Dobra, za dużo tej filozofii. I jak się tak zastanowić, to jakoś nie będę mieć sympatii do... pewnie do przyszłych młodych alph. Już teraz to czuję. Ale czemu? Tego nie wiem.
- NEMEZIS! - zawołałam w niebo - WIESZ COŚ MOŻE O TYM?! - brak odpowiedzi. Bywa. Bogowie to zadufane w sobie stwory, i co na to poradzisz. Wczoraj obejrzałam aż trzy filmy. ,,To" ,, Kronika Opętania" oraz ,, Noc Oczyszczenia" To ostatnie to już drugi raz. Jeszcze dzisiaj chciałam coś obejrzeć. Mam pomysł. NARYSUJĘ IM COŚ NA PŁÓTNIE JAKO PREZENT ŚLUBNY! Coś białego. Kwiaty jabłoni.... POLSKA JABŁOŃ NAJLEPSZA! Biały ptak.... rzeka? Góry? Mam już wizję rysunku! Znaczy malunku.... farby olejne na płótnie. Więc ten... no.
- Halo! Śpiąca królewno! Co ty tam tak siedzisz na górze? - usłyszałam z dołu znajomy głos.
- Witaj braciszku, masz coś do picia? - spytałam patrząc w dół.
- Sorry, ale nie. A tak ogólnie, to mogłabyś ogarnąć Cartera?
- Cartera? Co z nim?
- Próbuje zjeść te złote talerze co z wyprawy przynieśliśmy.
- CO?! JUŻ IDĘ! - zleciałam w dół, i w stronę jaskini.
***Rano w następny dzień***
Tym razem obejrzałam se jakiś film z Soulem. Już szykowałam miejsce na ślub. Było całkowicie biało. Szaszłyk ( Weryla ) już posadziła wiśnie. Jednak zamiast całkowicie białe, one było lekko różowe. I TE JEJ FANTAZJE ROMANTYCZNE! No cóż...
- Już wynajęłam kucharki. A były to:
- Znajoma z klubu, której kuchnię podziwiam
- Jedna ze służek Demeter... pewnie będą same owsianki.
- Kucharz którego wygrzebałam w innej watasze.
No więc, jakoś się żyje. Zaczęłam ustawiać stoły, które potem za pomocą żywiołu wolności pokryłam śniegiem, a te jakby wtopiły się w otoczenie.... były częścią lasu, porośnięte białymi pnączami. Robiłam to wszystko nucąc sobie piosenkę: Taki fajny link
Tutaj trzeba zebrać Soula i Werylę, i omówić. Może coś zaśpiewam.... nie no żart. Publiczność nie dla mnie.
A więc ludzie: Soul i Weryla
RP?!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz