Black Parade

piątek, 13 kwietnia 2018

Od Shu do Achillesa

Polowania
Polowania są nudne
Ale potrzebne.
Tak podpowiada mi mój umysł, czy raczej - instynkt. Wszystko jedno. Byłem zbyt zmęczony bieganiem za karibu od samego rana, aby myśleć o takich filozoficznych sprawach, jak "Czy polowanie jest etyczne?"
Ta, jeszcze przejdź na weganizm. Wilk - weganin, a w dodatku gej. Może zacznij jeszcze studiować prawo?
Potrząsnąłem głową, aby wyrzucić ze swojego umysłu irytującą obecność. Miałem jej dość. Ostatnimi czasy stała się niezwykle aktywna, a ja nie wiedziałem, do kogo należy.
Albo mnie coś opętało, albo już serio szaleję.
Obydwie opcje są tak bardzo prawdopodobne.
Po przeniesieniu renifera do jaskini, rzuceniu go Alarisowi, a następnie po długiej rozmowie na temat naszej przyszłości, postanowiłem wyjść na zewnątrz, aby chociaż trochę odetchnąć. Mój partner ostatnimi czasy stał się niezwykle tajemniczy, a za razem podekscytowany. Coś wyraźnie ukrywał, ale co? Tego nie było mi dane się dowiedzieć. Nieważne, jak bardzo próbowałem, używałem mocy, prosiłem, groziłem, podkreślałem swoją pozycję delty, basior milczał jak grób. Czasami tylko uśmiechał się i rzucał coś w stylu: "Dowiesz się w swoim czasie".
Usiadłem na skraju jaskini i zacząłem wpatrywać się w sójkę, wijącą gniazdo w gałęziach drzewa. Ptak zawzięcie zbierał gałązki, wydając typowe dla swojego gatunku odgłosy. Zerknąłem kątem oka na Hollow.
- Pośpiewałbyś coś. - burknąłem pod nosem, na co kruk rozłożył jedynie skrzydła. Ta, czego się spodziewałem. Kruki nie śpiewają.
Co za bezużyteczne stworzenie.
Może to i dobrze, że nie śpiewa. Wszelkie wyjce irytowały mnie i to bardzo. Nie dość, że biegały w te i we wte, nucąc coś tam pod nosem, to w dodatku emanowały radością. A to było gorsze od bezpodstawnego naruszania przestrzeni osobistej czy przyspieszania procesu utraty słuchu.
Albo to tylko moje obserwacje. Nigdy nie spotkałem normalnego śpiewaka.
Nagle poruszyłem uszami, słysząc szelest. Ktoś szedł.
Poderwałem się gwałtownie, lustrując wzrokiem ścianę drzew. Całe szczęście, że nie zarosła jeszcze zielenią, więc miałem ułatwione zadanie.
Ujrzałem wilka, takiego typowego, bez żadnych udziwnień. Szedł w moją stronę. Uśmiechał się. Ten grymas, taki radosny, pełen życia. Wbiłem pazury w ziemię.
- Hej, ty! - rzuciłem, prostując się i pokazując, że jakby co, jestem w stanie się obronić. Z jaskini dobiegł szelest oraz cichy oddech Ally'ego. Musiał przerwać swoją drzemkę i teraz był gotowy do działania.
To jednak nie okazało się potrzebne.
Wilk ewidentnie nie miał złych zamiarów. Wyglądał bardziej na zagubionego wędrowca, niż wykwalifikowanego wojownika. To dobrze. W dodatku, rekrutacja nowych członków to teoretycznie moje zadanie.
- Cześć. - Odparł wilk śpiewnym głosem. Tylko nie mówcie, że bard, błagam, tylko nie bard.. - Wiesz może, gdzie znajdę alfę?
Nadal się szczerzył. Zmrużyłem oczy, a następnie obszedłem basiora dookoła.
- Jestem deltą, więc to najpierw ja cię obejrzę. - mruknąłem, stając za przybyszem. Nadal nie wyglądał niebezpiecznie.
Alaris wysunął pysk z jaskini, po czym szybko przytruchtał do mnie i liznął po uchu. Trzymał emocje na wodzy, ale dało się wyczuć, że się nieco boi. Tyle razy mu mówiłem, aby w spotkaniach z obcymi nie okazywał niepokoju, a teraz takie rzeczy mi robi. Taka jest jego natura. Między innymi, z tego właśnie powodu tak bardzo kocham moją fajtłapę.
- Jak cię zwą?

<Achilles? :3 >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz