Black Parade

wtorek, 30 stycznia 2018

Od Rachel do Soula

- Co się drzesz stary capie! - krzyknęłam wpadając do kuchni, i pieprznęłam go poduszką. Ten szybko zdjął ją z twarzy
- To ty żyjesz?!
- Nie, umarłam! Spać próbuję! - widząc jego minę zaczęłam się śmiać. - Dobra, dobra. Sorry
- Zdrowa?
- Na pewno mi się polepszyło - powiedziałam. - ile spałam?
- tak z resztę dnia I noc. Jest ranek.
- uch... Śniła mi się śmierć. - burknęłam siadając.
- To źle?
- Nie - uśmiechnęłam się. - sęk w tym, że to nie ja zabiłam - basior zaczął się śmiać.
- no i co rżysz - mruknęłam z irytacją.
- Nie nic. Idziemy gdzieś? - powiedział jakby przetwarzając informacje.
- kawiarnia - mruknęłam napuszając futro. - A potem możesz mnie wlec gdzie chcesz.
- Spoko - odparł. Tak więc kawiarnia. Zamówiłam... zapomniałam jak się to nazywa, ale chyba latte, I jeszcze krem czekoladowy. Ciastko free! Potem poszliśmy... nad wodospad, gdzie zwykle kwitła wiśnia. Dużo kamieni, efekt Japoński. Ale w zimie jednak miał swój urok. Trza się było cieszyć, bo zapowiadano roztopy.
- Rachel...
- No co? Mało kawy? - zaśmiałam się lepiąc małego bałano-kota.
- Nie.. Nie to.. - popatrzyłam na niego. Zmieszał się? Chyba jednak ZA DUŻO kawy.
- No mów, przecież cię nie zjem.

< Soul? Trochę Cię wyrolowałam. A do wakacji daleko  >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz