Black Parade

czwartek, 8 lutego 2018

Przygotowanie do ślubu część 1.(RP Soul,Rachel i Weryla)


 Razem z Soul i Rachel napisaliśmy RP.. ja je tylko trochu... dobra dość mocno zmieniłam i dodałam perspektywę Weryli xd
                    
                                     MEGAMI I ENDER MAJĄ ZAKAZ CZYTANIA!!! 




-Soul tak? -Popatrzyłam na Basiora - Jak myślisz jest już 16?

-Myślę, że tak -Mruknął przeciągle 

-Więc... czeka nas długi wykład o ślubie i o tym co musimy przygotować... Dobra idziemy?

Basior tylko przytaknął... 

Po chwili razem znaleźliśmy się w umówionym miejscu...Rachel nigdzie nie było...

-Rachel jesteś!?-Krzyknął Basior 

-Tak tak... przyszłam na zebranie...-Wilczyca z mroczną miną wyszła z cienia...

-To co od nas chciałaś? -Zapytał 

Szturchnęłam Basiora - Trzeba przydzielić obowiązki nie pamiętasz? 

-Ach tak! Ja przyniosę Alko!-Krzyknął

-Ja zajmę się Obiadem...Zaproszeniami i dekoracjami na sali! 

To czym ja mam się zająć..... -Czyli mi zostaje odprawienie mszy? 

-Tak - Odpowiedziała Rachel - A mogę zaprosić moich kolegów? 

-Rachel jakich? Będą grzeczni? -Basior nabrał podejrzeń 

-No właśnie nie....-Wilczyca ściszyła ton

-A Megami i Edek ich znają? -Zapytałam... Nie grzecznie było by zapraszać na tak ważną uroczystość kogoś nieznajomego.

-Nie... To  mogę?

-NIE! -Krzyknęliśmy oboje z Basiorem

Rachel tylko westchnęła... -Czekaj czekaj... A WIECZÓR PANIEŃSKI?!?! Kiedy my go zrobimy? 

-Rano? -Odpowiedziałam spanikowanej wilczycy 

-Ale to przypadkiem nie powinno się robić wieczorem? 

-Tak ale nie mamy czasu! Po za tym puszczę jakieś romansidło i będzie... A chłopaki sobie na piwo skoczą i będzie 

-Ble! Nie!- Rachel skrzywiła się

-To coś innego! Ale gdzie zrobimy ślub i ceremonię? 

-W szkielecie! i Przyniosę Maryskę!!  - Wilczyca podskoczyła

-Rachel! -Krzyknęłam 

-Czego?

-Ślub ma być na łące pełnej kwiatów!!! a nie w szkielecie!!!

-NIE! BĘDZIE W SZKIELECIE! I gdzie niby znajdziesz łąkę?! Jest zima!!

Popatrzyłam się na Wilczycę jak na idiotkę o wypowiedziałam zaklęcie... śnieg od razu się stopił a na jego miejscu pojawiły się cudne kwiaty -O Kwiaty się nie martw! 


20 minut kłóciłam się z Rachel gdzie ma odbyć się ślub... ustaliliśmy w końcu że nie w szkielecie i nie na łące ale w lesie... Będzie to biały ślub... Zasadzę tam drzewa wiśni... Płatki będą spadać na parę małżonków... achhhhhhhhhhh.............

-Ał! -Rachel spoliczkowała mnie...

-Obudź się... Dobra idę coś zjeść! Zaraz wrócę! - Bez zastanowienia Wandera pobiegła w kierunku swojej jaskini... 

-To ja idę po Alko! Chcesz iść ze mną? -Zapytał Soul 

-Nie dzięki...Jak Rachel wróci a nas nie będzie to się wkurzy... -Wiem... Słaba wymówka 

-Okey jak chcesz... Zaraz wrócę! 

Położyłam się na odmrożonym terenie... Wyczarowałam krzak ostrężyn i zaczęłam je wcinać... po tak 15 minutach Rachel wróciła 

-JESTEM! -Zawołała z dumnie uniesioną głową, łapami I pyskiem w krwi,

-C-Cześć... S-Siadaj...-Ta krew i jej zadowolona mina... przeraża mnie...


-PRZYNIOSŁEM ALKO! - Krzyknął Soul wyskakując z krzaków!


-Boshe! Nie strasz mnie! -Odskoczyłam


-Przyniosłeś coś do zabicia? -Wandera podeszła do niego z szaleńczym wzrokiem


-Rachel proszę... zaraz zwymiotuję...


-Zwymiotujesz? To co ty jesz? -Wandera podrzucała popcorn do góry i zajadała się w najlepsze


-Owoce...Warzywa...Ryby.... Jakieś nasiona... Jestem Wege


-Ale ryby też trzeba zabić... -Rachel i Soul popatrzyli się na mnie... wzrokiem którego nie umiem opisać...


-Tak... niby tak, ale ich mi nie szkoda... to tak durne stworzenia...


-Mam tak samo... tylko z szczeniakami... są tak samo puste!


Na słowa Rachel poczułam mdłości... -Rachel proszę..


-Ty masz naprawdę słabe nerwy! -Wilczyca zaczęła się śmiać... A soul siedział cicho jak mysz wpatrując się w nas


- Hehe! I kiedy ten ślub?


-Mówiłaś że za trzy dni...


18+


-Em okey...a ten tego... trzeba im robić? - Wilczyca zrobiła się całą czerwona

-Masz na myśli noc poślubną?


-T-Tak...


-Oczywiście że będzie! Mam już kamery ustawione!


-B-Będziesz i-ich n-n-nagrywać?! -Zaczęła się dławić


-No co?


-B-bez p-przesady!


-Sin wyjechał... więc muszę się czymś zadowolić! -Przecież to normalne... pomyślałam


-Zboczeniec! -Rachel wydarła się na całą watahę


-No i? Karzy lubi co innego...


-Ja mam od tego braciszka co nie Soul?


-Cz-ekaj C-czekaj... to wy razem?... ...Okey


Wandera zaczęła się śmiać... a Soul... nadal siedział cicho... czy on się wyłączył?


-Prawda... Mieliśmy gadać o ślubie a gadamy o..... Dobra jutro proponuję zebrać się na tej łące i wszystko przygotować! ale nie przynoście jedzenia bo się zepsuje...


-JASNE! -Rachel i Soul krzyknęli i poszli w swoje strony...


-Nie mogę się już doczekać ślubu! Czas do domu...











































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz