Black Parade

sobota, 21 kwietnia 2018

Od Weryli do Megami/Endera


Wszystko wyglądało tak pięknie! Wszyscy goście już dotarli... Szczeniaki bawiły się w najlepsze..
Stoły nakryte przeróżnymi daniami. I choć była zima, płatki kwiatów wiśni spadały wszystkim na głowy.
Choć nie lubię tak hucznych wesel, to jest przecudne!
Moje zachwyty przerwała nagła muzyka.. To już czas! Popatrzyłam na zdenerwowanego Endera, Jejku.. jak ten basior się stresuje!
-Ender, będzie dobrze! -szepnęłam a ten tylko kiwnął głową.
 Szybko pobiegłam na moje stanowisko. Stąd wyglądało to jeszcze lepiej!
Wszyscy nagle ucichli, a Magami razem z Rachel weszły na polanę...Wyglądały tak pięknie!
Wery uspokój się! Uspokój się! Twoja przyjaciółka się żeni! Nie zemdlej! Nie zemdlej!
Pan Młody odwrócił się i znieruchomiał! Nie dziwię się... Dziewczyny szły z taką gracją! A szczególnie Rachel.. Ona z gracją? Mogę umierać!
Po chwili Megami stała już koło Endera. Dwójka nie mogła przestać się na siebie patrzeć!
Poczekałam aż muzyka przycichnie i zaczęłam wyczekiwaną przez wszystkich ceremonię.

-Witajcie! Jesteśmy tutaj by uczcić nowy rozdział życia Endera i Megami!
Będziemy świadkami tego pięknego momenty, zawarcia małżeństwa.
Niech duchy przodków pobłogosławią nas wszystkich! -
A teraz... Czy ty Enderze chcesz wziąść Megami za żonę?
- Niczego więcej nie pragnę!
A ty Megami chcesz wziąść Endera za męża?
-Tak!
A więc na mocny mi nadanej - nikt mi nie dał praw do udzielania ślubu, ale ci! - ogłaszam was mężem i żoną! Możecie się pocałować!

I nagle fajerwerki! Konfetti! Okrzyki! I całujące się gołąbki! Tego widoku nigdy nie zapomnę!

Po pysznym obiedzie przyszła pora na tańce! Oczywiście... Bez pijanych wilków się nie obeszło, Kajko razem z Enderem musieli ich odprowadzić...

Kapela Rachel zaczęła grać... ...Despasito. Rachel od razu zatkała uszy, by nie słyszeć zamówionej przez Meg piosenki... Też miałam taką ochotę.. ale no.. księdzu nie wypada.
Kiedy udręki muzyczne ucichły Rachel wskoczyła na "scenę" i zaczęła śpiewać!
Wszyscy bawili się w najlepsze!

-RACHEL! RACHEL! DAWAJ "DESZCZ NA BETONIE"!!! -Ktoś krzyknął.

-OKEYY!!!  WRACAM EKSPRESEM DO WARSZAWY.....

-M-meg... czy ty to słyszysz?... -Załamanym głosem podeszłam do alfy...




<Przepraszam wszystkich że tak długo... ale chciałam żeby to  było coś... Jak widać nie wyszło i jest do dupy>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz