– Aktualnie to donikąd, bo ktoś postanowił mi przeszkodzić… – Prychnąłem pod nosem.
Lekko zdezorientowana wadera przyglądała mi się przez dłuższy moment, nie wiedząc co zrobić. Ja w tym czasie wykorzystałem jej zawahanie i w okamgnieniu przewróciłem ją na plecy uśmiechając się tryumfalnie.
– Teraz ja jestem górą! – Zadeklarowałem.
Zdezorientowanie wilka przerodziło się w zdziwienie, a następnie w lekką irytację. Tak więc zszedłem z niej i pomogłem jej wstać, nie chcąc tak naprawdę z nikim się kłócić.
– Jak pani na imię? – Spytałem papugując jej wcześniejszy ton.
– Rachel. – bąknęła – A ty?
– Soul.
Przez dłuższą chwilę szliśmy w ciszy, która powoli zaczynała mi przeszkadzać. Tak więc zacząłem obmyślać, w jaki sposób mogę zagadać waderę. Normalnie to mówiłbym co mi ślina na język przyniesie, ale w tym wypadku tak być nie mogło. Chociaż raz w życiu chciałem zrobić na kimś dobre wrażenie.
– Jesteś tu nowy? – zagadnęła.
– Taaak. Wczoraj dołączyłem. – odparłem dumnie.
– Zwiedzałeś już tereny? Wiesz gdzie co jest?
– Niekoniecznie. – mruknąłem. – Jest ich całkiem sporo, pewnie jakoś niedługo zrobię sobie małą wycieczkę po naszej watasze… – Zaśmiałem się. – Ale wyobraź sobie, że wiem gdzie można dobrze zapolować! Także jeśli chcesz możemy tam iść, bo przyznam szczerze, że trochę zgłodniałem…
– W sumie ja też… W takim razie prowadź przewodniku.
– Się robi! Zapraszam panią za mną! – Uśmiechnąłem się do niej promiennie.
<Rachel? Sorki, że dopiero dzisiaj>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz