- To było ohydne. - skwitowałem.
Rachel tylko wzruszyła ramionami.
- To co robimy? - spytałem.
- Wracamy do domu chyba - zaproponowała.
- Tak też myślałem.
Tak więc oboje udaliśmy się z powrotem.
*kilka tygodni później*
Od tamtego czasu wszystko wydawało się w miarę normalne. Sęk w tym, że Rachel zaczęła mieć swoje humorki. Stałem się codziennym mieszkańcem jaskini wadery. W sumie jakbym się o niej wprowadził to nie byłoby większej różnicy. Chociaż i tak zazwyczaj nocowałem na dworze. To zazwyczaj gdzieś w pobliżu jaskini Rachel tak na wszelki wypadek gdyby czegoś potrzebowała.
Ostatnio jednak zaczęła budzić mnie w nocy co raczej nigdy się nie zdarzało. Oprócz tego i w dzień była coraz mniej znośna. Narzekała cały czas, aż w końcu miałem jej serdecznie dosyć.
- Soooouuullllll! - usłyszałem po raz kolejny tego samego dnia.
W myślach przybiłem sobie mentalną piątkę, krzesłem, w twarz.
- Co chceeesz? - bąknąłem trochę nie miło.
- Chodź tu! - krzyknęła.
Tak więc posłusznie udałem się za jej głosem i wszedłem centralnie do jej jaskini. Rach stała sobie na jej środku.
- Przytulisz mnieee? - spytała.
Na twarzy miałem wymalowanego mind fucka.
Co? Rachel? Chciała żebym ją przytulił? Przesłyszałem się czy jak?
- Co?
- To co słyszałeś. Od dzisiaj będziesz moją przytulanką. - Uśmiechnęła się groźnie.
Przyznam, że to było creepy.
- Więc jak? - ponowiła pytanie.
- Eeee, no skoro chcesz. - No i przybliżyłem się do niej.
Lekko ją dotknąłem i na tym się skończyło. To było ciulowe, a jednak w miarę miłe.
- Co się z tobą stało? - spytałem przekrzywiając głowę w bok.
- Nie wiem. - powiedziała obojętnie wzruszając ramionami.
*miesiąc później*
Rachel wykrzyknęła do mojego ucha głośnie ,,SOOOOULLLLL"
- CO CHCESZ? - warknąłem.
- Muszę ci coś powiedzieć... - zaczęła.
- Dajesz
Rachel?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz