Chwilę zastanawiałam się nad odpowiedzią. Tak, czułam się lepiej niż po południu, ale lepiej też bywało.
-Całkiem dobrze-odpowiedziałam pociągając nosem. Alaris przyłożył łapę do mojego czoła i obejrzał moje gardło.
-Myślę, że powinnaś jeszcze zostać w jaskini. Chyba nie chcesz być bardziej chora, prawda?
Fakt, trochę kuło mnie w gardle, ale było to znośne.
-Ale chodzi o to, że w jaskini nudziłam się...I poszłam was poszukać.
Alaris westchnął.-Jest już wieczór, ale jeśli tak bardzo chcesz, to możemy się jeszcze gdzieś pójść.
Uśmiechnęłam się, ponieważ wyglądało to, jakby wilk czytał mi w myślach.
Nie ustaliliśmy, gdzie dokładnie idziemy. Szliśmy przed siebie.Nasze łapy zaprowadziły nas na wybrzeże.Morze nie było pokryte lodem, ale woda i tak była lodowata.W końcu to nie lato, w którym woda często ma co najmniej 17 stopni.
Zatrzymałam się blisko morza.Moje przednie łapy wtopiły się w rozmoczony piasek.Popatrzyłam na wprost.Przez morze nie było widać horyzontu.Nie zauważyłam, że zrobiło się ciemno.
-Chyba jednak wrócę-odwróciłam się.-Zrobiło się ciemno i chłodno.
-Tak będzie najlepiej.Mogę cię odprowadzić?
-Oczywiście.
Nigdy nie lubiłam sama wracać po zmroku.Miałam w tedy wrażenie, że ktoś za mną idzie lub mnie obserwuje.
<Alaris?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz