Black Parade

sobota, 14 kwietnia 2018

Od Achillesa do Shu

Powoli obracałem głowę, bacznie obserwując jak basior robi mi dokładne oględziny. Co jak co, ale mój kredyt zaufania też ma swoje granice. Szybko w parze z łbem poszło w obroty też całe ciało, więc wilk nie mógł się nacieszyć zbyt długim widokiem na mnie od tyłu i został skazany na męczenie się z moim ryjem, z którego przyjazny Hollywoodzki uśmiech numer 5 nie schodził ani na chwilę. Stałem z nim prawie nos w nos. Prawie, bo z bliska okazał się być większy ode mnie, a na jego pysku mogłem dojrzeć jeszcze świeżą krew jakiegoś zwierzęcia. Ale nie wyglądał jakby miał mi się zaraz rzucić do gardła. Przynajmniej mam nadzieję, że tego nie zrobi. Ale grunt to nie okazywać strachu! Przynajmniej tak moja mama mówiła. Mimo wszystko, zdecydowałem się na nieznaczny kroczek do tyłu, tak profilaktycznie.
- Mam na imię Achilles – odpowiedziałem grzecznie, a moją uwagę dużo bardziej przykuł biały basior, który przed chwilą nieśmiało wydreptał z jaskini i zaraz znalazł się tuż przy moim rozmówcy. Wyglądał dość niepewnie, a zapachy obu samców były ze sobą mocno zmieszane i w ogóle byli dość.. blisko siebie. Para? Nah, Achiś, przestań na wszystko patrzeć przez swój pedalski pryzmat.
- Stanowisko? – wgapianie się w białą, puchatą istotę przerwało mi z lekka chłodne pytanie delty. Brr.
- Bard! – wypiąłem dumnie pierś, ale ta informacja chyba niezbyt ucieszyła czarnego basiora; w jego złotych oczach pojawiła się taka boleść wymieszana z irytacją, jakby już jednak wolał niańczyć sforę kilkumiesięcznych szczeniaków, śliniących wszystko dookoła, niż dalej prowadzić ze mną rozmowę. – Ale to nie tak, że wpadam w randomowe musicale o moich uczuciach, jak jakieś tęczowe jednorożce! – wytłumaczyłem się szybko. – Po prostu to jedyna rzecz, w której jestem dobry.
Skromniś ze mnie, oczywiście, że jestem wręcz wybitny w wielu innych rzeczach, jednak zapewne z 90% wilków w tej watasze jest ode mnie sporo wybitniejsza w te sprawy. A nie widziałoby mi się być piątym kołem u wozu w każdej sytuacji, wymagającej jakiś specjalnych zdolności. Biały wilk chyba nieco się rozluźnił na informację, że nie jestem skrytobójcą na zlecenie, bo przestał się tak nerwowo wtulać w swojego towarzysza.
- Swoją drogą, wy dwaj jesteście razem? – ciekawość wzięła nade mną górę i wypaliłem, zanim zdążyłem ugryźć się w jęzor.
Jasne, zamiast zapytać chociażby o imię, o alfę (w końcu niby po to tu przyszedłem), o innych członków watahy, porozmawiać o pogodzie czy o cokolwiek innym, wpychaj się w butami w cudze życie prywatne! Gratuluję Achillesie, oto długo wyczekiwany dzień twojej rychłej śmierci.

<Shu?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz