- Naprawdę niesamowite! - zaśmiałem się. - Zupełnie jakbyś miała swoją siostre bliźniaczke.
Luceat tylko głośno się zaśmiała.
- Może...
W tym momencie deszcz zaczął powoli ustawać. Wychyliłem głowę z jaskini rozglądając się. Tak, deszcz już przestał lać.
- No w końcu! - krzyknąłem radośnie wychodząc na zewnątrz. - Teraz możesz się udać tam gdzie chciałaś.
Odwróciłem się do samicy, która także wyszła z jaskini.
- Dziękuje za to schronienie przed deszczem.
- Nie ma za co. Ale... Może mógłbym się wybrać z tobą?... I tak nie mam nic do roboty... - zaśmiałem się cicho.
(Luceat?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz