- Hej Soul. Wejdź. Pomożesz mi. - powiedziałam, siedząc w mojej jaskini. Czy ja już wspominałam, ze warkoczyka za nic nie dało się rozpleść, i musiałam go zostawić, i teraz miałam końskiego ogona z warkoczem, oraz to, że w mojej jaskini zawsze było jasno? Owszem. Taka, jaka była pogoda na zewnątrz, to taki był światłocień w środku. Byłam na mchu zimowym, i próbowałam odebrać Carterowi moją ulubioną błyskotkę. Gdy Soul to zobaczył, zaczął się śmiać.
- Z czego rżysz. - mruknęłam
- To wygląda komicznie.
- Myślisz, że nie wiem? Carter, oddawaj to! - Mój gryf był już duży, i bardziej silny, a nie chciałam mu robić krzywdy, i poradzić sobie bez magii.
- A nie sądzisz, że taki sposób, byłby o wiele lepszy? - zapytał basior biorąc jakąś kość z mięsem jelenia i podstawiając gryfowi pod dziób. Carter skrzeknął, puścił błyskotkę, i chwycił kość, po czym odleciał do swojego " pokoju".
- Dzięki. - powiedziałam i odgarnęłam włosy, które mimo, że były splecione, jednak opadały mi na pysk. Zawsze wszystkim przeszkadzały. Podniosłam z ziemi amulet z ametystem.
- Ładne. - powiedział basior.
- Kolekcjonuję. - mruknęłam - Chodź. Pokażę Ci. - I bez dalszych wyjaśnień poszłam w głąb jaskini. Skręciłam do jednego z korytarzy i przeszłam przez zasłaniające przejście zwisające paprocie. Był tam korytarz o długości jakichś 7-10 metrów, a na jego końcu... była wielka przestrzeń. Pod nami, i nad nami. Na dole był mały strumyk, oraz wiele niskiej, krótkiej, miękkiej trawy. Całe pomieszczenie było jakby okrągłe, a "ściany" były jednym, wielkim diamentem. Z góry padało światło słoneczne, które tutaj zawsze było, a nie chciałam sprawdzać dlaczego. Na półce w diamencie było mnóstwo jelenich rogów, kamieni, i metali szlachetnych i tp. To również walało się po trawie. Srebrne łuki, broń, szaty... różne badziewia.
- Można zejść na dół? - zapytał Soul.
- A myślisz, że jak tam to wszystko poukładałam na półce?
- No dobra, to...
- Ech.. - chwyciłam go za boki i wzleciałam w powietrze, po czym postawiłam go na trawie, która znajdowała się... bardzo nisko pod korytarzem. Soul zaczął biegać po terenie i coś oglądać, po 30 minutach wyciągnął jakiś papirus i po dłuższym oglądaniu go zapytał.
- A to co?
- Stary kawałek papieru. - odparłam.
- Nie... to co jest na nim.
- Em... - podeszłam i moim oczom ukazały się.... bazgroły. - Jedno wielkie gówno?
- Jakaś ty mało rozumna.
- Dzięki. - mruknęłam, ale zobaczyłam napis w lewym rogu papirusu. Po Grecku. Głupi to ma zawsze szczęście.
- Μαύρα φτερά, αποτελούν μέρος του κλειδιού. - bazgroły zaczęły się zmieniać, i przed nami pojawiła się mapa. Normalna mapa. Nie było wątpliwości, do czego ona prowadziła, bo na końcu był rysunek diamentu. A diament był w skarbcu. Pełnym błyskotek. Oczy mi się zaświeciły z podniecenia. Napis zniknął, ale zamiast niego, pojawił się inny.
- VI μαύρα φτερά
- Sześć czarnych piór. - przetłumaczył Soul
- Znasz Grecki? - zapytałam.
- Trochę. - odparł. - Ale chyba nie myślisz o tym, co ja myślę, że ty myślisz?
- IDZIEMY PO TO! - krzyknęłam z uśmiechem i pobiegłam po broń i torbę. Soul nie podchodził do tego z takim zapałem. Wzięłam oczywiście moją ulubioną broń. Łuk i strzały ze specjalnego metalu, który rozpuszczał się już w 30 stopniach C więc się raczej nie uleczy nikogo, jeżeli w jego wnętrznościach będzie płynny metal.
- To nie jest dobry pomysł. - powiedział Soul
- Jasne, że jest. - odparłam, wzięłam mapę i popatrzyłam na niego błagalnie.
< Soul? No proszę... >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz