- Hej wracać mi tu, ale już! - krzyknęłam do dzieciaków. Zachciało mi się bawić w dobrą ciocię kurde. Jakbym nie mogła im dwa razy w roku kupić prezentu, a potem udawać, że nie istnieją. Byłoby łatwiej! Nie żebym nie lubiła dzieci, wręcz przeciwnie, kocham te małe gnomy, ale dzisiaj przeszły same siebie. Jedyne o czym teraz marzyłam to wepchnąć je z powrotem Rachel i Soulowi, a potem zamknąć się w jaskini i porządnie zrelaksować. Każda próba zapanowania nad dzieciakami kończyła się porażką, więc jedyne co mi pozostało, to obserwować bezsilnie ich poczynania. Nagle poczułam uderzenie w bok. Zdezorientowana rozejrzałam się w poszukiwaniu pocisku, który o mało co mnie nie przewrócił. Przede mną stała szara wilczyca, dostojna szara wilczyca. Pierwszym co zauważyłam były zjawiskowe skrzydła, o wiele bardziej zjawiskowe od skrzydeł Rachel, bo aktualnie tylko ona i jej dzieci potrafiły latać w moim otoczeniu. Chwała Bogu, że Rachel tego nie słyszy, bo skończyłabym pewnie jak większość jej ofiar, a nawet gorzej.
- Kim jesteś? Nie wydaje mi się byś należała do Watahy Diamentowych Piór... - powiedziałam, starając się nawiązać jakoś rozmowę.
- Wilkiem, a dokładniej waderą, jeśli nie widać - odpowiedziała z dumą.
- Też mi odkrycie... - prychnęłam. - Jestem Genevieve, ale możesz mówić mi Gen. - oznajmiłam i spojrzałam na nią oczekując odpowiedzi zwrotnej.
- Mam na imię Tamaiti, ewentualnie Tama, w porywach do Tai - uśmiechnęła się wadera.
- A więc co porabiasz na naszych terenach? - spytałam podejrzliwie.
- Aktualnie to stoję, ale w zależności od tego jak potoczy się sytuacja mogę jeszcze siedzieć i leżeć - mruknęła, na co roześmiałam się i przewróciłam oczami.
- Ciociu bo on powiedział...! - krzyknęła Łucja wyskakując zza krzaków, jednak widząc nieznajomą od razu zamilkła. Po niej przybiegła Mercy, lecz i ona onieśmielona obecnością Tamaiti nie odezwała się ani słowem. Na końcu dotarł Gabryś.
- Witam! Jestem Gabriel i niech to pani zapamięta... Gabriel nie Gabryś! - powiedział z błyskiem w oku siadając obok mnie. Taaak, cały Gabryś!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz