Spojrzeliśmy z Megami na siebie, nie pozostawało nam nic innego jak po prostu wrócić na nasze tereny. Ponowne przekraczanie gór nie należało do przyjemnych, jak zwykle zimny i porywisty wiatr utrudniał marsz w dół. Po kilku kolejnych godzinach udało nam się jednak na powrót znaleźć w dobrze nam już znanej okolicy. Miło było wrócić do domu.
- Jak by się tak zastanowić, to od wczoraj praktycznie nic nie jedliśmy. Masz może ochotę razem zapolować? - Zapytałem.
Samica pokiwała przytakująco głową.
- Jakieś 20 minut drogi stąd jest całkiem fajna polana. Myślę, że możemy tam spróbować. - Powiedziała Meg.
Bez słowa sprzeciwu podążyłem za samicą, szybko zrównałem swój krok z jej. Po drodze niewiele rozmawialiśmy, bo i nie za bardzo było o czym. Gdy już znaleźliśmy się na polanie, szybko odszukaliśmy ofiarę i ustaliliśmy plan działania. Choć ze względu na nasze dość wyróżniające się na śniegu kolory futra polowanie nie było łatwe, to udało nam się je zakończyć sukcesem. Po zaledwie kilku minutach mogliśmy zacząć rozkoszować się świeżym, sarnim mięsem.
- Tego mi brakowało. - Powiedziała wilczyca, przeciągając się po skończonym posiłku.
Bez słowa przyglądałem się waderze, w odpowiedzi na jej słowa uśmiechnąłem się jedynie. Od pewnego czasu coś nie dawało mi spokoju. Jakby dziwne ciepło rozchodziło się w okolicy mojego serca. Z jakiegoś powodu wywołało to jedno ze wspomnień o mojej siostrze. Samica naprawdę wiele razy opowiadała mi o swoim życiu uczuciowym. Oczywiście w pierwszej chwili nie odnalazłem pomiędzy tymi rzeczami żadnego powiązania.
- Zaraz, zaraz... - Mruknąłem, analizując dokładnie swoją obecną sytuację oraz opowieści siostry.
Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywało na to, że jestem zakochany. Tylko kiedy, gdzie, jak?
- Meg. Myślisz, że... - Zacząłem, podnosząc wzrok, gdy nagle mnie zatkało.
- Mówiłeś coś? - Zapytała.
- Nie, nic. - Powiedziałem, gwałtownie wciągając powietrze. - Możesz tu chwilę zaczekać?
- Jasne... - Odparła niepewnie.
W pośpiechu wstałem i potruchtałem w stronę lasu. Choć z początku jakoś ciężko było mi w to uwierzyć, to było to jedyne racjonalne wytłumaczenie wszystkich moich nieco dziwnych zachowań. Wdech i wydech, nim się zorientowałem, zacząłem nerwowo chodzić w kółko.
- Powinienem jej powiedzieć? Tak po prostu? - Tak, mówiłem do siebie.
Byłem jednak zbyt zaabsorbowany swoimi myślami, aby w ogóle zwrócić na to uwagę. Wziąłem głęboki wdech i spojrzałem w górę. Na jeden z gałęzi spostrzegłem jemiołę. W tamtym momencie przekląłem nie tylko los, ale także swoje głupie pomysły.
- Nie powinienem tego robić. - I choć powiedziałem to na głos, dalej miałem ochotę, aby to zrobić.
Wróciłem więc do Megami i zaproponowałem jej spacer. Wilczyca szybko się zgodziła i poszła ze mną. Gdy dotarliśmy na powrót do miejsca, z którego przyszedłem, zatrzymałem się gwałtownie.
- O patrz, jemioła. - Powiedziałem, wskazując łapą na wiszący na drzewie krzaczek.
- Faktycznie. - Odparła samica, spoglądając w górę.
- Wiesz... - Zacząłem niepewnie. - Słyszałem, że wilki, które spotkają się pod jemiołą, powinny się pocałować. - Przerwałem i spojrzałem badawczo na samicę, nie zauważyłem jeszcze żadnej reakcji z jej strony. - Podobno to zapobiega nieszczęściu czy coś takiego. - Zaśmiałem się nerwowo, nie byłem pewien czy aby nie przesadziłem.
<Megami? XD>
P.S.: Rach, normalnie spróbowałem się wspiąć na wyżyny romantyzmu więc mam nadzieję, że Cię to satysfakcjonuje ;-;
JUŻ DZWONIĘ PO PROBOSZCZA!!!
OdpowiedzUsuńEnder. Nie zginiesz. Jeszcze nie
OdpowiedzUsuń