Rozglądałem się w milczeniu po jaskini. Wyglądała dość... dziwnie? Tak, to chyba idealne słowo, a do tego przerażająco i mrocznie.
- Jesteśmy pewni, że chcemy tutaj nocować? - przekrzywiłem głowę w bok.
- Na pewno! To idealne miejsce! - wykrzyknęła szczęśliwa.
Mimo zapewnień mojej partnerki i wielkiego zapału Gabriela, miałem mieszane uczucia co do całego tego planu i jaskini. No ale cóż... Zgodziłem się na to, więc nie miałem innego wyjścia. Dziwne napisy na ścianach jaskini również mnie nie pocieszały, aczkolwiek byłem w stanie to zaakceptować. Znając życie i tak nie zagościmy tu za dużo, a może jednak na coś się przydamy więc... Nie było aż tak źle.
- Rachel?
- Tak?
- Pójdę się trochę przejść po lesie. - Uśmiechnąłem się do niej nieśmiało.
Chyba potrzebowałem trochę czasu. W końcu musiałem poukładać sobie myśli, bo ostatnio dużo rzeczy się pokomplikowało.
Tak więc błąkałem się po okolicznych lasach i łąkach cały czas pamiętając drogę powrotną do jaskini. Po jakimś czasie jednak krajobraz zaczął się stopniowo zmieniać. Gleba zmieniła się w bardziej suchą i starą, a i pobliskie drzewa, które widziałem miały coraz to mniej liści. Porywisty wiatr cały czas muskał moje futro, ale niezbyt się tym przejmowałem. W końcu znam drogę do domu.
To już koniec.
Usłyszałem jakby czyiś głos w oddali. Szybko jednak stwierdziłem, iż to tylko złudzenie świszczącego coraz bardziej wiatru.
Zawróć póki jeszcze możesz.
Teraz już zacząłem się niepokoić, czy to już schizofrenia? Czy aby na pewno jestem całkowicie normalny? Potrząsnąłem głową na boki i czym prędzej się udałem się w drogę powrotną. Nagle przypomniały mi się słowa Rachel. Kiedyś mówiła, że demony mogą sobie beztrosko żartować z wilków, a zwłaszcza na tych terenach było ich bardzo dużo. To pewnie była ich sprawka. Skrzywiłem się mimowolnie. Ktoś mi ewidentnie mieszał w mojej głowie.
Żartowałem! Hahahahah! Już nie ma odwrotu!
Oczami wyobraźni już widziałem jego przerażającą twarz, na której widniał pełen triumfu uśmiech. Ah, w co ja się znowu wpakowałem?!
Od razu przyśpieszyłem kroku, aż w końcu zmusiłem się do równego, szybkiego biegu. Cóż, całkiem nieźle tam zaszedłem gdyż jak już wybiegłem z tego lasu to ciężko dyszałem, i miałem problem ze złapaniem powietrza.
Myślisz, że to coś da?
Znowu ten cholerny głos! Przez niego zaczynam wariować... Muszę powiedzieć o tym Rachel, może ona jakoś mi pomoże?
Nie powiesz jej tego. Już ja tego dopilnuję.
Ponownie potrząsnąłem głową i przyspieszyłem jeszcze bardziej. Momentalnie wpadłem do jaskini.
- Rachel! - krzyknąłem już z daleka.
- Co?! - spytała lekko zirytowana.
I właśnie wtedy poczułem wielką gulę w gardle. Chciałem powiedzieć wszystko to co się wydarzyło i poprosić o pomoc z tym czymś, ale coś mnie blokowało i po prostu nie mogłem nic zrobić.
No to fajnie... Najwyraźniej demon zdołał przejąć trochę nade mną kontrolę.
- Stało się coś? - ponowiła pytanie.
- Ja... Ja... - starałem się coś wydukać ale na darmo.
Cholerny demon!
Mówiłem, że się już mnie nie pozbędziesz... - ponownie usłyszałem ten irytujący głos.
Rachel? mam minimalną wenę c':
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz