Faktycznie.-odpowiedział.-Ale są przecież inni członkowie watahy.-No tak...Przez te ostatnie dni zapomniałam o innych.-Musimy pójść do watahy.-popatrzyłam na Endera a potem na moje skrzydła.-...Nie uniosę cię.-powiedziałam.
-Wiedziałem..Cóż, dam sobie radę.-lekko się uśmiechnął.-Okej...-zamachałam skrzydłami.Podkuliłam złamaną łapę, gdy się uniosłam zaczęła mnie strasznie boleć.-Wszystko w porządku?-Ender zauważył moją minę.-Takk...
-Dobrze...-odpowiedział. (...)
Gdy dotarliśmy do watahy, spotkała nas przerażająca pustynia.Podbiegł do nas Kayko.-Co tu się stało!?-popatrzyłam na basiora.-Wszyscy poszli was szukać.Ja miałem zostać i pilnować watahy.-odpowiedział podchodząc do nas.-Nie przypuszczałam że będą się tak o nas martwić.-powiedziałam patrząc na Endera.-Ja też.
-Aaaa kto to?-Kayko popatrzył na małą waderę.Wadera podeszła do niego.-Jestem Ametyst.
-Jest jeszcze szczeniakiem...-powiedział Ender.
-Czy to zbieg okoliczności?-zapytał zdziwiony.-Wczoraj przywędrował tu jakiś szczeniak.Artemist.
-Nie wiem...Gdzie teraz jest?-zapytałam.-...W twojej jaskini.Nie jesteś...zła?
-Nie.To jeszcze szczeniak.-musi gdzieś mieszkać, zanim dostanie amulet.-Będę miała się z kim bawić!-podskoczyła wadera.Uśmiechnęłam się na widok , ile jest energii w niej.Ale chyba ma tak każdy szczeniak.
-Megami...-powiedział Ender.-Co z Lilią...
-A właśnie! Lilia!
-Co z nią?-zapytał Kayko.-Za długa historia.Proszę, idź ją poszukać!-Kayko i tak nie wiedział po co ani gdzie.-Dobrze.-odpowiedział.Chyba wiedział że to coś ważnego.(...)
Poszłam do swojej jaskini aby zapoznać się ze szczeniakiem.Zobaczyłam go siedzącego na środku.-...Witaj.-powiedziałam.Szczeniak podskoczył i odszedł pare kroków.-Jjjesteś Alfą?
-Tak.Jestem Megami...Możesz mówić Meg.-uśmiechnęłam się.-Jestem Artemist.Mogę tu zostać?Proszę!
-Jasne.Nie mam nic przeciwko...
Zbliżał się wieczór.Położyłam się a Artemist obok mnie.Po chwili zasnął.
Do jaskini przyszedł Kayko.-Nie znalazłem jej.-powiedział.

<Ender?>

wtorek, 21 marca 2017

Nowa wadera

Autor obrazka: Allvar
Właściciel: anako (doggi)
Imię: Ametyst
Wiek: 8 miesięcy
Płeć: Wadera
Stanowisko: Za młoda
Żywioł: Woda
Historia: Nie ma zbyt wielu, którzy z pewnością powiedzieliby jak wygląda historia Ametyst. Wadera ta nie mówi o tym zbyt wiele. Oficjalnie zawsze posługuje się wersją, że rodzina zwyczajnie ją zostawiła. Opuścili dom gdy ta byłą nieobecna. Rzeczywistość wygląda jednak nieco inaczej. W momencie gdy wadera pobiegła do lasu by się bawić ktoś brutalnie zabił jej rodzinę. Było to jednak wspomnienie zbyt traumatyczne dla tak młodej wilczycy. Z tego też powodu zwyczajnie pozbyła się tego wspomnienia. Uciekła więc, nieświadomie uznając, że rodzina ją porzuciła. Stało się to jedyną akceptowalną dla niej wersją. Potem napotkała młodego wilka, obiecał on jej stworzenie nowej rodziny. Podążyła więc za nim. Jego działania nie były jednak do końca szlachetne, planował on bowiem jedynie wykorzystać Ametyst. Znalazły się jednak wilki, które pozwoliły jej to zrozumieć. Wilki te należały do Watahy Diamentowych Piór. W tejże watasze zdecydowała się zostać.
Charakter: W gruncie rzeczy Ametyst jest wesołym i pełnym energii szczeniakiem. Zawsze jest skora do zabawy i chętnie uczy się nowych rzeczy. W stosunku do obcych potrafi być dość ostrożna. Lubi towarzystwo jednak od obcych woli trzymać się z dala. Ametyst jak większość szczeniaków cechuje się także bardzo dużą ciekawością, interesuje ją niemal wszystko. Niestety jednak ta ciekawość potrafi bardzo szybko zniknąć. Wadera ta bardzo szybko się nudzi, zwłaszcza jeżeli coś jest inne niż by tego oczekiwała. Ametyst też dość łatwo się zniechęca, jeśli tylko coś jej nie wychodzi łatwo traci zapał i trudno ją potem do tego namówić. W niektórych rzeczach bywa jednak uparta, jeżeli więc zdecyduje się na zrobienie czegoś, niemal na pewno to zrobi.
Amulet: Nie ma jeszcze swojego amuletu.
Jaskinia: Mieszka z Enderem, czasem jednak sypia w jeziorze lub rzece.
Status: Wolna
Partner/ka: Póki co, nie w głowie jej takie rzeczy.
Moce:
• Oddychanie pod wodą.
• Tworzenie baniek.
Szczeniaki: Sama jest jeszcze szczenięciem.
Point: 0

Od Endera do Megami

Cofnąłem się o kilka kroków. Musiałem walczyć, nie było wyboru. Zresztą po tym wszystkim, co zrobił, nie miałem ochoty darować mu życia. Warknąłem i skoczyłem w stronę basiora. Ten najwyraźniej spodziewał się mojego ataku, ponieważ szybko odskoczył w tył. Samiec głośno się zaśmiał.
- Sądziłem, że będziesz nieco większym wyzwaniem. - Powiedział z szyderczym uśmiechem.
Przyjrzałem mu się uważnie. Tak jak mówiła ta mała, jedno z jego skrzydeł było zakrwawione i wyraźnie ciągnęło się ku ziemi. Wyglądało na to, że nie do końca jest w stanie utrzymać je złożone. Postanowiłem więc skupić się właśnie na tym. Tym razem nie celowałem już w szyje. Doskoczyłem do wilka, szarpiąc za zranione wcześniej skrzydło. Samiec zaskomlał i szybko wyrwał opierzoną część swojego ciała z mojego pyska.
- Ty. - Warknął. - Żarty się skończyły.
Niemal natychmiast po tych słowach basior rzucił się w moją stronę. Udało mi się odskoczyć, nie jednak na tyle szybko by całkowicie uniknąć ataku. Na mojej szyi pojawiła się niewielka rana, z której wypłynęło trochę krwi. Nie do końca jednak się tym przejąłem. Tak niewielka rana wciąż pozwalała mi walczyć. Zaczęliśmy krążyć. Oboje uważnie przyglądaliśmy się temu drugiemu, czekając na choćby najmniejszy błąd. W pewnym momencie na pysku wilka pojawił się chytry uśmieszek, czułem, że coś zaraz się wydarzy. Nie myliłem się. Wilk ruszył w moją stronę, nie zaatakował mnie jednak lecz przebiegł obok. Nastąpiła chwila oszołomienia. Przerażający pisk pozwolił mi jednak szybko się otrząsnąć. Natychmiast złapałem basiora za ogon, odciągając go od niewinnego szczeniaka. Wilk syknął i odwrócił się, piorunując mnie spojrzeniem.
- Pogrywasz bardzo nieczysto. - Warknąłem, zupełnie ignorując jego nienawistne spojrzenie.
Kolejne zdarzenia następowały bardzo szybko. Zobaczyłem pysk wilka, a zaraz potem pociemniało mi w oczach. Zatoczyłem się, jednak udało mi się ustać na łapach. Poczułem coś ciepłego spływającego mi po głowie. Zmrużyłem oczy, chcąc przywrócić nieco ostrość obrazu. Shadow trzymał w pysku zakrwawiony kamień. Informacje docierały do mnie dość wolno, jednak udało mi się jakoś skojarzyć fakty. Musiałem oberwać z tego kawałka głazu. Basior upuścił kamień na ziemię i zaczął się śmiać.
- To twój koniec. - Stwierdził i spojrzał na siedzące w klatce wadery. - Szkoda, że twoje przyjaciółki będą musiały oglądać twój marny koniec.
Nic nie odpowiedziałem, zniżyłem jedynie głowę. Przypomniałem sobie o sztylecie, który wciąż miałem ze sobą.
- Pożegnać się. - Syknął wilk i skoczył w moją stronę.
W ułamku sekundy dobyłem ostrza i zamykając oczy, wystawiłem je przed siebie. Wszystko albo nic, pomyślałem. Wilk natarł na mnie z taką siłą, że wylądowałem na plecach. Otworzyłem oczy, sztylet był wbity prosto w klatkę piersiową wilka. Dyszałem ciężko. Nagle Shadow wypluł sporą ilość krwi na ziemię tuż obok mojej głowy. Dodatkowo krew z jego pyska nie przestawała wypływać. Nieco otępiałym wzrokiem wpatrywałem się w zadaną przeciwnikowi ranę. Nie żyje? Przeciągły krzyk przerwał ciszę. Ametyst rzuciła się na ziemię, zakrywając uszy i krzycząc. Przestała krzyczeć równie nagle, jak zaczęła. Zauważyłem jedynie wypływające z jej oczu łzy. Zrzuciłem z siebie nieruchome ciało i spojrzałem na Megami i Lilię. Pozbycie się krat, za którymi siedziały wadery, nie stanowiło problemu. Właściwie te same nagle zniknęły, przywracając obu samicom pełną swobodę.
- Przepraszam. - Odezwała się nagle Lilia. - Wybaczcie. Już więcej mnie nie zobaczycie.
Po tych słowach wilczyca wybiegła. Chciałem ją gonić, jednak krwawiąca na mojej głowie rana dała o sobie znać. Zachwiałem się i padłem na ziemię, jakoś udało mi się jednak nie stracić przytomności.

<Megami?>

Od Artemisa do Nitsu

Może się wydawać dziwne, że szczeniak wędruje sam.Sam bez opieki.Ale moja matka porzuciła mnie zaraz gdy się urodziłem.Potem wychowywała mnie zupełnie inna wataha.W końcu ruszyłam poszukać przeznaczenia. (...)

-Ale tu...ładnie!-powiedziałem w duchu.Patrzyłem na łąkę porośniętą sasankami.Tu musiała być jakaś wataha.Czułem zapach wilków.Ale nie byłem taki wesoły, gdy zobaczyłem krew na trawie.Może to tylko krew jelenia?A może nie powinienem tu być?
Pobiegłem przed siebie.Byłem pewien że wbiegłem do środka watahy.Wyglądała przyjaźnie, lecz było tu strasznie pusto.Po chwili zauważyłem czarnego wilka.Od razu pomyślałem że nie jest on zbyt przyjazny, więc po cichu przygotowałem się do ucieczki.
-Hej!Mały!-gdy to usłyszał zacząłem biec jeszcze szybciej.No ale jak to starszy był od mnie szybszy i mnie dogonił.-Gdzie tak pędzisz.-powiedział zastawiając mi drogę.
-N-nigdzie...-powoli się wycofywałem.-Czy ty się mnie boisz?-powiedział.Nie wiedziałem co zrobić, nie ucieknę mu i walczyć też z nim nie będę.
-Mogę ci zaufać?-zapytałem kładąc uszy.
-Zależy.-odparł przekrzywiając głowę.
-Jestem Artemis.Jestem jeszcze szczeniakiem.Nie mam się gdzie podziać.Możesz zaprowadzić mnie do Alfy?-zapytałem podchodząc do niego.Basior przysiadł i przekierował wzrok na ziemię, jakby zesmutniał.-Nie wiem gdzie jest Alfa...Najpierw ta zamiana terenów, potem jakiś tajemniczy wilk...A z resztą. Co będę mówić takiemu szczeniakowi.


<Nitsu?>

Nowy Basior!

(Autor obrazka: Nie wiadomo)
Właściciel: TajnaTina1085
Imię:Artemis
Wiek:1,5 roku
Płeć:Basior
Stanowiska:Za młody
Żywioł:Natura,powietrze
Historia:Urodziłem się w małej,ciasnej morze.Moje rodzeństwo (starsze) mnie porzuciło po śmierci matki.Ledwo przeżyłem tamtą zimę.Na szczęście znalazłem przytulną jaskinię.
Charakter:Artemis jest miły i odważny.Wydaje się mu, że nie ma żadnych słabości ale nie lubi wody.
Amulet:Jeszcze nie ma
Jaskinia: Mieszka z Megami
Głos:No money
Status:Wolny
Partner/ka:-
Moce:Latanie bez skrzydeł
Point:0

"Wilcze dzieła sztuki"

Zauważyłam, że taka zakładka jest nawet popularna na watahach, więc dlaczego nie spróbować?Można tam dodawać swoje rysunki.(Oczywiście, jeśli ktoś chce).

poniedziałek, 20 marca 2017

Konto na howrse

Witam może to nie jest taka sprawa watahy, ale mam do oddania konto na howrse.A nie chcę go usuwać.Jeśli ktoś jest chętny niech napisze na e-mail : s.piszczek00@gmail.com

niedziela, 19 marca 2017

Od Megami do Endera

Obudziłam się w dziwnej jaskini.Ten znajomy zapach...A raczej smród.Zdziwiło mnie to, że miałam zabandażowaną łapę i podstawioną skorupę po kokosie z wodą pod nos.Nie musiałam się zastanawiać kto za tym stoi.Lecz jeszcze zdziwiło mnie, że nie byłam za kratami.Widziałam je uniesione.-Nie zamykał mnie, bo wiedział że nie wyjdę.-pomyślałam.Ale zawsze mam skrzydła.Nie potrafiłam nimi ruszyć.Spojrzałam na nie i zobaczyłam że są owinięte pnączami.-Nie wiedziałam że ten szczeniak ma żywioł natury...-wyszeptałam.No cóż.Tak jak mówiła, teraz mogę się już spodziewać wszystkiego.Ale basiora nie było w jaskini.Może to jakoś wykorzystam i spróbuję uciec...Próbowałam wstać, ledwo stałam ale udało mi się.Powoli dochodziłam do wyjścia, ale gdy już do niego doszłam...Jaskinia była zarośnięta.Nie zauważyłam tego...Próbowałam jakoś przegryzać pnącza, ale one błyskawicznie odrastały.Więc jakby nigdy nic wróciłam na miejsce.Postało mi jedynie oczekiwanie na dalszą "akcję". (...)
Wkrótce wrócił.Ale nie był sam.Przyprowadził Lilię.Gdy weszli podniosłam głowę.Nie miałam siły wstać.Przyglądałam się basiorowi i Lilii.
-Witam.-powiedział.-Jak się spało?
-Coś ty taki "miły" nagle?-powiedziałam patrząc na wodę i bandaż, ale to co odpowiedział zwaliło mnie.
-Nie chcę, abyś szybko zginęła.-uśmiechnął się.-Wolę sam to załatwić.
Nie mówiąc nic po prostu położyłam głowę i patrzyłam na kraty.Po chwili basior wcisnął do nich Lilię.Zdziwiona znów uniosłam głowę i odwróciłam się w jego stronę.-Co od niej chcesz?!
-Zepsułaś mi ją.Muszę ją naprawić.
Wadera zaczęła przysuwać się do ściany.Popatrzyła na mnie wzrokiem mówiącym-Zrób coś PROSZĘ!-ale niestety nie mogłam.Po chwili wrócił do mnie dziwny blask.Poczułam, że Ender jest blisko.Może nic mu nie jest?A może tylko mi się zdaje?Ale raczej ta druga opcja.I bezradnie znów położyłam się...To uczucie...Nie dawało mi spokoju.Miałam wrażenie że Ender jest coraz bliżej..ale..a nie nie jest sam.Po chwili faktycznie pojawił się w jaskini.A przed nim jakaś mała wadera.Wyglądała jeszcze na szczeniaka.Uniosłam głowę i spojrzałam na niego.Było widać, że jego też zdziwiła nasza postawa.I Lilia za kratami.
-To Shadow.-powiedziała ta mała do Endera.-Domyśliłem się.-odpowiedział patrząc na niego.Wadera podbiegła do basiora.Ten tylko schylił się i rzucił nią.-Uwolniłaś GO?!-wydarł się.
-Zostaw ją!To tylko dziecko.-powiedział Ender.-Wykorzystujesz szczeniaki do zła.-powiedział.Basior podszedł do Endera.-Wykorzystuję to, że nie zdają sobie z tego sprawy.
-Właśnie to jest najgorsze.-wtrąciła Lilia.
-Nie wtrącaj się!-wrzasnął.
-Naprawdę jesteś okrutny.Teraz tego doświadczam, gdy mam z tobą do czynienia.-Ender popatrzył na mnie.
-Teraz wszystko zależy od ciebie.Ja nie dam rady walczyć.-wyszeptałam do basiora.On najwyraźniej już przedtem zdał sobie z tego sprawę.Ostatni raz popatrzył na mnie, na Lilię oraz na tą małą waderę, która nie wiedziała co się dzieje i była bardzo przestraszona.-Powiem ci tyle...Megami złamała my skrzydło podczas walki.A on jej łapę.-powiedziała ta mała.Zdziwiło mnie to.Z kont ona mogła to wiedzieć!? Nikogo nie było przy naszej walce.Ender zrobił kilka kroków w tył...i skoczył na basiora.


<Ender?Nie było imienia xd nazywałam do jedynie "szczeniak">

Od Endera do Megami

Towarzyszył mi dziwny szum. Wodospad? Otworzyłem oczy. Przed sobą widziałem błękit. Spojrzałem na lewo i prawo, to samo. Przetarłem oczy, widok jednak ani trochę się nie zmieniał. Westchnąłem, strasznie dziwny sen. Ciekawe co teraz robią inni. Zaraz, inni? Zmarszczyłem brwi, kim są inni? I dlaczego nie mogę sobie ich przypomnieć? Dziwny ból z tyłu głowy skutecznie odciągnął mnie od dalszych rozmyślań.
- Skoro zapomniałem, to chyba nie było nic ważnego. - Mruknąłem do siebie.
Zamknąłem oczy. Słyszałem, że jeżeli we śnie pójdzie się spać to w rzeczywistości się obudzimy. Po jakimś czasie ponownie otworzyłem oczy, wszystko wciąż pozostało takie samo. Do tego ten nieznośny szum. Może to wcale nie jest sen? Wyciągnąłem przed siebie łapę, zatrzymała się na czymś.
- Śliskie. - Stwierdziłem i przejechałem łapą w bok.
Coś wyraźnie mnie otaczało. Podniosłem się, miałem wrażenie jakbym znajdował się w jakiejś bańce. Próbowałem sobie coś przypomnieć. Nie potrafiłem jednak posklejać ze sobą żadnych faktów. Przypomniałem sobie jakąś niebieską wilczycę, po chwili przed moimi oczami pojawił się także czarny basior. Była też jakaś zielona wilczyca. Tylko kim oni wszyscy byli? Nie potrafiąc sobie nic konkretnego przypomnieć po prostu wbiłem wzrok przed siebie. Zaczynałem wątpić w to czy cokolwiek uda mi się przypomnieć. Nagle przed moimi oczami pojawił się czyiś pysk. Niewielka, fioletowa postać pojawiła się tuż przede mną. Przetarłem oczy, czyżby mi się wydawało? Postać jednak nie znikła. Mało tego, po chwili uśmiechnęła się do mnie i powiedziała:
- Obudziłeś się.
- Kim... ty jesteś? - Zapytałem.
- Mam na imię Ametyst. - Odpowiedziała wesoło samica.
Okrążyła bańkę w której się znajdowałem. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że ta mała to jeszcze szczeniak. Dodatkowo, ta dziwna bańka była zanurzona w wodzie. Doznałem nagłego olśnienia, przypomniałem sobie wszystko.
- Dlaczego mnie tu trzymasz?
- Shadow mi kazał. - Odpowiedziała.
- Kim jest Shadow?
- Wilk. Czarny, ze skrzydłami.
- On. - Warknąłem. - Dlaczego mu pomagasz?
- Powiedział, że jeśli mu pomogę to zostaniesz moim braciszkiem. Obiecał, że stworzy mi nową rodzinę.
- Co takiego? - Zapytałem z niedowierzaniem. - Przecież to jakiś absurd.
Wilczyca spojrzała na mnie naburmuszona. Wyraźnie nie spodobało jej się to co powiedziałem. Westchnąłem, musiałem jakoś przekonać ją do tego żeby mnie stąd wypuściła.
- Nie wiem co ci powiedział, ale Shadow jest zły. A ty nie możesz nikogo zmusić do zostania twoją rodziną. Mogę się tobą zaopiekować. - Sam byłem zdziwiony, że wypowiedziałem te słowa, ale nie było innego wyjścia. - Najpierw jednak muszę pomóc przyjaciołom. Nie zrobię tego jeśli będziesz mnie tu trzymać.
Mała wilczyca przyglądała mi się chwilę.
- Wypuszczę cię. - Powiedziała po chwili. - Ale musisz obiecać.
- Obiecuję. Jeśli uda mi się uratować przyjaciół zrobię wszystko abyś mogła ze mną zostać.
Wadera skinęła głową. Bańka zaczęła się wynurzać, gdy już nalazłem się ponad wodą bańka pękła. Szybko wyszedłem na brzeg i otrzepałem się z wody. Młoda wilczyca także wyszła z wody. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę z jej nietypowego wyglądu. Na grzbiecie miała płetwę przypominającą te występującą u rekina, podobnie było z jej ogonem. Dodatkowo patrząc na wzrost mogła mieć koło 6 miesięcy, może trochę więcej.
Nie miałem jednak czasu aby się nad tym zastanawiać, musiałem o wszystkim powiedzieć Megami. Ruszyłem więc biegiem w stronę jej jaskini. Nim jednak zdążyłem tam dobiec zobaczyłem coś co mnie zaniepokoiło. Trawa pokryta była krwią. Może na polanie nie zwrócił bym na to większej uwagi. Ktoś polował i siłą rzeczy na ziemi mogło pozostać trochę krwi. W środku lasu było to jednak znacznie mniej prawdopodobne, do tego taka ilość.
- Co tu się wydarzyło? - Zapytałem z przerażeniem. - Meg! - Zawołałem.
Wilczycy nie było, nie miałem wątpliwości co do tego, że coś jej się stało. Nie miałem tylko pojęcia co.
- Shadow pewnie zabrał ją do siebie. - Usłyszałem za plecami czyiś głos.
Odwróciłem się gwałtownie. Byłą to ta mała, fioletowa wadera.
- Wiesz gdzie to jest? - W odpowiedzi na moje pytanie Ametyst jedynie skinęła głową. - Zaprowadzisz mnie?
- Tylko pamiętaj, że obiecałeś. - Powiedziała i zaczęła biec.
- Jasne. - Odparłem i ruszyłem za nią.
Miałem jedynie nadzieję, że Megami nic się nie stało.

<Megami? Nie wiem czy wcześniej było wymienione imię tego czarnego wilka, jeśli tak to zmienię xd>

piątek, 17 marca 2017

Od Megami do Endera

Uwaga! Kreeeew

Nie lubię być sama.Postanowiłam pójść na spacer.Teraz mogłam spodziewać się już wszystkiego.A nawet tego, że krzaki zaczną latać.Cułam czyjąś obecność.-Witaj...-znów ten głos. Od razu wiedziałam że to ten szczeniak.-...Megan?-zaśmiał się.
-Co ty tu jeszcze robisz!? Co ty sobie w ogóle myślisz?!-warknęłam.Basior podszedł do mnie z szyderczym uśmieszkiem, a ja się cofałam.-Co ja tu robię?-zapytał.-Teraz pozbyłem się twojego przyjaciela.
Od razu wiedziałam o kogo chodzi.Położyłam uszy.Najpierw Lilia a teraz Ender!?
-Coś ty mu zrobił...-powiedziałam cicho jakbym zaraz miała się rozpłakać.
-Chyba co jego ciekawość mu zrobiła.Wykorzystałem to, że jest strasznie ciekawski.A potem...-przerzucił oczami-...Teraz pewnie leży gdzieś na dnie rzeki.-usiadł i patrzył na mnie "co teraz zrobię".
Szczęka mi opadła a w oczach pojawiły się łzy.Odeszłam na parę kroków myśląc "idę jak najdalej z tond i nigdy tu już nie wrócę".Lecz coś mnie zatrzymało.Usłyszałam.-Wymiększ?I ty jesteś Alfą?!
Napłynęła do mnie złość.Zamknęłam oczy i powiedziałam.-Nie wymiękam.-oczy zrobiły mi się czerwone jak tulipany.-I jestem alfą!!!-moje nerwy puściły.Miałam wszystkiego dość. Wpadłam w furrię i zaatakowałam basiora.Sierść na karku mi się nastroszyła.Zaczęłam się skradać w jego stronę.
-Widzę, że chcesz walki...-powiedział nico poważniej.-To będziesz mieć walkę!-tak samo zaczął się skradać.Zrobiłam kółko głową, po czym skoczyłam na basiora wbijając mu mocno kły w bok.Trzymałam tak przez chwilę, aby miał większą ranę.Po chwili mnie zrzucił.Zraniłam się w skrzydło. Na szczęście nie było złamane.Zobaczyłam jak basior biegnie na mnie. Zdążyłam wstać, ale zaraz z powrotem leżałam.Miałam podrapaną łapę.Gdy basior na chwilę się odwrócił, wskoczyłam mu na skrzydło, szybko się ugięło na dodatek wbiłam w niego zęby.Tak.On mi nic nie zrobił, więc wykorzystałam jego nie uwagę.Musiałam mu je złamać ponieważ było sływać trzask kości i jego synięcie .Basior opadł z bólu.Podeszłam do niego.Miałam cały zakrwawiony pysk a krew jeszcze mi z niego ściekała oraz z moich ran.-Potrafisz być brutalna.Ale to mnie powstrzyma, co tom złamane skrzydło, mam drugie.-powiedział próbując wstać.Odsunęłam się na parę kroków.-A co zrobiłeś Lilii?!
Basior uśmiechnął się.Dalej leżał ale już bardziej "dbale".-Hehe.Lilia?Lilia!-zawołał.Po chwili pojawiła się koło niego.
Położyłam uszy.-L..Lilia?-patrzyłam z żalem na waderę.-Lilia co ci jest!?-on zmienił ją w jakiegoś robota.-Z.z..Zmieniłeś ją w jakiegoś twojego robota?!-on jest straszny.
-Tak...Lilia?-powiedział.
-Tak?-odpowiedziała jakby on również miał nad nią pełną władzę.
-Proszę cię.Powalczysz teraz za mnie?-spytał patrząc na mnie z tym swoim uśmieszkiem.
-Jasne.-błyskawicznie przekierowała wzrok na mnie i ruszyła przed siebie.
-Chyba nie będziesz zabijać swoich podwładny!-powiedział.To prawda!Lilia była dla mnie jak siostra...
-Zrobiłeś to specjalnie!Wiedziałeś że będzie ci ktoś potrzebny któryś mój podwładny właśnie w takim momencie!-powiedziałam cofając się aby na razie uniknąć walki z waderą.
-Skapłaś się!-zaśmiał się.Miałam go już na prawdę dość.
-Lilia!-pisnęłam
-Z kąt mnie znasz?-zapytała przystając.
-Lilia! To ja! Megami!
-Nie słuchaj jej!-powiedział basior widząc naszą rozmowę.
-Nie znam cię.
Po tych słowach w moich oczach ukazały się łzy.
-Lilia!Lilia...-spojrzałam w jej oczy.
W oczach Lilii ukazał się pewien blask.Mruknęła i stała się mniej sztywna.-Megami?
-Lilia?
-Co tu się dzieje?!-zapytała.
Basior zobaczył co się stało. Wstał ostatnimi siłami i niespodziewanie naskoczył na mnie.Złamał mi łapę.Widząc mnie powaloną na ziemi i ciężko wzdychającą odszedł parę kroków.Popatrzył z uśmieszkiem na Lilię. -Teraz ty?-zapytał podchodząc.
-Lilia UCIEKAJ!-zawołałam.-A ty!?
-Dam sobie radę, ratuj siebie!-Lilia ostatni raz popatrzyła na mnie i uciekła.Basior widząc że ucieka, popatrzyła na mnie.Pewnie od razu stwierdził że jak na razie nie będę za dużo chodzić.Podszedł do mnie i chwycił mnie za kark.-Zostaw mnie...-powiedziałam tracąc przytomność.-Ender gdzie jesteś....-wyszeptałam ostatnimi siłami.I straciłam przytomność.

<Ender?Wena powraca>

czwartek, 16 marca 2017

Od Endera do Megami

Usiadłem i przez kilka dobrych chwil bez słowa przyglądałem się samicy. Każdy miał prawo do chwili słabości, niestety jednak zdarzało mi się o tym zapominać. Spuściłem wzrok i zacząłem rozmowę.
- Wiesz, jeśli chodzi o tego wilka... to nie jestem pewien czy on tu w ogóle jeszcze jest.
- Co chcesz przez to powiedzieć? - Zapytała Megami, nieznacznie ściągając brwi.
- Spotkałem go, nim tu przyszedłem. Goniłem go, ale nagle zniknął. Jakby rozpłynął się w powietrzu. Wydaje mi się, że mógł już opuścić te tereny.
- Jest tu, jestem tego pewna.
- A niby skąd ta pewność? - Zapytałem, przekręcając głowę.
- Intuicja.
Nie odezwałem się nawet słowem, był to argument, z którym nie potrafiłem walczyć. Mimo wszystko może jednak lepiej zachować jeszcze trochę ostrożności. Wyjrzałem na zewnątrz, wiosenne słońce powoli chyliło się ku zachodowi. Nie było zbyt ciepło, w dodatku momentami wiał naprawdę silny, chłodny wiatr. Mimo to miałem nadzieję na kolejny ciepły dzień.
- Idę nad rzekę. - Westchnąłem. - Jeśli coś jeszcze zauważę, dam ci znać.
- Yhm. - Mruknęła w odpowiedzi Megami.
Jak powiedziałem, tak też zrobiłem. Nie liczyłem jednak na to, że o tej porze dnia natknę się na coś ciekawego. Właściwie to nawet po cichu liczyłem, że nic się nie wydarzy. Sytuacje z kilku ostatnich dnia sprawiły, że czułem się nieco zmęczony. Wiele był dał, aby te wszystkie problemy nagle gdzieś znikły. Coś w wodzie, mniej więcej w połowie drogi na drugi brzeg zaczęło świecić. Zmrużyłem oczy, próbując dostrzec, co jest źródłem światła. Niestety nie udało mi się to, dodatkowo już po chwili woda w tamtym miejscu zaczęła się burzyć. Zaciekawiony postanowiłem przyjrzeć się temu bliżej.
Zamoczyłem przednie łapy i syknąłem z niezadowolenia. Może i powoli robiło się cieplej, ale woda w rzecze, niestety wciąż była zimna. Gdy już jednak postawiłem w niej pierwsze kroki, nie miałem zamiaru się cofać. Powoli zacząłem zbliżać się do świecącego punku. Gdy byłem już dość blisko, poczułem jakąś dziwną siłę wciągającą mnie do wody. Próbowałem się temu oprzeć, ale bez skutku. Już po chwili byłem pod wodą.

<Megami? Strasznie naciągane mi wyszło to opo ;-;>

wtorek, 14 marca 2017

Drugi Admin

Cześć...Nasza wataha potrzebuje drugiego admina.Myślałam nad Enderem lub Rachel.Bo wiecie..Gdyby mnie znów nie było przez jakiś czas to przydałby się ktoś inny.
Piszcie na czacie co o ty  myślicie!


~Odpowiedź na pytanie dlaczego akurat Ender lub Rachel~
Dlatego ponieważ mam do nich większe zaufanie .

Od Megami do Endera

Gdy siedziałam na ziemi usłyszałam czyjeś kroki.-To pewnie znowu on..-pomyślałam zbliżając się do wyjścia jaskini.Jednak na szczęście był to Ender.-To ty...-powiedziałam wchodząc z powrotem.
-Spodziewałaś się kogoś?-zapytał.
-Nie ale... ten tu był przedtem.
-Ja właśnie w jego sprawie.Zacznijmy od tego; gdzie w ogóle jest Lilia?-zapytał.
-Lilia mówiła że odchodzi od watahy.Ale nie powiedziała dlaczego. ... Myślisz że on ma coś z tym wspólnego?
-Niestety tak..-odparł.
Odwróciłam głowę.-Co on sobie myśli...-wyszeptałam.-Jesteś bardzo wrażliwa.-powiedział widząc małe łzy w moich oczach.
-Wiem.Ale i tak trzeba go jak najszybciej z tond wygnać.


<Ender>Ten brak weny ;-;>

niedziela, 12 marca 2017

Od Endera do Megami

Odwróciłem się tyłem do wadery.
- Więc? Jaka jest twoja decyzja? - Zapytałem, kątem oka spoglądając na niebieską samicę.
Megami zamknęła na chwilę oczy, jakby skupiając się na odpowiedzi. Przez chwilę pomyślałem, że się waha. Skrzywiłem się nieznacznie, jeśli zdecyduje, że ten młodzik jednak tu zostaje, nie będę mógł nic z tym zrobić.
- Nie zostanie tutaj. - Powiedziała w końcu wadera.
Skinąłem jedynie głową, każde z nas poszło w swoją stronę. To nie tak, że miałem coś przeciwko obcym. On zwyczajnie wydawał mi się podejrzany, zbyt podejrzany. Jego zachowanie, coś w nim budziło mój niepokój. I ten cień, zupełnie jakby był, a jednocześnie nie był prawdziwy.
- Lilia! - Zawołałem. - Lilia!
Nie wiedziałem, jak ten młody ma na imię, prostszym wydało mi się więc poszukanie Lili, w końcu miała mieć na niego oko. Poszedłem prosto do jej jaskini, nikogo jednak w środku nie było.
- Gdzie oni się podziewają? - Zapytałem, z racji jednak, że nikogo nie było w pobliżu, nie miałem co liczyć na odpowiedź.
Nie pozostawało mi nic innego jak szukać dalej, gdzieś przecież muszą być. Godziny mijały, byłem coraz to bardziej znużony tymi bezowocnymi poszukiwaniami. Zauważyłem ciemną postać przebiegającą gdzieś pomiędzy drzewami. Przekręciłem nieznacznie głowę, chwilę przyglądałem się obcemu.
- Skrzydła! - Powiedziałem nagle sam do siebie.
Natychmiast ruszyłem za wilkiem. Ciemne futro i skrzydła, nie miałem wątpliwości, że to ten młodzik. Tylko dokąd on tak pędził.
- Hej! - Zawołałem.
Basior nie przestawiając biec, spojrzał w moją stronę. Już po chwili przyśpieszył jeszcze bardziej. Spojrzałem na niego zirytowany. Nie miałem pojęcia, co ten szczeniak sobie wyobraża. Także przyśpieszyłem, po kilku chwilach zacząłem go nawet doganiać. Ta pogoń być może zakończyłaby się sukcesem, gdyby nie nagłe zniknięcie czarnego wilka. Zacząłem się nerwowo rozglądać, nigdzie go nie było. Pozostała po nim jedynie ciemna chmurka, która po chwili także zniknęła. Samiec rozpłynął się w powietrzu, nie miałem bladego pojęcia, czego jeszcze mogę się spodziewać. Wróciłem do siebie. Jeśli ten młodzik stąd uciekł, to nawet lepiej, oszczędził nam roboty. Wciąż jednak istniała szansa, że gdzieś się tu kręci. No i to zniknięcie Lilii. Zastanawiałem się, czy nasz gość ma z tym coś wspólnego. Spojrzałem na niebo, było popołudnie. Zdecydowałem, że jeszcze dziś wieczorem pójdę do Megami, być może ona wie o tym coś więcej.

<Megami?>

Od Nitsu ,,Martwy'' cz. 2

Życie jest dziwne , a może to ze mną jest coś nie tak ?
-Halo ! Wszystko w porządku ? -spytał nie znany mi głos basiora, który wyrwał mnie z rozmyśleń.
-Tak. Wszystko OK!-odpowiedziałem wpatrując się na srebrne obramowanie księżyca.
Wyczułem że kolega obok mnie był trochę zirytowany.
-Zamyśliłem się , nigdy cię nie słyszałem jesteś tu nowy ? -spytałem nagle , po czym się obróciłem w jego stronę.
-Tak , w sumie jestem tu od nie dawna.
-Aha , nazywam się Nitsu a ty ?
-Ja nazywam się Kayko.-odpowiedział patrząc się na mnie jakby pytał ,,coś jeszcze '' ?
-Myślę że to już wszystko. -powiedziałem sam znudzony połykając ślinę.
-To może ja o coś zapytam , ale tylko tak dla formalności. -powiedział tak jakby ostatnie słowo go bawiło. Pokiwałem głową na ,,tak''. -Zabijacie tutaj potwory , czy jakieś inne stwory ?
-To jest ta formalność ? Hmm...nie do końca ..zabijamy'' potwory.
-A nie zabijacie ludzie , prawda ?
-Nie , nie są zbyt smaczni. Na dodatek są bardzo słabi..mhe.
Jasnofioletowy wilk wykrzywił się , jakby myślał ,,niektórzy ludzie wcale nie są słabi''.
-Nie znam ludzi którzy są naprawdę silni. No chyba że tacy ,,łowcy'' mają specjalne narzędzia na magiczne stworzenia.
-...czytasz mi w myślach ?..-zaniepokoił się
-Czasem jest tak widoczne że aż widać.
-Aha..a ci ,,,łowcy'' przychodzą na tereny wilków.
-Raczej nie , nasze tereny są chronione specjalnymi barierami obronnymi. Których nie widać gołym okiem. Każdy wilk tworzy ,,własną'' barierę , ale praktycznie zawsze z kimś bo bariery mogą być naprawdę słabe.
-Jak ,,własną'' z kimś ?
-Po prostu tworzy swoją , a umocowuje je czyjaś która jest sama , tylko w innej warstwie.
-Aa..OK.-a macie w watasze jakieś demony ?
-Jasne , właśnie rozmawiasz z jednym z nich.
Nowy basior wyglądał na delikatnie przestraszonego , ale to typowe zachowanie.
-Fajnie. A ile masz lat ?-spytał po chwili ciszy.
-Sądziłem że to będzie ostatnie pytanie , ale niech będzie. Mam ponad 3 lata. I tak jestem nieśmiertelny. Coś jeszcze ?
<Zostaw ślad pod tym opkiem>









Nowy Basior!

Właściciel:TajnaTina1085
Imię: Kayko
Wiek: 4 lata
Płeć: Basior
Stanowisko:Delta
Żywioł:Natura, lód
Historia:Urodziłem się jako człowiek.Wszystko było normalne, ale do czasu.Gdy miałem 22 lata, postanowiłem wybrać się do lasu.Nie spodziewałem się czegoś "dziwnego".Ale natknąłem się na wilka.Był to magiczny wilk.Nie miałem pojęcia jak się tu znalazł.Podszedłem bliżej,a on się odsunął.Po chwili zmienił mnie w wilka.Tego magicznego,nie zwykłego.Na początek było mi trudno, ale potem przywykłem do czterech łap, futra i w ogóle...
Charakter:Kayko jest miły, ale tylko w niektórych przypadkach.Potrafi odpuścić, ale rzadko to się zdarza ponieważ bywa wybuchowy.
Amulet: Diament
Status:Poszukuje
Partner/ka:Brak
Moce:Zamiana wzrokiem w lód,obrośnięcie wroga pnączami
Szczeniaki:Brak
Point:0

piątek, 10 marca 2017

Od Megami do Endera

Po chwili odwróciłam się w stronę Endera.-Co ja zrobiłam!?-spojrzałam na niego.-Przypałętał się jakiś "szczeniak" a ja go sprowadzam do watahy!?
-Czy...-zaczął mówić, ale przeszkodziłam mu.-Czy on na mnie rzucił jakiś czar?
-Nie...nie wiem.-odpowiedział-Ale to nie jest normalne.
-No właśnie!On ma większą moc od mnie.-Odpowiedziałam.-Nie ... nie pozwolę na to..-Dodałam po chwili ciszy.-Czyli na co?-Zapytał.-Nie będzie się mną bawił..Jak..jak kukłą.-Odparłam ze złością.Ender ustawił się, aby pójść już z tond ale zapytał ostatecznie.-Więc jaka jest twoja decyzja?
Zamknęłam na chwilę oczy.-Nie zostanie tutaj.-i skierowałam się do jaskini.Ender również gdzieś poszedł. (...)
-HA!-usłyszałam czyiś głos.Odwróciłam się i zobaczyłam..Tak, tego wilka.
-Podsłuchiwałem waszą rozmowę.-powiedział zbliżając się do mnie.-Jesteś okropny.-odparłam podsuwając się do ściany.
-O tak...Teraz się skapłaś?A podobno jesteś taka mądra!-zaśmiał się.Spojrzałam na niego wzrokiem pełnym gniewu.-Iiidź z tond!-warknęłam.Basior tylko podszedł bliżej mnie.-Nie boję się Ciebie.-uśmiechnął się.-Wynochaa!!-lekko go ugryzłam, po czym wybiegł z jaskini.
-On ma większą mod od mnie...Jak to możliwe?-pomyślałam.Pokręciłam głową i położyłam się na ziemi.
<Ender?Łączymy się : P >

środa, 1 marca 2017

Od Endera do Megami

Wadery zaczęły się rozchodzić. Ostatni raz spojrzałem na Megami, po czym ruszyłem za Lilią.
- Hej. - Zacząłem, zatrzymując zieloną samicę. - Jeśli chcesz, mogę cię zastąpić. - Zaproponowałem.
- Co masz na myśli? - Zapytała, przyglądając mi się uważnie.
- No wiesz, chodzi o tego nowego, mogę go za ciebie popilnować. - Powiedziałem z uśmiechem.
- Dzięki, ale nie trzeba. Dam sobie radę. - Zapewniła mnie wadera, uśmiechając się przy tym.
- W takim razie w porządku. Pamiętaj jednak, że w każdej chwili mogę cię zastąpić.
- Będę pamiętać. - Odparła.
Postanowiłem wrócić do swojej jaskini. Nie chciałem za bardzo naciskać na Lilię. Będąc jednak szczerym, zdecydowanie wolałbym sam przyjrzeć się temu wilkowi. Nie ufałem mu, to dość szybkie ustępstwo ze strony Megami także wzbudziło moje podejrzenia.
- Może rzucił na nią jakiś urok. - Szepnąłem do siebie.
Pokręciłem głową, to raczej niemożliwe. Z drugiej jednak strony, jaką mogę mieć pewność? Wróciłem do siebie. Odetchnąłem z pewnego rodzaju ulgą, gdy tylko znalazłem się w ciemnym, znanym mi już miejscu. Wyciągnąłem się na ziemi i zamknąłem oczy. Niemal natychmiast zasnąłem. Nie mogłem doczekać się jutra.
*****
Obudziłem się wczesnym rankiem, słońce ledwo wychyliło się nad horyzont. Od razu ruszyłem w stronę jaskini, w której spała Megami. Zobaczyłem samicę przed jaskinią. Zamachałem ogonem i z zainteresowaniem zapytałem:
- I? Jaka jest twoja decyzja?
Samica odwróciła się. Zmarszczyłem brwi, wyglądała na zmęczoną. Czyżby to była robota tego nowego? A może w nocy wydarzyło się coś, o czym nie miałem pojęcia?
- Wszystko gra? - Zapytałem, nie próbowałem nawet maskować swoich podejrzeń. - Nie wyglądasz najlepiej.

<Megami? Brak weny :c>