Black Parade

sobota, 17 lutego 2018

Od Shadowzone (Event: Gdyby Shadow nie dołączyła do watahy...)

Szłam sobie po lesie. Miałam dołączyć do jakiejś watah, ale zrezygnowałam. Z pewnością skończę znowu z rozszarpanym gardłem. Miałam już dość swego nędznego życia. Łażę ciągle sama i nie mam się do kogo odezwać. Stawało się to monotonne.
Sen, śniadanie, obiad, kolacja, sen... To działo się codziennie. Jedynie czasem moje życie urozmaicał atak wilka , lub innego zwierzęcia.
Przystanęłam i westchnęłam cicho. Może gdy pójdę gdzieś dalej niż zwykle, to poczuję się lepiej?
- O tak... - szepnęłam. - Dość tego szarego i nudnego życia.
Hmm... Gdzie mnie nie było? O wiem! Za górami! Tam nigdy nie stanęła moja łapa. Rozejrzałam się szukając wzrokiem szczytów i ruszyłam w ich kierunku. Droga wyglądała na dość daleką. Może wrzucę coś na ząb? Kątem oka dostrzegłam brązowego królika. Podkradłam się do niego i wbiłam w niego zęby. Gdy miałam wziąć pierwszy kęs, wtem jakaś brązowawa smuga zakosiła mi pokarm sprzed nosa...
- A to małpa... - warknęłam i rzuciłam się w pogoń za wilkiem.
Swoją mocą poplątałam mu łapy, więc wywrócił się. Zaczęłam się szarpać z wilkiem o królika. W końcu wyrwałam swoje z jego kłów.
- Upoluj se. - mruknęłam i odeszłam.
Ukryłam się i najadłam się w spokoju. Wtem ruszyłam w dalszą podróż...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wspinałam się z trudem po górach. Musiałam przejść na drugą stronę. To mój cel... Żar lał się z nieba, a ja przez czarne futro gotowałam się niczym parówka.
Gdy przeszłam szczyty, na moim pysku wymalował się strach. Śnieg. Wszędzie było zimno, a mnie sparaliżował szok termiczny.
Coś na dwóch łapach w śmiesznym futrze zbliżało się do mnie z jakimś obiektem. Nagle to coś cisnęło tym czymś.
Poczułam, jak coś ostrego przebija się przez moje serce i płuca na zewnątrz. Z mojego pyska wypłynęła krew i runęłam na ziemię

Cóż...
Odczekałam godzinę.
A wtedy...
Wszystko stało się czarne...

<The End>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz