- Cóż... Nie jestem dobrym pocieszycielem... Ale jak chcesz to możemy kogoś zeswatać, bo trochę mi się nudzi. - Wyszczerzyłem się.
- No właśnie też miałam taki pomysł.
- Jakieś propozycje? Kogo chcesz ze sobą powiązać? - Wstałem z entuzjazmem i uważnie spojrzałem na waderę.
- Yoshi i Shadow? Dominatori i Negra? Chociaż nie... Weźmy Yoshiego i Shadow! Przed chwilą się z nim widziałam, ale nie chciał współpracować, więc... Tym razem ty coś wymyśl!
- Akurat mam świetny pomysł! Chodź za mną!
- Poczekaj, nooo! Gdzie idziemy? Jaki pomysł?!
Po drodze mniej więcej wyjaśniłem jej mój plan i przedstawiłem pierwszy jego punkt, a mianowicie:
Musimy znaleźć Yoshiego!
Tak więc rozdzieliliśmy się. Nie mam zielonego pojęcia, gdzie on się pałętał, ale nigdzie nie mogliśmy go znaleźć. Dopiero przed zachodem słońca natknąłem się na niego, gdy polował.
- Cześć! - krzyknąłem w jego stronę.
Przyznam szczerze, że przypadł mi do gustu. Nieco arogancki i chamski, ale całkiem znośny.
Rozmawialiśmy dość... długo. Zaczęliśmy od błahych tematów, a zakończyliśmy na związkach. Niechętnie i żmudnie nam to szło, a on nie miał ochoty do zwierzeń, ale w końcu przełamał tą tak zwaną ,,barierę" i co nieco mi opowiedział o sobie i Shadow. Nie mówił nic o dalszych planach na przyszłość, ale wygadał się co do tego co ostatnio porabiali.
Rachel natomiast biała znaleźć waderę i również podpytać ją troszkę o ,,te sprawy".
Niedługo potem nakłoniłem Yoshiego na krótki spacer po terenach naszej watahy. Po chwili wahania zgodził się, i takim sposobem zacząłem prowadzić go nad jeziorko, gdzie o zachodzie słońca miała czekać moja przyjaciółka z Shadow u boku. Z daleka ujrzałem dwie znajome sylwetki, które najwyraźniej na nas czekały.
- Zobacz! To Rachel i Shadow! Idziemy do nich? - podpytałem i nie czekając na odpowiedź ruszyłem przed siebie.
A on za mną.
- Co wy tu robicie? - spytała Rachel. - Co za zbieg okoliczności, że akurat tu jesteśmy. - odparła bez skapy i puściła mi oczko.
Uśmiechnąłem się szeroko i zacząłem rozmowę, by nie stać tak w bezcelowej ciszy.
Niedługo potem odciągnąłem Rach na bok pod pretekstem ,,rozmowy w cztery oczy".
- I co myślisz? - spytałem. - Moim zdaniem nie jest aż tak źle...
<Rachel? Myślisz, że się uda ich zeswatać? xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz