Black Parade

piątek, 21 kwietnia 2017

Od Artemista do Ametyst

-Lubię pływać.-powiedziałem.
-To wskakuj!
-Ale...Nie lubię mieć do czynienia z rekinem.-uśmiechnąłem się patrząc na płetwy Ametyst.Chwile potem wskoczyłem.
-To masz problem.-powiedziała wadera lekko się śmiejąc.(...)
Wyszedłem na brzeg, by wskoczyć z rozbiegu do wody.Zobaczyłem coś na dnie..To..To były..DWIE OGROMNE RYBY!Bez zastanowienia skoczyłem do nich.Były takie duże, że nie mieściły mi się w pysku.Trzepałem nimi na prawo i lewo, aby je ogłuszyć.W końcu przestały się wiercić.Rzuciłem je na kamień.Jedną posunąłem Ametyst, a drugą sobie.
-Nie lubię ryb.-powiedziała odsuwając łapą rybę w moją stronę.-Ok.-powiedziałem.Wadera z powrotem wskoczyła do wody.

<Ametyst?R.I.P wena..>

czwartek, 20 kwietnia 2017

Od Rachel do Shadow/Ender

Chimera. Występuje w mitologii Greckiej. Świetnie! Jak w domu! No... prawie. Szłam dalej. Pewnie paliły mi się uszy, bo Ender patrzył na nie przez chwilę po czym odwrócił wzrok. Po chwili cała się paliłam, bo było mi zimno. Ech....
- Możesz przygasić trochę ognia? Może jest zimno, ale zamiast zamarznięcia, to się spalimy. - powiedział Ender.
- A, no tak. Zapomniałam. - po chwili pokrywała ich bardzo cienka, niebieska powłoka.
- Co to? - zapytała Shadow
- Takie specjalne coś. Nie spalicie się dzięki temu. - odparłam. - Ewentualnie jak już tak się stanie.... a nie. Może udało by się wyprosić dla was miejsce w Elizjum, o ile jesteście takiej wiary ale...
- Chwila, zaraz. O czym ty gadasz?
- E..... o niczym. - odparłam szybko i poszłam dalej. Zatrzymałam się przed nie zbyt miłym widokiem
W powietrzu latały jakieś dziwne stwory. Rozpoznałam je. To były gorgony.
- Hadesie, daj już sobie spokój. - mruknęłam zrezygnowana sama do siebie. - Po co je do cholery tutaj wysyłałeś?
- Mówiłaś coś? - zapytała Shadow.
- Co? Nie. - powiedziałam i zaczęłam iść dalej, próbując nie nadepnąć na ten zielony płyn. Ale... coś poszło nie tak. Kiedy szliśmy Shadow jęknęła.
- Oj...
- Co? - zapytałam. Wadera wskazała głową w lewo. Rozciągała się tam wielka przestrzeń... dziura, której na pewno tam wcześniej nie było. Z niej, gapiło się na nas 7 głów....
- O cholera... - jęknęłam- W NOGI! Wrzasnęłam. Nie trzeba było dwa razy powtarzać. Wszyscy zaczęli uciekać. Hydra nie odpuszczała. W końcu się potknęłam i.... pewnie by mnie zeżarł ale... zaczęłam świecić.
- Matko! teraz?! Nie mogłaś wcześniej!? - zawołałam w niebo. Stanęłam w ogniu. No to moja droga hydro, zaraz zginiesz.

< Shadow/ Ender? >

Od Shadowzone C.D Rachel i Ender

Potworny odgłos było słychać coraz bliżej. Na dodatek Nitsu zniknął.
-Pomysły co to może być?-zapytał Ender.
-Nie wiem , jakiś giga , wielki trujący wąż?-odpowiedziała niepewnie Rachel.
-A może jakiś smok?-spytałam.
-Może...-zastanowił się Ender.
Moje obawy się spełniły... Przed nami wylądował... Niby taki smok , ale to do końca nie był smok. To był jakiś rodzaj Chimery

Miała środkową głowę lwicy , lub kuguara. Dwie pozostałe głowy były smocze.
Bestia machnęła skrzydłami próbując oderwać nas od ziemi. Wbiłam pazury w ziemię. Reszta zrobiła to samo. Futro na głowie Rachel ułożyło się w śmieszny sposób. Ender zachihotał , a ja próbowałam się od tego wstrzymać.
-No co?-spytała Rachel.-Spójrz na siebie , Ender.
Jego futro wyglądało dokładnie tak , jak futro Wadery. Tym razem nie wytrzymałam i zaczęłam niekontrolowanie się śmiać.
"Weź się puknij"-pomyślał Ender.
"Zabij się"-U Rachel nadal była ta głupia blokada.
Nagle każdemu mina zrzedła i popatrzyli się nad moją głowę. No co? Odwróciłam się , a do mnie zbliżały się z maksymalną prędkością szczęki lwa.
Stop!
Głowa zatrzymała się na parę centymertów od mojej z nadal rozdartymi szczękami. Fuj! Jak mu capi z mordy! Rozlazałam mu ją zamknąć. Potem kazałam mu zrobić Daba i wlecieć w ścianę. Zrobił to.
-Wow... Ten to muiał mieć niezłe ADHD !-odezwał się Ender.
-A może nie... Przypadek? Nie sądzę...-dodał Rachel patrząc na mnie.
-Dobra , idziemy dalej.-odparłam i ruszyłam przed siebie.
(Rachel? Ender?)

wtorek, 18 kwietnia 2017

Od Kayko cd Mellody

Przybiegłem do Mellody z Megami.Ona na pewno coś wymyśli.Lecz gdy zobaczyłem Mellody z jakimś smokiem oraz wilkiem, nie wiedziałem do powiedzieć.Popatrzyłem na Megami, a ona na mnie.-Wnyki?-powiedziała trzymając przez chwilę otworzony pysk.-Smok?!Smok!?Jak on się tutaj znalazł?!-powiedziała podchodząc do smoka.-Przepraszam za Vera-powiedział basior podchodzący do Megami.-Przepraszam za niego.-powiedział basior podchodząc do wadery.Megami podeszła do Mellody.O tak.Wiem co to.Nie ma zaufania do nowych.A zwłaszcza basiorów.Basior popatrzył na każdego z nas.-Jestem Hakori.-wyciągnął łapę do Megami.-Megami.Jestem Alfą tej watahy.-powiedziała podając łapę.-Co Cię tutaj sprowadza?
Basior usiadł na skale.-Wiedziałem, że tu jest wataha.Przechodziłem tędy, gdy mój smok nagle gdzieś odleciał...
-A wnyki?-wytrąciła Mellody.W tedy wszystkie oczy poszły na nią.Smok odwrócił się i poszedł w jej stronę.Stanąłem przed Mellody, myśląc że smok chce jej coś zrobić.Ale on tylko wyszczerzył zęby, jakby chciał mnie odgonić.Szczerze, to trochę się go przestraszyłem.Podkuliłem ogon i uszy.Odszedłem na kilka kroków.Jaszczur jeszcze przez chwilę nie spuszczał ze mnie wzroku, ale po chwili podszedł do łapy wadery.Patrzył na jej ranę dobrze się skupiając.Po chwili rana znikła.-Proszę.Tak jak obiecałem.-powiedział patrząc Mellody w oczy.Wadera lekko się uśmiechnęła.-Dzięki.
Ja i Megami pomogliśmy jej wstać.-Przepraszam...To ja nastawiłem te wnyki.Byłem głodny, a nie wychodzi mi polowanie...-powiedział basior.



 <Mellody?>

niedziela, 16 kwietnia 2017

Od Ametyst do Artemisa

Zamachałam radośnie ogonem i ruszyłam w kierunku jeziora. Lubiłam to miejsce. W dodatku to jednak z niewielu drug, jakie pamiętałam na pamięć. Zawsze doskonale wiedziałam, w którą stronę skręcić, by tam dojść. Szkoda tylko, że sytuacja miała się nieco inaczej gdy tylko chciałam dojść gdzieś indziej. Miałam jednak nadzieję, że wilk nie ma mi za złe, że tak sama wyznaczyłam kierunek. Spojrzałam na samca kątem oka, nie wyglądało na to, aby się tym przejmował. Wyprostowałam się więc i szłam dalej, po chwili jednak nieco zwolniłam, by zrównać się z basiorem.
- Hej. Tak właściwie to, jak masz na imię? - Zapytałam.
- Oh, nie przedstawiłem się. Jestem Artemis.
- Nie przejmuj się tym. - Powiedziałam i uśmiechnęłam się. - Ja mam na imię Ametyst.
Spojrzałam przed siebie. Pomiędzy drzewami dało się już zauważyć błękit tutejszego jeziora.
- Chodź, jesteśmy już prawie na miejscu! - Zawołałam, jednocześnie przyśpieszając kroku.
Gdy tylko znalazłam się nad wodą, nie mogłam się powstrzymać i z impetem wskoczyłam do wody. Plusk był na tyle duży, że część wody oblała trawę znajdującą się na brzegu. Szybko się wynurzyłam i zwróciłam wzrok w stronę Artemisa. Samiec stał na brzegu z nieco nietęgą miną. Przekręciłam głowę, zastanawiając się, o co też może mu chodzić. W końcu przyszedł mi do głowy pewien pomysł. Nie wydawał mi się on zbyt prawdopodobny, ale nic innego nie byłam w stanie wymyślić. Nie pozostawało mi więc nic innego jak zapytać.
- Nie umiesz pływać? - Zapytałam.

<Artemis?>

piątek, 14 kwietnia 2017

Od Mellody CD Kayko


- Idź. I tak nie jestem wartościowym wilkiem, więc niepotrzebnie mnie ratowałeś. - powiedziałam to z taką obojętnością, że aż się zdziwił, chociaż w duszy chciałam, żeby ktoś ze mną został i się mną zaopiekował, ale to raczej nie możliwe...
- Poczekaj tu i się nie ruszaj ok?
- I tak przecież nie mam jak...
- A no tak, wybacz. - basior gdzieś pobiegł. Nie było go przez chyba 1 godzinę? Nieważne, w sumie jedyne co słyszałam, to śpiew ptaków i krople deszczu oraz... kroki? To nie był na pewno ten basior ani żaden wilk, to było coś dużego... Coś ze skrzydłami...? i... z łuskami ? No to teraz mam problem, właśnie przed de mną stoi wielkie smoczysko.
- Pomogę ci pod jednym warunkiem - przemówił grubym głosem smok.
- A jaki to warunek? - i tak mi nic nie zostało do stracenia.
- Jak ty mi pomożesz odszukać mojego pana.
- No... dobrze, ale musisz powiedzieć jak on wygląda.
- Opowiem ci po drodze - smok delikatnie wziął mnie na swój grzbiet. - ale teraz chodź.
Lataliśmy tak przez kilka godzin to, co się dowiedziałam o tym jego ,,panie" to to, że jest to też magiczny wilk, ma czarne futro z czerwonym pyskiem, uszami, końcówką ogona i oczami. W tym całym zamieszaniu całkowicie zapomniałam o kilku ważnych rzeczach...
- A właśnie, bo przez te wszystkie godziny się nie przedstawiłam. - uśmiechnęłam się delikatnie do smoka. - Jestem Mellody, a ty?
- Miło cię poznać Mellody, ja jestem Ver, - jak to niektóre smoki nie okazywał żadnych uczuć, no ale cóż, smok to smok nie zmienisz ich natury, inaczej byś je popsuł...
- Ej! Spójrz, czy to nie ten basior, czyli twój ,,pan"?! - wskazałam łapą na basiora, który akurat był pod nami.
- faktycznie dzięki, że mi pomogłaś, teraz ja muszę ci się odwdzięczyć - mówiąc to, lądował ostrożnie.
- Ver mówiłem ci, nie odlatuj tak daleko! Chym... a co to za wadera? - basior chyba zwrócił jednak na mnie uwagę.
- Jestem Mellody. - uśmiechnęłam się przyjacielsko, czasami trzeba się otworzyć przed innymi.
- Ja jestem Hakori, ale możesz mi mówić Haki. - odwzajemnił uśmiech.
*w oddali Mellody, Mellody! Przecież mówiłem, żebyś się nigdzie nie ruszała!*
-...-kompletnie zapomniałam o tym...

<Kayko?>

czwartek, 13 kwietnia 2017

Od Kayko do Mellody

Byłem bardzo głodny.Pobiegłem upolować coś.Akurat wytropiłem zająca.-Lepsze to, niż nic.-pomyślałem.Więc poszedłem jego śladem.W końcu go zobaczyłem.Skradając się uważałem aby na nic nie nadepnąć.(np. na gałąź).Gdy na niego skoczyłem, ten w ostatniej chwili odbiegł.Po upadku na ziemię szybko się podniosłem.Dobrze, że tego nikt nie widział.Spaliłbym się ze wstydu.Jeszcze dla pewności porozglądałem się, czy na pewno jestem sam.Ale tak.Jestem sam.-Nie uciekniesz mi.-powiedziałem patrząc na uciekającego zająca.Pobiegłem za nim. (...)
Zaczął padać deszcz.Barwny świat zrobił się szaro biały.Nie było nic widać, a nie poddawałem się.Biegłem dalej.W końcu zwierzak wskoczył do krzaków.Ja za nim.Gdy wyskoczyłem, przewróciłem się o coś.Coś prawie nie widocznego.Czyli białego.Z czarnym.
Podniosłem się i otrzepałem.-Łech.-warknąłem wypatrując zająca.Uciekł mi.A ja jestem jeszcze bardziej głodny.Obróciłem się jeszcze raz, bo zdawało mi się że coś czuję. Zatrzymałem się na wprost leżącej wadery.Stałem przez chwilę i wpatrywałem się w nią.Jej tylna prawa łapa była zakrwawiona.Miała położone uszy i głowę na ziemi.
-Mellody?!-podszedłem do niej.-Co się stało!?
-Chyba wpadłam we wnyki.-powiedziała unosząc głowę.
-Skąd one się tu w ogóle wzięły...
-Też się zastanawiałam.
Próbowałem je przegryść, ale drut jest za mocny.Teraz zęby mnie bolą.Postanowiłem użyć czarów. (...)
Skupiłem się na wnykach.Wyczarowałem pnącza .Jedno z nich prześlizgnęło się pod drutem na łapie wadery.Drugie zaś związałem z pierwszym, i zacząłem ciągnąć.Na szczęście pnącza były bardzo wytrzymałe.W końcu udało mi się poluźnić wnyki.-Udało się.-powiedziałem wypuszczając z pyska pnącza.Przy okazji przestało padać.-Potrafisz wstać?-zapytałem odsuwając się.Mellody wyprostowała przednie łapy.Jedną tylną również postawiła, a gdy próbowała postawić to z raną, upadała.-Ał...-wyjęczała upadając.-Nie potrafię wstać, to chodzić tym bardziej.-powiedziała patrząc na mnie.-Ech...-popatrzyłem w różne strony, aby znaleść, coś co się przyda ale...Nie było niczego takiego.-Gdybyś miała skrzydła..-powiedziałem do siebie.
-Marzę.-wadery widocznie mnie usłyszała.


<Mellody?>

Nitsu odchodzi!



środa, 12 kwietnia 2017

Od Artemista do Ametyst

Megami gdzieś poszła, a ja nie przerywałem zabawy.W końcu znudziło mi się gonienie ptaków.Postanowiłam pójść poszukać czegoś...czegoś ciekawego. (...)
W oddali zobaczyłem jakąś waderę.Wyglądała na szczeniaka.Jakby była jeszcze młodsza od mnie.Wydawała się niższa.Lecz gdy podchodziłem bliżej,stawała się coraz to wyższa.Aż w końcu gdy stanąłem za nią, sięgała mi do barku.Wyglądała na około ośmiu miesięcy.-Cześć.-powiedziałem.Wadera była fioletowo-czarna.Miała rybi ogon oraz dziwną płetwę na grzbiecie i na początku ogona.Wadera odwróciła się do mnie.-Cześć!-odpowiedziała z uśmiechem.
-Lubisz pływać?-zapytałem patrząc na jej płetwy.
-Tak, a co?
-Nie nic.Tak się pytam...Jesteś dość wysoka.Ile masz lat?
-Osiem miesięcy.-tak jak myślałem.-Przejdziemy się gdzieś?-zaproponowała.
-Jasne.-odpowiedziałem.Bo czemu nie?

<Ametyst?>

wtorek, 11 kwietnia 2017

Od Mellody CD Kayko

Od Mellody CD Kayko

Basior wydawał się być miły. Dziwne, że się jeszcze nie pytał o moje oczy.
- Skoro nie miałeś do czynienia ze złem, to masz szczęście - uśmiechnęłam się miło.
- Co chcesz przez to powiedzieć?
- Dowiesz się w swoim czasie, ale na razie muszę spadać, więc pa! - pobiegłam przed siebie, nie zwracając na nic uwagi.
Z tego, co wyczułam, to byłam na jakiejś polanie. Postanowiłam, że sobie pogonie po długich trawach. Kiedy tak się tarzałam w trawach, nawet nie zwróciłam uwagi która jest godzina. Postanowiłam już iść do własnej jaskini, a raczej drzewa. Kiedy tak szłam, zaczął padać deszcz. Biegłam pędem do jaskini przez kałuże i błota. Droga do jaskini nie była łatwa, zwłaszcza kiedy nic się nie widzi, a deszcz zmywał zapach, którym podążałam do jaskini. Teraz biegłam z pamięci, przeskakiwałam różne krzaki, aż w końcu, kiedy przeskoczyłam krzak i wylądowałam na ziemi, poczułam okropny ból w mojej lewej łapie. Nie mogłam stanąć na niej, czułam, jak po niej spływa krew w miejscu uścisku. Z tego wynika, że wpadłam we wnyki. Szczerze nawet nie próbowałam krzyczeć ani się wyrywać. Wiedziałam, że to nic nie da i tak nikt po mnie nie przyjdzie, najwyżej umrę z głodu albo jakieś zwierze mnie zje lub też z wykrwawienia, to akurat jest najbardziej prawdopodobne. Nagle usłyszałam jakieś szelesty zza krzaka.

<Kayko>

niedziela, 9 kwietnia 2017

Od Rachel C.D Shadow/Ender/Nitsu

Głupia gra. Na początku zupełnie nie rozumiałam o co w niej chodzi. Nad naszymi głowami się zachmurzyło. Bedzie padać! Jak ja się cieszę... chyba.
- Ja pierwsza rzucam kostką! - zawołałam. Pewnie myśleli, że nie wiem o co im chodzi. Chcieli już iść, mięli mnie dość... miałam to w dupie. Wyskoczyła mi 5. Wyczarowałam płomyk, który przesunął mój pionek za mnie.
- Idziemy dalej. - Kolejny rzucał Nitsu i tak dalej. W końcu nagle... fiut ( jakie skojarzenie ) Poczułam dziwne ciągnięcie za sierść.
- Eeee.... kto to zrobił?- zapytałam
- Co kto zrobił? - zapytał Ender. Włosy mi zasłoniły całkowicie oczy
- No kurwa! - krzyknęłam.
- Nie przeklinaj. - powiedziała Shadow.
- No ale...
- Au! - ogon wadery uniósł się nad grę i na niej się położył.
- No weź ogon z planszy! - zawołał Nitsu.
- Nie mogę! - Shadow zaczęła szarpać swój ogon.
- Jak to nie możesz? - zapytał Ender i chwycił jej ogon ale... jego łapę pochłonęła plansza.
- WTF!
- No dobra... to jest dziwne... - zaczęłam zaplatać włosy w kucyk a w kucyku mam warkoczyki. 2.
- Ups... - zaczął Nitsu i nagle oczy przewróciły mi się o 180 stopni i... lol. Znalazłam się w jakimś dziwnym miejscu. Oj... to nie było fajne.
- Gdzie my jesteśmy? - zapytałam.
- Nie wiem. - powiedziała Shadow.
- No ja niby też. - odparłam. - JESTEŚMY W GRZE! - zawołałam.
- Ta jasne. A nie w twoim wymyślonym świecie?
- No raczej że nie.
- Ech....- rozległ się jakby syk.
- Słyszeliście to? - zapytałam.
- Nie chcę tego słyszeć. - powiedziała Shadow zakrywając sobie uszy. Na dziwnej budowli ukazał się diament.
- Coś mi się zdaje, że musimy go zabrać...
- Nie dając się pożreć. - dokończyłam za Nitsu.

< Wilki występujące? >

Od Nitsu ,,Martwy'' cz.3

(...)
-Nie to wszystko...
Kiedy szykowałem się do wyjścia (tak to bardzo miłe że chciałem wyjść bez ,,powodu'') Kayko jednak chce wiedzieć o mnie wszystko , zdziwiła mnie jego zmiana nastawienia, ale tak czy inaczej-zgodziłem się.
-Więc co chcesz wiedzieć , o mnie ?
-Ym..wszystko.
-Wiesz...ja sam o sobie praktycznie nie wiele wiem.
-To jak się dowiesz to mi powiedź , OK ?
-OK...-powiedziałem nie pewnie.-muszę już lecieć , cześć!
-Cześć!
Popędziłem jak najszybciej się dało , sądzić można że uciekałem przez własnym cieniem, i nawet to się zgadzać mogło.
Nagle zobaczyłem jakąś czarno-fioletową wandere, niemalże mignęła mi przed oczami.
Szybko zagrodziłem jej drogę.
Zobaczyłem że nad czymś się skupia. Kiedy już ,,wyszła z transu'' prawie upadła na ziemie.
-Część. Kim jesteś ? -spytałem nie znajomą.
-Hej , nazywam się Shadowzone. Od niedawna należę do tej watahy.
-Miło mi Cię poznać , ja natomiast nazywam się Nitsu.
-Twoje imię oznacza ,,strefa cieni'' , ciekawie.-powiedziałem po chwili.
-Zgadza się , a twoje imię ma jakieś znaczenie ?
-Nie.-powiedziałem krótko.
-Mogę przejść ? -spytała
-Pewnie.
Odsunąłem się z trasy i powoli ruszałem do swojej jaskini.
-Zaczekaj Nitsu!!-usłyszałem głos samicy, Shadow.
-O co chodzi? -powiedziałem zatrzymując się.
-Chodź ,poznasz Rachel z watahy!
-Dobra..-powiedziałem od niechcenia.
-Jeśli chcesz możesz iść do niej ze mną.
-Dzięki nie trzeba , wybiorę inną ścieżkę.
Oboje poszliśmy w przeciwnym kierunku , kiedy szedłem na spotkanie zauważyłem że przede mną idzie również inny wilk.
-Cześć !-przywitał się.
-Siema!
-Nazywam się Ender , a ty ?
-Ja nazywam się Nitsu.
-Dużo tu nowych...-zaśmiał się.-Ty też idziesz do Rachel ?
-Zauważyłem. Tak ,idę do Rachel. Ciekawe kto jeszcze do niej idzie...
-Na pewno Shadow , bo była u niej już kilka razy. Ja nie wiem co one tam robią...
-Każdy ma swoje sprawy , mam nadzieję ze to są dobre sprawy.
-Też mam taką nadzieję.
Nabrałem ochoty aby wejść w głąb lasku.
-Zaraz wrócę.-powiedziałem i wbiegłem wgłąb kompleksu roślinności.
Po przechadzce poszedłem na uzgodnione miejsce , ale nie zastałem tam Rachel, tylko Shadowzone oraz Endera.
-Gdzie Rachel ?
-Poszła na polowanie. -powiedziała wandera.
-Okey , co będziemy robić ?-spytałem
-Nie wiem , rozmawiać ? -rzekł pytająco Ender.
-Więc rozgrzejmy się do tego!-zaproponowała Shadow.
-Hm..może zacznę od kawałów.-powiedziałem niepewnie ,ponieważ opowiadanie ,,żartów'' to nie moja mocna strona.- Więc, Jasio pyta ojca :
,,-Tato , czy to prawda że znaleźli mnie w kapuście ?
-Tak , a wczoraj za garażami , a przedwczoraj na przystanku. Musisz przestać chlać , synku.''
Oboje zaczęli się śmiać.
-Dalej!-wykrzyknęli razem , mało nie połykając języków ze śmiechu.
-Dobra , następne :
''Ojciec pyta syna:
- Jasiu, co dzisiaj robiliście na matematyce?
- Szukaliśmy wspólnego mianownika.
- Coś ty?! Gdy ja chodziłem do szkoły, też go szukaliśmy. Cholera jasna, że też nikt nie miał szczęścia do tej pory go znaleźć...''

Kiedy opowiedziałem ten  żart Shadow mało nie przewróciła się ze śmiechu , dziwny dzień.(kto by przypuszczał, że będzie jeszcze dziwniejszy...)
-Następne : ,,Jasiu i Małgosia bawią się w parku. Nagle widzą siedzącą na ławce parę, która się namiętnie całuje. 
- Jasiu, co oni robią? - pyta dziewczynka.
- No co ty, nie wiesz? On chce jej ukraść gumę do żucia!''
-Po prostu świetne!-wydusiła z siebie samica wycierając łzę że śmiechu.
-Rachel musi to zobaczyć!
O wilku mowa bo za nami już stała szczęśliwa Rachel...
(Co dalej już wiecie...)

<Rachel nie rób tego..>








WILKI KTÓRE MUSZĄ NAPISAĆ OPOWIADANIE!

Mellody i Skyler 

sobota, 8 kwietnia 2017

Od Endera C.D Rachel

- Znacie coś takiego? - Zapytała Rachel, pokazując nam jakieś pudełko.
- Nie. - Wraz z Shadowzone i Nitsu odezwaliśmy się niemal jednocześnie.
- Szkoda. - odparła i zaczęła rozkładać planszę.
Westchnąłem zrezygnowany. Zastanawiałem się, czy do tej szarej wadery w ogóle cokolwiek dociera. W myślach wyobraziłem sobie, jak chwytam samicę i potrząsam nią tak długo, aż dotrze do niej, że nikt nie ma już ochoty grać. Niestety jednak ten obraz musiał pozostać jedynie wyobrażeniem. Zrobienie czegoś takiego nie byłoby w moim stylu. Spojrzałem na niebo, wyraźnie się zachmurzyło. Jakby nie było już wystarczająco ciemno. Podszedłem nieco bliżej i spojrzałem na planszę. Nie wyglądała jakoś nadzwyczajnie, trasy były poplątane, a do tego każdy gracz zaczynał w innym narożniku. Dodatkowo obok planszy znajdowały się jakieś karty.
- Nie możemy odłożyć tego na jutro? - Zapytałem. - Jest już ciemno, a do tego wygląda, jakby miało zacząć padać.
- Nie. - Odparła bez choćby chwili zawahania Rachel.
Spojrzałem na pozostałe wilki, zarówno Nitsu, jak i Shadowzone także wyglądali, jakby mieli ochotę już sobie pójść.
- Nieważne. - Stwierdziłem, oddalając się kawałek. - Jeśli nie wrócę, Ametyst zacznie mnie szukać.
- Ametyst? - Usłyszałem nagle lekko zaskoczony głos szarej samicy.
- Długa historia. - Westchnąłem. - W każdym razie ja wracam.
Jak się jednak okazało, niedane mi było wrócić. Ledwie się odwróciłem, a w ziemię zaledwie metr ode mnie uderzył piorun. Stałem przez chwilę zszokowany. W końcu jednak się odwróciłem i spojrzałem na grupkę wilków. Po ich spojrzeniach wnioskowałem, że żaden z nich nie miał z tym nic wspólnego.
Ponownie spojrzałem na niebo, chmury zaczęły tworzyć coś w rodzaju wiru. Zupełnie jakby zaraz miały zamienić się w tornado. Chodź, nie zapowiadało się na to. Dodatkowo spomiędzy ciemnych obłoków co rusz wydobywało się światło piorunów. Przeszedł mnie dziwny dreszcz. Pomyślałem, że jak zwykle znalazłem się w nieodpowiednim miejscu o niewłaściwym czasie. Zakląłem pod nosem i podejrzliwie spojrzałem na rozłożoną planszę.
- Co to za gra? - Zapytałem, nie ukrywając nawet jakoś specjalnie swojego niezadowolenia z faktu, że w pewnym sensie zmuszony zostałem by zostać.
Rachel nie wyglądała jednak, jakby jakoś specjalnie się tym przejęła. Wziąłem głęboki wdech. Zacząłem sobie powtarzać, że jedyne co muszę zrobić to zagrać w tę grę. Wystarczy, że trochę tu posiedzę, porzucam kostką i będzie dobrze. Nie było się czym przejmować, w końcu ile może nam zająć przejście jakiejś planszówki?
- To, kto zaczyna? - Zapytał Nitsu.
- Nie ważne. - Westchnąłem. - Po prostu skończy to jak najszybciej.

<Ktoś z tam obecnych? Nie chce mi się wymieniać po imieniu ;-;>

środa, 5 kwietnia 2017

Od Rachel C.D Shadow

Zablokowałam swój umysł. NIKT NIE BĘDZIE MÓWIŁ,  CO MAM ROBIĆ. Mój towarzysz nagle jakby się otrząsnął z osłupienia i zaskrzeczał.
- Spokojnie młody. Zaraz idziemy. - uspokoiłam go, a że ten najwyraźniej nie chciał być spokojny, więc sięgnęłam w moje wymyślone zaświaty, dałam mu kość i powiedziałam.
- Dobra. Ty wracaj do domu, i nigdzie nie wychodź. Jeśli wyjdziesz, nie będziesz miał jaszczurek przez miesiąc. Ja idę za tą waderą, bo jeszcze coś spiepszy. No, a teraz sio. - Gryf najwyraźniej nie był zachwycony tym, że nie będzie miał jaszczurek bo zaskrzeczał i odleciał. Ja poszłam za waderą. Wstąpiłam w cień, i poczułam wpływającą we mnie siłę. W sumie, czemu nie? Wtopiłam się w cień. W końcu wyszłam na jakąś polankę. Było tam światło. Shadow stała w świetle i obejrzała się do tyłu. Cha! Nie widziała mnie. Czy już wspomniałam, że mam wrodzony talent denerwowania wilków, i zamykania umysłu? Teraz pewnie wadera słyszy moje myśli.... o sorry. Nie do końca moje. Zaprogramowałam się tak, że teraz pewnie słyszy: ,, Zabij się", ,, Zagraj w niebieskiego wieloryba" albo ,, Co za chore społeczeństwo". Obeszłam dookoła, wyskoczyłam z cienia i krzyknęłam
- BUUU! - wadera odskoczyła i pisnęła. Dobra, w odwrotnej kolejności. Za to ja nie mogłam złapać tchu ze śmiechu.
- Nie mogę wyczytać twoich myśli. - powiedziała.
- Bo ja nie myślę. - odparłam ocierając łzę ze śmiechu.
- Nie... myślisz ale....
- Co? Słyszysz ciągle: Zabij się?
- No... tak.
- Cha! Wiedziałam że działa. - postukałam się z zadowoleniem w głowę. Nagle usłyszałam głos znajomego wilka.
- Hejka Ender! - zawołałam do wilka,  który nie za bardzo skutecznie się krył za krzakami. Po chwili przyszedł do nas basior z posępną miną.
- No cześć. - uśmiechnęłam się niewinnie. - Jesteś kiepskim patrolem
- A ty jesteś kiepskim patrolem powietrznym.
- Ja przynajmniej wiem, jak się chować. - powiedziałam z wyrzutem. Weszłam w cień i pomyślałam o sobie jako o cieniu. Stałam się niewidzialna.
- Dobra, dobra. - odparł posępnie basior. - Nie chwal się tak. - Wyszłam z cienia. Tylko w nim mogę się stać niewidzialna, kiedy zechcę.
- Co u Nitsu? - zapytałam.
- Szedł za mną. - odpowiedział Ender.
- Aha. - powiedziałam.
- Czyli się tu za chwilę zjawi?
- No... chyba tak. Cześć Shadow. - powiedział basior w stronę wadery.
- Hejka.
- No, przywitaliście się. A teraz idę sobie ponucić i upolować jelenia. - powiedziałam i poszłam nucąc Jakąś melodyjkę. Nic nie znalazłam, i upolowałam tylko zająca. Gdy wróciłam, Shadow, Nitsu i Ender rozmawiali jak starzy przyjaciele. Normalnie jak w domu.
- Gramy w butelkę! - zawołałam podbiegając do nich.
- W co? - zdumiał się Ender.
- To taka gra.... ej chwila, nie mamy butelki. Trudno. - mruknęłam i wyciągnęłam z zaświatów jedną ze strzał Artemidy, wbiłam ją 1 cm od przewalonego pnia drzewa i powiedziałam.
- Na tego, kogo wskaże, ma coś wybrać. Pytanie czy zadanie.... - i tak tłumaczyłam co i jak. Ale niestety miałam pecha. A dlaczego? Bo mój wręcz GENIALNY umysł mówił, że mam dodać do gry pióro prawdy... fak. ( jeśli nie wiecie co to, przeczytajcie ,, Kroniki rody Kane " Potem wskazało 4 razy na mnie. Musiałam odpowiedzieć, czy się w kimś zakochałam w tej watasze....  musiałam odpowiedzieć: Tak. Nic się nie stało, czyli była to prawda. Potem musiałam wytrzymać pod wodą 4 minuty, zjeść jagody ( fuj ) i wysprzątać niedźwiedzią jaskinię. Shadow miała lepiej. Miała 3 zadania. Złapać wiewiórkę, wykopać 3 metrowy dół, i walić grzybem po twarzy Nitsu ( to ja wymyśliłam ) Nitsu miał za zadanie pocałować Shadow ( wreszcie się udało, bo powiedziałam, że podpalę mu ogon ) Nie zamrugać przez 8 minut, oraz obiec dookoła całe tereny WDP. Ender musiał.... zjeść żuka gnojowego ( tym razem to nie mój pomysł ) próbować mnie złapać. ( to też nie mój pomysł, bo nie chciało mi się biegać ) i.... coś zaśpiewać! ( to już mój pomysł! ) W końcu się przełamał i zaczął śpiewać coś. Nie za bardzo rozumiałam słów, więc potem se musiałam przetłumaczyć.
- No, to tyle. Jeszcze jakaś inna gra? - zapytałam. Robiło się ciemno.
- Nie.... - jęknął Nitsu. Ja ucieszona, że się nie zgodził zapaliłam nad pniem płomień, który wszystko oświetlał, i wyciągnęłam z zaświatów... jakieś nowe pudełko. Nie znałam go, ale tytuł mi się spodobał. To były zadania, złote karty oraz zgadywanki.
- Znacie coś takiego? - zapytałam podnosząc grę.
- Nie. - odparli jednocześnie Ender, Nitsu i Shadow.
- Szkoda. -odparłam i rozłożyłam planszę. Od razu nie zachmurzyło.

< Shadow? Nitsu? Ender? Kto ma wenę? Napiszcie, że jesteśmy uwięzieni w grze, jak w tym filmie... >

Od Aleksa C.D Megami

No i o miłym gadaniu. Zastanawiałem się, czy nie powinienem iść do tej watahy... jak się ona nazywała? Wataha Wiecznej Wolności? Super. Wadera patrzyła na mnie warcząc....
- Eeee.... Me- zacząłem ale ona wezwała mocny wicher. Typowe. Zaparłem się łapami. Nie miałem przy sobie Greckiego ognia, więc za bardzo nic nie mogłem zrobić. Wicher zaczął mnie zmiatać z powierzchni ziemi. Pewnie bym odleciał, gdyby wadera nagle nie zaskomlała, a wiatr się uspokoił. Gdy odzyskałem wzrok, zobaczyłem, że otacza mnie krąg ognia, o średnicy 5 metrów. Nad kręgiem wznowiła się Rachel z ogniem w oczach. Dosłownie. Alfa się bardzo szybko ocknęła ze zdezoriętowania.
- Rachel. Co ty tutaj robisz. Wracaj do obowiązków. - wadera tylko się jeszcze bardziej zezłościła. Jej sierść powoli zmieniała się w ogień a uśmiech był godny mordercy. Zaczęła syczeć coś po.... czy to był staro-grecki? Połączony z językiem cienia. Ups.... czy ona chciała spalić alfę żywcem? Oj... to mi się nie spodobało. Może wadera nie lubiła ludzi, ale na pewno nie chciałem, by się jej coś stało.
- Rachel! - zawołałem. Wadera zawahała się. Spojrzała w dół. Ogień wokół mnie przygasł a ona wróciła do normalnej postaci, zleciała w dół i zgasiła ogień. Megami wyglądała na oszołomioną.
- Czy ty chciałaś mnie zniszczyć? - zapytała z niedowierzaniem. Rach popatrzyła na nią tym razem lodowatym wzrokiem.
- Nic nie wiesz o mojej przeszłości i rodzinie. Aleks, jest moim przyjacielem, i nie masz prawa go usuwać.
- Jestem tutaj alfą. Mam prawo.
- W takim razie, ja mam prawo Cię zniszczyć. - Odpowiedziała obojętnie i wręczyła mi 4 buteleczki greckiego ognia. ( dzięki ) po czym odfrunęła. Jelon gdzieś zniknął, co mnie ucieszyło.
- Meg.... - zacząłem. Wadera popatrzyła na mnie jak na robala
- Jesteś człowiekiem, a ja nic o tym nie wiedziałam.
- No tak ale...
- Idź już, zanim zmienię zdanie, i przygniotę cię drzewem. Chociaż jak sądzę... to by miało przykre konsekwencje dla Ciebie, jak i dla mnie. - skuliłem uszy. Z alfą nie zadzierać. Tego się nauczyłem, i uciekłem.

*** 4 dni później ***

Siedziałem posępnie w mojej "nowej" jaskini. Starałem trzymać się jak najdalej od terenów watahy. Jedyną osobą która wiedziała gdzie mnie szukać, była Rachel, i jej nowy towarzysz. Nie było tutaj zbyt fajnie. Trochę mchu zimowego, który się tutaj przyczepił, gdy tylko mi go przywiozła zaprzyjaźniona wadera, trochę wody, zwierzyny ,, Surowe mięso nadal mnie obrzydzało" no i innych... grecki ogień nadal miałem przy sobie. Gdy wyszedłem z jaskini, zamurowało mnie. Nieco dalej stał dziwny koń. Miał łuski i róg. To mnie zdziwiło najbardziej.
- Witaj. - odezwał się spokojny, ale głęboki kobiecy głos...
- Eeee.... hej?
- Musisz podjąć wybór...
- Aha, a jaki? - nie za bardzo wiedziałem, o co jej chodzi, ale klacz ciągnęła dalej.
- od niego będzie zależało to, czy twoi nowi przyjaciele przetrwają, czy zginą...
- ...Ale...
-... Twój ojciec przesyła Ci prezent.
- Ej, zaraz, co?! - klacz się rozpłynęła, a na jej miejscu, pojawił się spiżowy ptak. Szybko, bez większego namysłu pobiegłem do Meg.


< Meg? Trochę moja wena mi figle płata. Raz wiem co napisać, a potem nie. Nie złość się, jeśli będą jakieś błędy >

Od Shadowzone do Rachel

Od Shadowzone do Rachel

Usłyszałam wołanie. Przede mną widziałam zarys jakiegoś stworzenia... Gryf... Ale czarny? Nigdy nie widziałam czarnego gryfa. Unikat.
-Tak zwana Shadowzone tu jest-odpowiedziałam na poprzednie pytanie i wyszłam z ukrycia. Oczywiście przede mną był gryf , a teochę dalej jakaś uskrzydlona wadera. Stworek wściekłe zaskrzeczał. Ciekawe co mu chodzi po głowie... Od czego umiem czytać w myślach ?
"Już jej nie lubię..."-pomyślał.
-Widoczne tu są problemy wychowawcze...-zaczęłam. Wadera lekko skinęła głową na tak. Zapanowałam trochę nad gryfem i rozkazałam mu odejść do jego właścicielki i usiąść. Tak zrobił.
-Można się zapytać : Jak?-odezwała się wadera.
-Odpowiedź brzmi tak: Masz tu odczynienia z wilkiem o umiejętnościach telepatycznych. Potrafię zapanować nad każdym i rozkazać mu to , co chcę.-odparłam.
-Nad każdym? Nawet nade mną?-pytała dalej.
-Nad wszystkim co żyje. Alfa wie , że masz małego gryfa?-spytałam.
-Nie , wie tylko jeden wilk , No i teraz ty.
-Spokojnie , nic nikomu nie powiem. I błagam , nie mów nikomu o moich umiejętnościach. Jak ktoś się dowie , to nie będzie dobrze...
-Tsa...
-Ty jesteś Rachel , co nie?
-Tak... Skąd o tym wiesz?
-Czytanie w myślach.
"Jasnowidz" -pomyślała
-Tak , wiem
-Co wiesz?
-Że jestem jasnowidzem
-Faktycznie... Muszę przestać myśleć.
-Jak nie chcesz , źeby ktoś wiedział o tym stworku , to lepiej go pilnuj.- troszkę odeszłam w stronę lasu.-Jak chcesz , to idź ze mną.-dodałam i po chwili zniknęłam w ciemnościach.

wtorek, 4 kwietnia 2017

Od Rachel do.... kogokolwiek.

Nowe tereny, nowe zapachy i nowe bazgroły. CZEMU MI NIKT DO JASNEJ CIASNEJ NIE POWIEDZIAŁ?! Jakiś znak! Połączenie empatyczne! Ale nieeeeee! Co za chore społeczeństwo. Znalazłam całkiem ładną jaskinię dobrze ukrytą za wodospadem ,,Tutaj ją znajdziesz" No i oczywiście się tam zamieściłam. Było tam mnóstwo strumyczków a w jednej komorze to nawet był mech zimowy! I było tam jasno. Jakby od góry były jakieś okna, a nie było ich. W niektórych miejscach były diamenty. Ale jedno mnie zaniepokoiło. W jednej z komór było jajo, większe od strusiego, z pokrapianą skorupką. Skoro jest, to trza zatrzymać. Postawiłam je w najcieplejszym miejscu w mchu zimowym, i tam już zostawiłam.
*** 2 tygodnie później ***
Leżałam o wczesnej porze opierając głowę na łapach. Usłyszałam jakieś chrupnięcie koło mnie. Odwróciłam najpierw ucho, a potem lekko głowę. Zobaczyłam skazę na jajku. Skaza zaczęła się rozszerzać i w końcu była dookoła jajka. Zmarszczyłam brwi. Coś się wykluwało. Na moich łapach pojawił się ogień w gotowości. Z jajka wykluł się.... czarny gryf 
Serio mówię! Był czarny! Nie szary, brązowy, ani biały. CZARNY. 
To się nie zdarzało od... ilu? 16 000 lat? Nie był to pół lew i pół jastrząb czy jakie tam tradycyjne stworzenie, tylko czarna pantera, pomieszana z jakimś czarnym ptakiem. Kanią? Nie wiem,
Gryf zaskrzeczał i popatrzył na mnie czarnymi oczkami. Miał jakieś 50 cm wzrostu i był cały w jakimś śluzie.
- Cześć mały... - powiedziałam i wyciągnęłam łapę. Gryf nie bezpiecznie kłapnął dziobem a ja szybko cofnęłam łapę.
- No proszę, jaki zadziorny.

*** 1 miesiąc później ***

Mojego nowego towarzysza nazwałam Carter, bo akurat takie imię wyczytałam w pewnej książce. Chciałam go nazwać Zeus, ale przecież to mój wujek... no, w pewnym sensie. Z kąt wiem, że to samiec? Lepiej nie pytać. Byłam z nim na dworze. Carter ciągle gdzieś brykał i gonił za jaszczurkami. Czemu by nie? Nagle gdzieś zniknął.
- CARTER! - zawołałam. Czy już wspominałam, że nikt oprócz Aleksa nie wie, że mam gryfa? Chyba nie. Zaniepokoiłam się tym, i pobiegłam go szukać. W końcu znalazłam go wpatrującego się w jeden punkt jak rozjuszony byk. W krzakach wyczułam jakiegoś wilka. Kolejne odkrycie. Carter nie lubi innych wilków.
- Kto tu jest!? - zawołałam

< ktoś? Coś? NO BŁAGAM! >

poniedziałek, 3 kwietnia 2017

Od Shadowzone

Koniec włóczenia się po tym świecie samemu. Nareszczie znalazłam jakąś watahę. Słyszałam , że szukają członków. A co jeśli mnie nie przyjmą? Nie myśl tak! Na pewno cię przyjmą , jeśli jesteś dobrą wojowniczką. A nią jesteś. Szlam przez las w kierunku terytorium watahy. Nagle chyba stanęłam na jakimś urwisku i BUM! Zleciałam na dół. Podniosłam głowę i zobaczyłam kilka wilków wokół mnie. Wtopa...
-Umm... Czy któreś z was to Alfa watahy , która podobno tu żyje?...-spytałam nieśmiało. Przede mną stanęła jakaś wadera.
-Ja jestem Alfą-odezwała się wadera.
-No... To ja przepraszam , że na powitanie spadam z urwiska. I oczywiście się nie przedstawiłam , jestem Shadowzone.-odparłam.
-Co cię sprowadza na nasze tereny? -kontynuowała wadera.
-Bo ja jestem samotniczką i szukam watahy. Doszły mnie słuchy , że potrzebujecie wilków. Czy mogłabym do was dołączyć ?
Alfa spojrzała pytająco na inne wilki , a te skinęły głową na potwierdzenie.
-Z chęcią cię przyjmiemy. Chodź z nami!-odezwała się nareszcie wadera.
-Dziękuję wam bardzo!-odpowiedziałam.

niedziela, 2 kwietnia 2017

Od Endera "Nigdy więcej"

Wyszedłem wcześnie rano, gdy mała jeszcze spała. Wybrałem się na poranne polowanie. Swoje śniadanie zjadłem na miejscu. Musiałem jednak zapolować na dodatkowego królika. Normalnie tego nie robiłem, ale nie mogłem pozwolić szczeniakowi głodować. Wróciłem do jaskini, ta jednak okazała się pusta.
- Ametyst? - Zapytałem, rozglądając się po ciemnym wnętrzu.
Nikt mi nie odpowiedział. To sprawiło, że nieco się zaniepokoiłem. Ta mała była tu od niedawna, dodatkowo prawie nic o niej nie wiedziałem. Zastanawiałem się, gdzie też może się ona podziewać. Bądź co bądź, czułem się za nią w pewien sposób odpowiedzialny. Zostawiłem więc królika i wybiegłem na zewnątrz.
-Ametyst! - Wołałem, jednocześnie szukając jakiegoś tropu.
Nie wyczuwałem żadnego zapachu, moją uwagę przykuła jednak wilgotna trawa nieopodal jaskini. Dziś jeszcze nie padało. Mokra trawa układała się w coś na kształt ścieżki. Postanowiłem więc ruszyć w kierunku, który wyznacza. Nie minęło wiele czasu, gdy napotkałem na swojej drodze coś dziwnego. Wielka wodna bańka tocząca się w nieznanym mi kierunku. Aż sierść zjeżyła mi się na karku, gdy zauważyłem w środku tej bańki Ametyst. Szybko ruszyłem więc w jej stronę i skoczyłem. Pochwyciłem waderę, jednocześnie rozbijając bańkę. Postanowiłem małą na ziemi i zapytałem:
- Wszystko w porządku?
Samica skinęła głową, przyglądała mi się jednak z lekki zdziwieniem.
- Co to było? - Zapytałem sam siebie.
Wypowiedziałem jednak te słowa na tyle głośno, że Ametyst udało się to usłyszeć.
- Bańka! - Powiedziała wesoło, machając ogonem.
- Bańka?
- Tak, pokażę ci! - Powiedziała wadera i niemal w tym samym czasie wokół mnie wytworzyła się wodna bańka.
Pamiętałem tę bańkę, dokładnie taka sama, w jakiej byłem wcześniej uwięziony.
- Więc... to twoja sprawka? - Zapytałem.
Ametyst pokiwała przytakująco głową i wypięła pierś w przód. Wyglądała na bardzo dumną z siebie. Westchnąłem ciężko, a mała usunęła bańkę.
- Nigdy więcej tego nie rób. - Powiedziałem poważnie.
- Czego? - Samica przekrzywiła delikatnie głowę w pytającym geście.
- Nie wychodź z jaskini, jeśli nie wiem, gdzie idziesz.
Mała skinęła przytakująco głową.
- To... mogę iść nad jezioro? - Zapytała.
- Tak. - Odparłem, mierzwiąc jej sierść na głowie. - Tylko nie siedź tam za długo, bo jedzenie czeka.
- Jasne! - Zawołała Ametyst, biegnąc już w stronę jeziora.

Od Aleksa do Kogoś

Jestem wilkiem. Fajnie nie? Rachel mi dała jakąś moc, dzięki której mówię w jakimś innym języku a nie Greckim, co mi sprzyja. Wadera często coś śpiewała. A to DynastySilent Scream albo jeszcze I know you. Dobra, lubię jak śpiewa, ale zaczynają mi sie już melodie mylić, i przez nie spać nie mogę :S Ender i Meg okazali się fajni. Nitsu za bardzo tajemniczy, i jest jeszcze jakaś nowa wadera, ale jej nie widziałem, tak samo jak jakiegoś basiora który gdzieś wsiąkł. Siedziałem na drzewie i robiłem jakieś coś... nie wiem co to było, ale było z metalu. Jeszcze się przyzwyczajałem do nowego ciała. Sierść często mi przeszkadzała i nie wiedziałem, co zrobić z ogonem. Okropność.
- Jesteś nowy? - usłyszałem jakiś głos na dole. Popatrzyłem w dół, ale widziałem tylko krzaki.
- Owszem... - powiedziałem rozglądając się.
- Rozumiem
- Kim jesteś. - zacząłem ostrożnie złazić z drzewa.
- Kimś, kto siedzi w krzakach.
- Mówię serio. - zeszedłem z drzewa.
- Ja też. - zacząłem iść w stronę głosu, aż znalazłem się twarzą w twarz z jakimś wilkiem i odskoczyłem zaskoczony.

< ktoś? >

Od Rachel ,, Melodia Duszy"

Ech... nie chce mi się pisać. Mogę skrócić do streszczenia? Dziękuję. Nie pytajcie jak, ale odebrałam dziadkowi pierścień, i zwróciłam Tanatosowi. ( on się już niecierpliwił, bogowie.... ) Wróciłam do świata ludzi, dałam po palącym się piórku ( które nie paliło żywych osób, wogóle nic nie paliło, tylko samo się ) każdemu z rodzeństwa Aleksa, a sam Aleks zdecydował, że zostanie wilkiem więc... WRACAMY DO RZECZYWISTOŚCI!

***

Pierwszy pech. Zastałam puste tereny.
- CO ZNOWU! - zawołałam. Aleks popatrzył na mnie dziwnie.
- Co?
- Nikogo nie ma!
- No a....
- Idziemy po śladach. - powiedziałam szybko i zaczęłam węszyć. Po 2 dniach znalazłam Endera. Tak. tego samego, którego widziałam koło Meg.
- Elo gazelo. - warknęłam. Basior popatrzył na mnie dziwnie i uśmiechnął się promiennie
- Znalazłaś się!
- Tak, się-znalazłam. - nadal mówiłam warczącym tonem. - Gdzie Meg.
- E.... no więc ona....
- Została pożarta? Zrobili z niej jajecznicę? Ma sraczkę?
- Z... co? - basior wyglądał na oszołomionego
- gówno. - mruknęłam
- Jest w nowej jaskini. - odparł.
- Dzięki. - powiedziałam sarkastycznie - a gdzie to jest? - Ender zaprowadził nas ( mnie i Aleksa ) do jaskini Meg. To dziwne, dlaczego nie spytał się kim mój nowy przyjaciel jest, ale ok.
- Megami. - odezwał się. Wadera wyszła zza jakiegoś kamienia i zjeżył sierść na plecach warcząc
- Kto to jest. - wskazała na Aleksa. Ten popatrzył na nią i już miał się odezwać, ale go wyprzedziłam. ( dałam mu mowę wilków, żeby nie doszło do nieporozumień w Greckim języku )
- Aleks, człowiek, syn Hefajstosa i mój przyjaciel.
- Człowiek?
- No tak. Ale teraz jest wilkiem i nie jest wrogiem. - Wadera rozluzowała się
- No to Aleksie, witaj w watasze.

THE END
PS: Mogę już z kimś pisać. Ktoś chętny?

Nowa Wadera

(Autor obrazka:RabelDark

Właściciel : FlightmareTerrorXd

Imię: Shadowzone

Wiek: 3 lata

Płeć : Wadera

Stanowisko: Obrońca Alfy

Żywioł: Mrok

Historia: Rodzice Shadowzone nie byli znani. Było tylko wiadomo , że mała Shadowzone musiała wychować się sama. Uczyła się polować na małe zwierzęta , potem na coraz większe , aż w końcu potrafiła zabić niedźwiedzia. Roczna wilczyca została kiedyś zaatakowana przez stado wilków samotników. Po tym okropnym spotkaniu została jej szpetna blizna na szyi. Teraz Shadowzone planuje zemstę na samotnikach...

Charakter: Mówiąc w skrócie : "Cicha woda brzegi rwie". Lubi samotność , lecz nie wytrzymuje w niej długo. Największe tajemnice powierza tylko swoim prawdziwym przyjaciołom. Jej zmysły są niezwykle wyczulone. Najbardziej przeszkadza jej hałas i krzyki. Ma wtedy ochotę wyjś z siebie. Jest niezwykle odważna i lojalna.

Amulet:LINK

Jaskinia: Ta druga LINK

Głos:LINK

Status: Wolna

Partner: nie

Moce: Wskrzeszanie jeśli nie minie godzina od śmierci , czytanie w myślach , opanowywanie wilków lub zwierząt , widzenie w ciemnościach , znikanie , zmienianie dnia w noc

Szczeniaki: nie ma

Point 0