Black Parade

poniedziałek, 5 marca 2018

Od Rachel do Szaszłyka (ekhem. Weryli)


Siedziałam sobie w jaskini.  Malując obraz na prezent ślubny. Tych prezentów to ja mam sryliard. Głównie błyskotek. No I ten obraz... usłyszałam odgłos wchodzenia do jaskini. Może Soul wrócił? Wolałam się nie odzywać. Płomień dający światło na obraz zaświecił mocniej. W jaskini było już ciemno.
-Rachel, jesteś? -usłyszałam głos szaszłyka. Dobrze że się nie odzywałam.
- Ta, jestem - burknęłam
- Masz może jakieś baty czy coś do terroru fizycznego? I jeszcze ci horror przyniosłam... - w jej głosie czułam to samo podekscytowanie, kiedy ja mam zamiar kogoś torturować, albo uprzykrzać mu życie. Samica stanęła obok mnie patrząc na obraz.
- Płótno I farby olejne? - spytała
- Mhm - odparłam.
- No, to dasz te baty? - położyła film obok farb. Nie oglądałam. Popatrzyłam na obraz. Spokojnie mogłam poczekać aż wyschnie. I tak miałam czekać...
- A po co Ci one? - spytałam podpalając swoje futro by pozbyć się farby, po czym zaczęłam chować farby.
- kupiłam niewolników - zamarłam
- Będę ich rozmnażać
- CO? JAKA PATOLA - chwila ciszy - Wchodzę w to! - uśmiechnęłam się szeroko.
- wadera nie jest w pełni wilkiem... - tłumaczyła samica wychodząc ze mną z jaskini.
- To wytłumacza dlaczego wali od Ciebie psem - warknęłam z obrzydzeniem.
- Och... no tak... - zatrzymałam się gwałtownie - CO ci? -spytała wadera. Na moim pysku pojawił się diabelski uśmiech. W półmroku wiedziałam że wyglądam strasznie.
- Baty, oraz inne narzędzia są w mojej pięknej drewnianej stodole ukrytej w lesie. Nie jest to zbyt legalne, więc nic nie mów... Ale... jak to się mówi, jeden facet potrafi zapłodnić cały świat. - zaśmiałam się nieprzyjemnym śmiechem - Potrzebna ci jeszcze jedna wadera?
- Na pewno by się nie zmarnowała...
- Och, to bardzo dobrze. Chodź. Przedstawię ci... Nevrę

< Szaszłyku? Telefon I pisanie na nim je zue. Dokończ za mnie, ale nie za bardzo. Też chce sie poznęcać I poddać jakieś propozycje zanim do czegoś dojdzie >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz