Black Parade

środa, 7 lutego 2018

Od Rachel ,, Nie potrzebna swatka "

Szłam sobie spokojnie na brzegach terenów watahy pożerając pączka, z mega lepką, miękką i słodką polewą, brudząc sobie nos, gdy zobaczyłam... coś. Moja reakcja była następująca. Prawie udławiłam się kawałkiem pączka ze śmiechu. Potem już tylko zaczęłam się śmiać, a raczej dusić ze śmiechu. Co takiego zobaczyłam? ENDERA I MEG RAZEM! ICH ZACHOWANIE MÓWIŁO SAMO ZA SIEBIE. Po chwili przyszła zozłowata Katrin i gdzieś poszli. Ja chwilę stałam gapiąc się w jedno miejsce, po czym po dosłownie sekundzie wylądowałam u Soula.
- SOUUUUUUUUUL! - wleciałam na niego przygniatając do ziemi.
- Ał, kobieto opanuj się - powiedział pocierając obolałą głowę.
- ROBIMY ŚLUB! - zaczęłam po nim skakać z szerokim bananem na twarzy.
- CO?! - widziałam jego przerażenie na twarzy. Parsknęłam jeszcze większym śmiechem.
- Nie nasz palancie! MOJEGO OBIADU!!
- Obiadu... - zaczął przetwarzać informacje. - MEG Z ENDEREM SIĘ POBIORĄ?!
- TAK! Ale jeszcze o tym nie wiedzą. - odparłam złażąc z niego
- To się dowiedzą. - odparł basior.
- KONIAKU ZAŁATWIASZ ALKOHOL - uśmiechnęłam się. - A ja załatwiam obiady, zaproszenia, salę na imprezę... - zaczęłam wyliczać na palcach - i coś może jeszcze od Dionizosa wybłagam za połowę tego skarbu co żeśmy wzięli z tej wyprawy. A teraz idę do Werylci.
- Kto to...
- A potem poznasz. - odparłam i po chwili o mały włos nie zabiłam przechodzącej przez polanę wadery, gdy pierdolnęłam w nią z siłą... nie powiem nawet jaką.
- BEDZIE ŚLUB. ZEBRANIE O 16:30 NAD TĄ TAKĄ RZEKĄ Z WODOSPADEM. I GÓWNO MNIE OBCHODZI SKĄD TY WEŹMIESZ ZEGAREK. TO NARKA - i takim oto sposobem załatwiłam większość rzeczy.




TO OPOWIADANIE PISZĘ ALBO SAMA ALBO Z KIMŚ CHOCIAŻ WOLĘ TO I TO WIĘC BRACISZKU, WERYLCIU ODPISYWAĆ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz