Black Parade

piątek, 26 stycznia 2018

Od Endera do Megami

- Puszczaj! - Warknąłem, próbując wyrwać się basiorowi.
Nie wiedziałem, nawet kiedy udało mu się narzucić na moją szyję łańcuch. Musiałem przyznać, że wilk miał naprawdę sporo siły, pomimo mojej szamotaniny jakoś udało mu się mnie utrzymać.
- Spokój! - Syknął przez zęby drugi z napastników. - Gadaj, po co tu przylazłeś?
- To tak traktujecie gości? - Zapytałem z przekąsem. - Nic nie powiem, póki nie powiecie mi, gdzie ona jest.
Wilk przewrócił teatralnie oczami i spoglądając na trzymającego łańcuch samca, powiedział:
- Zabieramy go do alfy, już on go zmusi do gadania.
Z początku wierciłem się i szamotałem, to jednak niewiele mi dawało. Marnowanie siły i nic więcej. Choć niechętnie w końcu zdecydowałem się spokojnie podążyć za wilkami do ich alfy. Ostatecznie właśnie o to nam chodziło, nie mogłem jednak przestać martwić się o Megami.
~~~~
- Przyprowadziliśmy intruza. - Powiedział jeden z prowadzących mnie wilków, drugi wciąż trzymał drugi koniec łańcucha.
- Wprowadźcie go. - Odpowiedział nieznany mi jeszcze głos.
Wprowadzony zostałem do nieco większej komnaty. Tam czekała na mnie grupka wilków a na ich czele jakiś ciemnoniebieski basior.
- Kim jesteś? - Zapytał wilk.
- Ender. - Rzuciłem oschle. - Gdzie jest moja przyjaciółka?
- Chyba nie do końca zdajesz sobie sprawę ze swojego położenia. - Warknął wilk, podchodząc bliżej. - Czego tu szukasz?
- Nie jestem tu sam. Najpierw powiedzcie mi, gdzie ona jest.
Samiec spochmurniał, po chwili jednak zaśmiał się i odchodząc, rzucił jeszcze:
- Masz odważnych popleczników.
Przekręciłem głowę w pytającym geście. Nie za bardzo rozumiałem sens słów samca, oczywiście do momentu, w którym nie zauważyłem wśród wilków znajomej mi postaci.
- Meg! - Zawołałem, rzucając się w jej stronę, jednak zaciśnięty wokół mojej szyi łańcuch skutecznie uniemożliwił mi jakiekolwiek działanie.
- Wypuść go, nie przyszliśmy tu, żeby walczyć. - Powiedziała Megami.
- Doprawdy? - Zapytał basior jakby nieco rozbawiony. - Co więc zatem was tu sprowadza?
- Chcielibyśmy zaproponować sojusz. - Odparła spokojnie wadera.
Basior gwałtownie zbliżył się do wilczycy, jednocześnie obnażając swoje kły.
- Masz tupet. - Warknął. - Przychodzić tutaj z taką propozycją po tym, co zrobiłaś. - Samiec wyciągnął przed siebie posklejane w całość kawałki kamienia.
Wśród wilków dało się usłyszeć szepty, wyglądało na to, że część z nich nie znała tej historii. Basior wyprostował się i zgromił nas oboje wzrokiem.
- W porządku. Mogę przystać na waszą propozycję, ale dopiero gdy udowodnicie, że warto wam zaufać.
- Jak mamy to zrobić? - Zapytała Meg.
- Nie będę marnował na was czasu, jeśli nie uda się wam pokonać jednego z moich wojowników.
W jaskini zapadła cisza i choć nie trwała ona długo to była nad wyraz przenikliwa.
- Ja będę walczył. - Odezwałem się w końcu. - Ale chciałbym coś zaproponować.
- Co takiego?
- Niech to będzie tradycyjna walka, żadnych magicznych mocy.
Basior zmarszczył brwi, po chwili uśmiechnął się jednak zawadiacko i stwierdził:
- Właściwie czemu nie. Może być ciekawie. - Spojrzał na trzymającego łańcuch wilka i dodał jeszcze. - Zdejmij mu to, niech przygotuje się do walki.
Gdy tylko krępujący ruchy łańcuch został zdjęty, mogłem odetchnąć z ulgą.
- Zwariowałeś? - Zapytała Meg, nie zauważyłem, nawet kiedy znalazła się obok mnie.
- Przecież nie mogłem pozwolić, abyś to ty walczyła. - Mruknąłem nieco zły, że próbuje mi robić wyrzuty.
- Możesz zostać ranny. - Westchnęła i kątem oka spojrzała na ciemnoniebieskiego wilka, potem dodała jeszcze ściszonym głosem. - Mogą nawet próbować cię zabić.
Uśmiechnąłem się i przytuliłem waderę. Poczułem, że Meg drgnęła, najwyraźniej zaskoczona tym, co robię, ale nie próbowała się ode mnie w żaden sposób odsunąć.
- Nie dam się tak łatwo zabić. - Starałem się mówić jak najciszej, tak aby tylko wilczyca mogła mnie usłyszeć. - Na razie jest ktoś, dla kogo chciałbym żyć, więc proszę, po prostu mi zaufaj.

<Meg?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz