Obudziłem się... jakoś w środku nocy. Przez chwilę patrzyłem się tępo w ścianę, przed oczami miałem obrazy wydarzeń z poprzedniego wieczoru. Uczucie podmuchu ciepłego powietrza gdzieś w okolicach marku przypomniało mi, że nie jestem tu sam.
- Meg? Śpisz? - Zapytałem.
Spokojny oddech oraz milczenie uznałem za odpowiedź twierdzącą z jej strony. Chwilę przypatrywałem się waderze, doszedłem wtedy do wniosku, że w tym stanie wygląda całkiem uroczo. Westchnąłem ciężko, chyba dobrze by mi zrobiło, gdybym się przewietrzył. Wstając, musiałem mieć na uwadze, aby nie zbudzić śpiącej wilczycy. Delikatnie więc zsunąłem jej głowę ze swojego boku i odsunąłem się o kilka kroków. Zdecydowałem się wyjść, dopiero gdy miałem pewność, że Megami wciąż śpi. Korytarz, którym wcześniej tutaj dotarliśmy, był pusty. Idąc dalej, doszedłem do wniosku, że jak na tak wielką jaskinię i fakt, że mieszka tu grupka wilków jest tu wyjątkowo spokojnie. Pamiętając drogę, jaką zostałem tu doprowadzony, bez większego problemu udało mi się wyjść na zewnątrz. Śnieg przestał sypać, nie zmieniało to jednak faktu, że wciąż było zimno i wietrznie. Usiadłem zaraz przy wejściu i spojrzałem na niebo. Brak chmur pozwalał na zobaczenie całego nocnego nieba w pełnej okazałości. Nie mogłem jednak cieszyć się tym widokiem zbyt długo, gdyż ktoś postanowił mi przeszkodzić.
- Nie przypominam sobie, abym pozwalał wam kręcić się po moich terenach bez żadnej kontroli. - Usłyszałem za plecami.
Postanowiłem całkowicie zignorować ten komentarz i skierować rozmowę na temat, który naprawdę mnie interesował.
- Wszystko w porządku z tamtym wilkiem?
- Być może. - Odpowiedział dość wymijająco wilk.
- Nie zainteresowałeś się nawet, co się dzieje z jednym z twoich wojowników? - Basior zgromił mnie wzrokiem.
Przyznam, że podnoszenie głosu nie było najlepszym rozwiązaniem, ale coś w jego słowach mnie niepokoiło. Chciałem dostać konkretną odpowiedź, jednak basior nie kwapił się, by mi jej udzielić.
- On nie jest już jednym z moich wojowników. - Stwierdził po chwili samiec. - Został wygnany.
Oczy zrobiły mi się wielkie niczym pięciozłotówki, nie mogłem i nie chciałem uwierzyć w to, co słyszę. Basior wyglądał jednak śmiertelnie poważnie, gdy to mówił, poza tym, jak miałby w tym interes, gdyby nas okłamał.
- Dlaczego? - Zapytałem zrezygnowany.
- Nie potrzebuje tych, który nie umieją się nawet sami obronić. Zgodziłem się, by dołączył tylko ze względu na jego brata. Był utalentowanym wojownikiem, ale jego już nie ma. Po co mam więc trzymać tu tego bezużytecznego basiora.
Zagotowało się we mnie. Musiałem się jednak ugryźć w język, aby nie wykrzyczeć mu prosto w pysk, co o nim myślę. Zdaje się jednak, że basior zauważył moje oburzenie, gdyż ni z tego, ni z owego zaczął się śmiać. Nic więcej nie mówiąc, postanowiłem wrócić do pokoju, gdzie czekała na mnie Meg.
- Gdzie byłeś? - Zapytała, gdy tylko pojawiłem się na progu.
- Nie śpisz? Obudziłem Cię? - W odpowiedzi samica pokręciła przecząco głową.
- Mogłeś powiedzieć, że wychodzisz.
- Wybacz. - Odparłem, kładąc się z powrotem na swoim miejscu.
- Wszystko w porządku? Nie brzmisz najlepiej. - Stwierdziła wilczyca.
Spuściłem wzrok, nie byłem pewien czy powinienem o tym mówić. Nie chciałem, aby się martwiła, w końcu nie miała z tym nic wspólnego. Mimo to nie potrafiłem jej okłamać, czy chociażby zataić prawdy.
- Ten wilk, z którym walczyłem. Alfa powiedział mi, że go wygnał, ponieważ nie potrafił ze mą wygrać.
- Ender, przecież nie mogłeś wiedzieć.
Odwróciłem się w jej stronę i chwyciłem ją za łapę.
- Wiem, dlatego nie martw się o mnie. Wolę, abyś się uśmiechała, uśmiech lepiej ci pasuje.
Megami uśmiechnęła się, zdawała się przy tym lekko rumienić.
- Może idźmy już spać, do rana jeszcze trochę czasu. - Stwierdziła po chwili wilczyca.
- Tak. Masz rację. Śpijmy. - Powiedziałem nieco zmieszany i puściłem jej łapę.
<Megami?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz