Black Parade

niedziela, 14 maja 2017

Od Soula do Rachel

– Mogę ci przynajmniej potowarzyszyć? – spytałem siadając przy pniu jakiegoś drzewa.
– NIE! To znaczy… Jasne, jak chcesz. – Wykrzywiła swoją twarz w dziwnym uśmiechu i zaczęła dalej nucić jakąś piosenkę.
– To… Co tam słychać? – zapytałem, chcąc wreszcie przerwać tą wkurzającą ciszę.
– Nic…
– Powiesz mi dlaczego jesteś przywiązana do drzewa?
– Może, kiedy indziej…
– Rachel… – zacząłem.
– Ej, pamiętasz swoje ostatnie zadanie z zakładu, który przegrałeś? Może… zapolowałbyś dla mnie? – przerwała mi.
– Em… Jasne, to ja wrócę niedługo. – bąknąłem i truchtem udałem się przed siebie.
Zachowanie wadery było co najmniej dziwne, ale stwierdziłem, że nie będę wnikać i jeśli będzie chciała to mi powie o co chodzi.
W najbliższym czasie raczej się nie dowiem… – dodałem w myślach.
Potrząsnąłem głową na boki, żeby odpędzić natrętne domyślania, na temat problemów przyjaciółki i wszystkie czarne scenariusze, które zaprzątały dość sporą część mojej skroni.
Polowanie. Tylko na tym musiałem się skupić, żeby w jakimś stopniu pomóc Rachel.
Tak więc, po niecałej godzinie wróciłem w to samo miejsce, tylko tym razem ciągnąc za sobą młodego jelonka, kilka królików i dwa ptaki.
– Co tak długo?! – warknęła.
– Nie wiedziałem na co masz ochotę. – powiedziałem wypluwając moje ofiary z pyska. – A tak w ogóle, to jak zamierzasz to zjeść?
– Jak to jak? Normalnie.
– Jesteś przywiązana… – przypomniałem.
– Załatw mi jakąś wodę, a ja w tym czasie to zjem okej?
– Jak chcesz… – Wzruszyłem ramionami i ponownie udałem się na krótką wycieczkę.
Tym razem zawędrowałem nad niewielkie jezioro i przez dobrą chwilę zastanawiałem się w jaki sposób mam dostarczyć płyn do wadery. Było kilka(naście) nieudanych prób, ale ostatecznie woda została dotarła w odpowiednie miejsce. Co z tego, że większość wylałem i musiałem chodzić po kilka razy żeby ugasić pragnienie Rachel? W końcu się udało i tylko to się liczy.
– Co teraz zamierzasz teraz robić? – spytała po chwili.
– Dotrzymać ci towarzystwa… – bąknąłem kładąc się przy jakimś kamieniu. – Chyba, że wolisz zostać sama?

<Rachel?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz