- Dlaczego mam na nią uważać? - spytałam beztrosko, tym razem nie ryzykując przytulenie się do basiora. - Wygląda na miłą. Może się pokłóciliście? -
- Może zadajesz za dużo pytań? - Medyk odebrał mi kartkę i położył po omacku na wyższej półce. Po pewnym czasie wyszedł na zewnątrz, więc potruchtałam za nim.
- Mogę ci w czymś jeszcze pomóóóc? -
- Nie. -
- Ale proszę? - Zaczęłam bawić się w łapanie jego ogona. Wilk jednak nie był skory do zabaw, gdyż w odpowiedzi jedynie przyspieszył. Ha, nie uciekniesz mi tak łatwo! Pognałam za nim, przykucnęłam i.. Skoczyłam. Sharktooth musiał usłyszeć, że to robię, gdyż odsunął się. Nie mogłam już wyhamować, więc stoczyłam się w dół zbocza. Pisnęłam zarówno z przerażenia jak i zdziwienia, czując, jak co jakiś czas uderzam o pnie drzew. Zatrzymałam się dopiero na dole, cała obolała i ze złamaną łapą. Spróbowałam wstać, lecz nie byłam w stanie. Skuliłam się więc na ziemi, skomląc i cicho popłakując.
<Sharktooth?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz