Westchnąłem więc przeciągle i bardziej okryłem się pierzyną. Było mi zimno. W końcu jest środek zimy...
Mimo wszystko nie mogłem zasnąć. Jedynie leżałem sobie z zamkniętymi oczami. Cały czas dręczyły mnie słowa wypowiedziane przez waderę.
Z czym się musiała męczyć?
Czasem wkurzała mnie ta jej tajemniczość. Jakby nie mogła przestać owijać w bawełnę tylko walić prosto z mostu. W czasie snu bardziej się we mnie wtuliła i mruknęła coś pod nosem. Przyznam szczerze, że było to miłe uczucie... Dawno nie czułem czyjegoś ciepła obok siebie i chyba mi tego brakowało. Przymknąłem więc jeszcze bardziej oczy delektując się chwilą. A na moją twarz wstąpił delikatny uśmiech.
- Soul? - bąknęła jeszcze zaspana Rachel.
- Jestem obok, śpij. - Przejechałem łapą po jej sierści.
Ona wydukała tylko krótkie ,,Mhm..." i ponownie odpłynęła w krainę Morfeusza.
Przez chwilę tylko obróciła się na drugi bok i wtedy objąłem ją od tyłu. Co chwila się wierciła i przewracała z boku na bok.
Może śni jej się jakiś koszmar? W końcu i ja wylądowałem na podłodze z głośnym hukiem, gdyż ona cały czas się rozwalała. Bąknąłem jakieś ciche przekleństwo pod nosem i rozmasowując bolące miejsce, po cichu udałem się w stronę innego pomieszczenia. Chyba trafiłem do czegoś w rodzaju kuchni. Usiadłem sobie przy stole i wpatrywałem się na spadające płatki śniegu, gdyż stąd miałem idealne miejsce do podziwiania takich widoków. Czas mijał a ja czułem tylko nudę i monotonię. Przez chwilę próbowałem usnąć ale nic z tego. Jakaś dziwna siła nie pozwalała mi nawet zmrużyć oka.
- Ughhhh, zabijcie mnie proszęęęę! - uderzyłem lekko głową w stół.
Rachel? ciotka wena wyjechała na wakacje ;-;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz