Zaczęłam łazić po terenach. Dołączyło do nas dwóch basiorów. Jaka ja jestem szczęśliwa! I nie, nie dlatego, że mam mało towarzystwa chłopaków, tylko dlatego, że znowu będzie kogo swatać. Zaczęłam przemierzać tereny podśpiewując sobie Castle, i zmierzając w stronę takiego białego basiora. Pierwszą osobę którą spotkał w watasze, była Shadow. Skąd to wiem? A no siedziałam sobie na wzniesieniu patrząc w dal, i właśnie usłyszałam ich rozmowę. Ale nie wracajmy do przeszłości. A skąd wiedziałam, gdzie ów basior się znajduje? Ech... to proste. Jak się ma oczy szeroko otwarte, i mając dobrych informatorów, wszystko będzie piknie. No... może nie do końca, znając charakter Yoshiego. A Shadow nie daje się uwieść. No to może... Dominatori i Negra? Tym się zajmiemy później. Doszłam do małej polanki, ale basiora nigdzie nie było. Zaczęłam się rozglądać.
- Szukasz czegoś? - usłyszałam głos gdzieś z boku. Lekko przechyliłam głowę.
- Nie czegoś, tylko kogoś. - mruknęłam, i odwróciłam głowę. W cieniu drzew stał nikt inny jak Kawasaki.
- No tu chyba znalazłaś.
- Owszem. - Odrzekłam oschłym tonem. W normalnych okolicznościach, pewnie bym skakała koło niego z uśmiechem, i gadała bez sensu, ale nie darzyłam go szczególną sympatią.
- No a więc?
- Lubisz Shadow?
- Co to za pytanie? - nie odpowiedziałam, tylko wzleciałam w powietrze, i poleciałam do wadery, której zadałam to samo pytanie. Ona zareagowała w inny sposób. A mianowicie tak " - Eeeeeeeeeeee" A więc idę do Soula. Akurat był w jakieś jaskini. Gdy tylko tam dotarłam, położyłam się u jego łap, sama oparłam głowę na swoich łapach i moja głowa wylądowała na moich łapach.
- Proszę zabij mnie zanim będzie za późno. - ten popatrzył na mnie z rozbawieniem
- A podasz powód?
- Nie mam humoru, weny na NIC, ani ochoty też na nic.
- Nie mach humoru? Jakaś nowość.
- Albo pociesz, albo zabij. Ewentualnie pomóż mi kogoś swatać.
< Soul? Pociesz strapioną na duchu >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz