- Ah! Od razu lepiej! - mruknął Soul, otrzepując się ze śniegu i szeroko się uśmiechając. No fajnie! Przez kawał drogi męczyłam się z tym baranem na plecach, żeby teraz wstał i normalnie szedł. Myślałam, że jest umierający czy coś... Niewiele myśląc prychnęłam i przywaliłam łapą w bok basiora. Ten syknął i przeszył mnie morderczym wzrokiem.
- Ałaa... Za co? - jęknął po chwili. Uśmiechnęłam się dumna ze swojego czynu. Obudziła się we mnie ta sadystyczna strona, którą szczerzę mówiąc bardzo lubiłam.
- Za straszenie niewinnych ludzi! Myślałam, że jesteś umierający i dźwigałam cię przez tyle czasu, żebyś teraz wstał i szedł jakby nigdy nic!
Soul zatrzymał się na chwilę, pomyślał chwilę, po czym z uśmiechem na twarzy, zaczął pakować mi się na grzbiet.
- Co ty odpierdzielasz?! - krzyknęłam odsuwając się od niego tak, że spadł na ziemię.
- Ja was kobiety nie rozumiem! Najpierw masz pretensje bo nie musisz mnie nieść i idę sam, a teraz masz pretensje, bo chcę wejść ci na plecy! Ja nie wiem! - zaczął marudzić Soul.
- Nigdy nie byłeś zbyt inteligentny, co? - powiedziałam zadziornym uśmieszkiem, przez co mina brata wyrażała teraz wielkie oburzenie. Czekałam na jakąś błyskotliwą ripostę, jednak basior stał tylko z otwartymi ustami, próbując wymyślić coś co zniszczy mi życie. Nie wiedząc za bardzo co robić, wziął w łapę śnieg i rzucił się na mnie, próbując wetrzeć śnieg w moją sierść. Niestety tym razem nie udało mi się zwiać. Oby dwoje tarzaliśmy się w śniegu, śmiejąc się tak głośno, że słychać nas było pewnie z kilometra. Nagle naszą zabawę przerwał nieznajomy głos.
- Nie przeszkadzam?
Soul? Totalnie nielogiczne ale nie wiedziałam co napisać!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz