Black Parade

niedziela, 18 lutego 2018

Od Akane do Flynta

Czekałam właśnie na uspokojenie się wiatru na zewnątrz groty, w której się skryłam, gdy do środka wszedł basior. Był pstrokaty, jakby przed chwilą wytarzał się w tęczy czy czymś takim. Nie kojarzyłam go, być może musiał przyjść, gdy pilnowałam innego terenu. Ciekawe.
- Ktoś ty? - Spytałam, podnosząc ogon. Nie mógł przecież wybrudzić się od ziemi, czyż nie?
- Spokojnie. - Wilk ostrożnie odwrócił się. Zobaczyłam, że pomiędzy jego błękitnymi oczami spływają krople wody. - Chciałem jedynie schronić się przed deszczem. -
 - Na pewno? - W moim głosie dało się wyczuć podejrzliwość. Lepiej zachować ostrożność przy samcach. Miałam swoiste doświadczenie z nimi i wiedziałam, że im w głowie tylko jedno. - Jak cię zwą? Powiedz, nim pójdę po strażników. -
- Flynt. - Basior przeciągnął się i uśmiechnął się łobuzersko. Nim się zorientowałam, wyciągnął mnie na zewnątrz. Zawarczałam zdenerwowana. Akurat w tym momencie nastąpiło oberwanie chmury. Deszcz zalał moje starannie wypielęgnowane futro, a w dodatku zmoczył pióra do tego stopnia, że nie mogłam wzbić się w powietrze. Spróbowałam wrócić do jaskini, lecz Flynt zagrodził wejście.
- Czy coś się stało? - Zapytał z tym swoim uśmiechem. Przez głowę przeszła mi myśl, że to najpiękniej uśmiechający się basior, jakiego poznałam. Jeden z moich poprzednich partnerów, Aki, również potrafił uspokoić mnie samym uśmiechem, lecz u Flynta.. Cieszyło się całe ciało. Potrząsnęłam łbem, wracając do rzeczywistości. Wilk zamerdał ogonem.
- Wpuść mnie do środka. Teraz! -
- Boo...? - Mój towarzysz spojrzał na łapy, jakby te nagle stały się niezwykle interesujące. Dosyć tego. Zmieniłam się w podmuch wiatru i przeszłam przez basiora. Flynt uniósł ze zdziwieniem brwi, lecz tylko na sekundę. Następnie podszedł do mnie i starł ogonem wodę z mojego grzbietu. Obserwowałam to z furią w oczach. Miałam ochotę go zabić. Spojrzeliśmy sobie w oczy. Poczułam, że złość zaczyna przechodzić, mimo, iż z całych sił chciałam ją w sobie utrzymać. Chciałam się złościć na tego idiotę, lecz nie byłam w stanie. Odwróciłam jedynie łeb i wbiłam wzrok w ścianę jaskini.
- Dziękuję. - wymamrotałam, nadal na niego nie spoglądając. Wilk zaśmiał się krótko.
- Nadal nie poznałem twojego imienia, Lodowa Księżniczko. - Powiedział, po czym usiadł obok mnie. Wbiłam pazury w ziemię.
- Akane. I nie nazywaj mnie tak. - Odparowałam, podnosząc głos, przez co stał się piskliwy. Flynt odchylił łeb do tyłu z rechotem. Szturchnęłam go skrzydłem w bok. Sama jednak zaśmiałam się cicho. Mam nadzieję, że nikt tego nie zobaczy.
- Imię prawie tak ładne jak właścicielka. - Basior zamerdał ogonem. Widać było, że jest rozluźniony. Nie wiedziałam jednak, czy mówi na serio. Byłam przyzwyczajona do pustych frazesów pod względem mojej osoby. Nie odpowiedziałam nic, jedynie uniosłam kąciki pyska.
Przerwałam ciszę, kiedy spojrzenie Flynta stał się zbyt długie.
- Możesz zostać w tej jaskini, wiesz? Jest pusta, a ty wyglądasz na kogoś, kto lubi wodę.. - Wskazałam jakby od niechcenia na jeziorko w dole jaskini. Wilk skinął łbem. Na dworze nadal padało, lecz zdecydowałam, że już pójdę. Czułam się zbyt dobrze w towarzystwie Flynta. Zanim opuściłam grotę, basior delikatnie złapał mnie za ogon. Odwróciłam się ku niemu z pytającym spojrzeniem.
- Zostań jeszcze chwilę. Potem cię odprowadzę. -
Rozważyłam wszystkie za i przeciw, ostatecznie decydując się, iż jeszcze chwilę mogę poczekać. Usiedliśmy więc nad brzegiem jeziorka, w którym Flynt zanurzył łapę. Stała się ona po chwili zupełnie niewidoczna. Wilk chwilę brodził w wodzie, po czym ochlapał mnie. Otrzepałam się oburzona.
- Wiesz ty co?! - wrzasnęłam i odpłaciłam mu się pięknym za nadobne, wrzucając basiora do środka.
- Nie mogłem się powstrzymać. - Flynt obrócił się na grzbiet i zaczął się unosić na wodze. Zmierzyłam go dokładnie wzrokiem. Był nawet urodziwy, jak na samca.
- Powiedz mi w takim razie, czym się zajmujesz w tej watasze? - Widząc kolejny półuśmiech, szybko przybrałam zły wyraz pyska. - To część mojej pracy, normalnie mnie to wcale nie interesuje! -

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz