Westchnąłem głęboko z lekkim żalem.
- Jestem wojownikiem...
Luceat spojrzała na mnie z lekkim zdziwieniem i zatrzymała się.
- Nie jesteś zadowolony ze.swojej funkcji? - spytała.
- Nie skąd! Ale... Cóż, nie mam za bardzo z kim ćwiczyć walki a póki co nie wzywano mnie do żadnych zadań bojowych, więc jest taka trochę lipa... Już nawet czuje jak mi się mięśnie zastały.
Delikatnie zacząłem kręcić jedną łapą, żeby ją rozruszać. Dało się wtedy usłyszeć ciche strzykanie moich kości. Wadera nieco się skrzywiła.
- Wybacz... Mam tak coraz częściej i nie wiem co mogę na to poradzić... Praktycznie nikogo nie znam, więc nie mam z kim ćwiczyć, a sam nie mogę, bo prawie zawsze leje. Chyba, że...
Spojrzałem z szerokim uśmiehchem na pysku na Luceat.
- Może poćwiczysz ze mną?
(Luceat?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz