Black Parade

niedziela, 25 lutego 2018

Od Gekai do Shu/Shadowzone

Od kiedy opuściłam swój doczesny dom, krążyłam po świecie, pomagając to tu to tam.. Ale nigdzie nie zostałam na dłużej. Nie wiem, czy nie mogłam znaleźć swojego miejsca czy raczej nie chciałam. Nie zmieniało to faktu, iż moje istnienie przeszkadzało innym.
Pochyliłam łeb ku zimnemu, górskiemu potokowi, aby choć w nikłym stopniu ukoić niemiłosierne pragnienie. Nagle usłyszałam za sobą śmiech. Odwróciłam się gwałtownie i przyjęłam obronną pozycję. Grupa patrolowa z watahy, którą mijałam jakiś czas temu, otoczyła mnie.
- Nie chcę walki. Rozstańmy się w pokoju. - Powiedziałam stanowczo, obserwując nieznane wilki. Wywiązała się walka - wygląda na to, iż te osobniki preferowały rozwiązania siłowe. Broniłam się tak długo, jak mogłam, lecz ostatecznie zostałam pokonana.
" Ich jest zbyt wielu" pomyślałam słabo i resztkami sił teleportowałam się.. Byle gdzie. Upływ krwi z wielu ran sprawił, że nie mogłam się poruszyć, więc leżałam jedynie nieruchomo na zimnym śniegu, czekając na śmierć. Na ratunek nawet nie liczyłam. Po pewnym czasie usłyszałam odgłosy kopyt jakichś zwierząt, może saren oraz dźwięk rozmów.
- Shaduś, postaraj się bardziej! - Męski głos brzmiał nawet przyjemnie dla ucha. Po kilku głębszych oddechach, dołączył do niego ton ewidentnie należący do wadery.
- Nie zapominaj, że to ja ubiłam sama tamtego dzika. -
- Okey, okey, mamy remis. - Wilki zrobiły chwilę przerwy, aby nacieszyć się swoim posiłkiem. Wtem poczułam na sobie czyjeś spojrzenie.
- Te, Shu, co to takie dziwne? -
Kroki zbliżyły się do mnie, a któryś z ich dwójki szturchnął mnie nosem.
- Ledwo zipie. - Skomentował Shu, po czym obrócił mnie razem z ciemną wilczycą na bok. Obydwoje byli czarni, lecz futro wadery zdobiły fioletowe wzory. Nie mogłam im się dłużej przyjrzeć, gdyż zaczęłam tracić przytomność. Usłyszałam jednak ostatnie słowa basiora.
- Co z nią robimy, Shadowzone? -

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz