Black Parade

piątek, 19 maja 2017

Od Ametyst do Artemisa

Wybiegłam z jaskini, musiałam szybko znaleźć jakąś kryjówkę. To musiało być coś, co zupełnie zaskoczy Artemisa. Niestety jednak łatwiej było powiedzieć niż zrobić. Czasu nie miałam zbyt wiele, a pomysły jak na złość nie chciały same przychodzić do głowy. Na początek postanowiłam po prostu biec przed siebie. Po cichu liczyłam, że nim Artemis skończy liczyć mi już uda się znaleźć jakąś kryjówkę. Jaskinia Endera? Nie, teraz to zbyt oczywiste. Czas płynął nieubłaganie. Po kolei odrzucałam każdy kolejny pomysł, jaki wpadł mi do głowy. Wszystko to wydawało się zbyt proste. W tamtej chwili byłam wystarczająco zamyślona, aby nie zwracać szczególnej uwagi na to, gdzie biegnę. Oczywiście skończyło się to tym, że na coś wpadłam. Szybko potarłam bolący nos i przyjrzałam się temu, z czym się zderzyłam. Było to wielkie, obalone drzewo. Prawdopodobnie ofiara jednej z ostatnich burz. Pień drzewa był gruby i dość stabilny. To przywodziło mi na myśl pewien pomysł. Wskoczyłam na obalony drzewo i zaczęłam kierować się w stronę jego liści. Korona oparta była o inne z pobliskich drzew. W ten oto sposób udało mi się dostać na gałęzie drugiego drzewa. Wtedy właśnie ogarnęły mnie wątpliwości. Drżące łapy odmawiały mi już posłuszeństwa. Przylgnęłam więc do gałęzi i wbiłam pazury w korę. Spojrzałam w dół, a obraz przed moimi oczami zaczął się ruszać. Pisnęłam z przerażenia. Pomimo iż znajdowałam się na jednej z niższych gałęzi, odległość, jaka dzieliła mnie od ziemi, wciąż była dość spora. Zamknęłam oczy, nagle zechciałam, aby Artemis jak najszybciej mnie znalazł i pomógł zejść.

<Artemis? Sorki, że dopiero teraz ;-;>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz