Powtórzyłem sobie kilka razy w głowie słowa Shu. Pożałuję, że się urodzę, hm? Ha! Try again, już tego żałuję. Z drugiej strony (dosłownie i w przenośni) zostałem zaatakowany przyjaznym pysiem białego wilka, który z zaciekawieniem przyglądał mi się uważnie, merdając ogonkiem. W przeciwieństwie do swojego partnera, był naprawdę podekscytowany wizją spędzenia ze mną kilku minut. W sumie ja też nie kryłem swojego entuzjazmu i obszedłem się z białą kulka kilka razy wokół naszych osi. Wreszcie jakieś przyjazne twarze!
- Więęęęęc, – zacząłem po rutynowym obwąchaniu się tu i ówdzie z moim nowym towarzyszem, i po posadzeniu swojego tyłka przed basiorem – jak poznałeś się z Shu? To jakaś historia miłosna pełna angstu czy bardziej opowieść różami usłana? – dopytywałem niczym typowa yaoistka. Może uda mi się czegoś nauczyć od bardziej doświadczonych w posiadaniu chłopaka kolegów? Mimo że to ja jestem starszy... Coż za cios na mej dumie!
- Szedłbym raczej w stronę angstu różami usłanego – moje oczy zostały pobłogosławione uśmiechem, który blaskiem przebijał Słońce. Już chyba wiem, czemu Shu jest taki zazdrosny i zaborczy, jeśli chodzi o Alarisa.
- Mów. – oczy aż mi zabłyszczały. Wpychanie się w czyjeś życia to moja pasja™.
Wilk opowiedział mi z grubsza o swojej przygodzie z Shu (to jednak, moim skromnym zdaniem, był bardziej angst), a podczas dalszej rozmowy na tematy wszelakie wyszło, że obaj dzielimy zamiłowanie do uroczych błyskotek i zachowywania się jak uroczy debil. Czyżbym znalazł swój gay best friend material? O ile Shu wcześniej mnie nie zabije za próby spoufalania się z Alarisem, to bardzo chętnie będę spędzać z nim czas.
Zanim jednak zdążyliśmy się wgryźć na dobre w jakikolwiek inny temat, mój sielankowy nastrój przerwał głos chłodny niczym stopy po bieganiu boso po podłodze przez cały dzień. Czyli bardzo.
- Nie za dobrze się bawisz?
Odwróciłem się, żeby stanąć, znowu, psykiem w pysk z czarnym basiorem, do którego zaraz podbiegł Alaris trochę się pomiziać. Swoja drogą, nieźle się ta dwójka dobrała. Białe dziecko słońca i czarne dziecko wszystkich siedmiu nieszczęść, ogień i woda, yin i yang, niebo i piekło, pepsi i cola, McDonalds i KFC, Cheetosy i Laysy, Naruto i Sasuke i miliard innych strasznie utartych przeciwieństw, które i tak wszyscy kochamy, bo są urocze.
- Nie śmiałbym się za dobrze bawić bez ciebie – uśmiechnąłem się słabo, robiąc krok w tył. Jego aura kazała mi uciekać jak najdalej, ale jestem dzielnym chłopcem i będę go maltretował swoją osobą dopóki mi się nie znudzi. – Gdzie alfa?
<Shuś? :))>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz