Zamrugałem kilkakrotnie oczami, odprowadzając spojrzeniem szarą, skrzydlatą wilczycę. Zrodzona z ognia? Czy to znaczy, że jest jakimś magicznym duchem? Albo innym cośkiem? Pisnąłem z ekscytacji, a następnie wyrwałem przed siebie, chcąc się jak najszybciej znaleźć w pobliżu wadery. Było to, rzecz jasna, trudne, w końcu wilczyca miała ode mnie dłuższe łapki i nie musiała przejmować się krzakami czy leżącymi na ziemi gałęziami. A ja? Z trudem przeskakując nad konarami, kilkukrotnie upadałem na pysk, jednak, mimo wszystko, zawsze podnosiłem się. Bo jeśli jest się wojownikiem, trzeba walczyć, aż do końca!
— Auu — jęknąłem, kiedy przez swoje zamyślenie wpadłem na tylną łapę szarej wilczycy. Beta zatrzymała się, rozłożyła nieco skrzydła i zerknęła na mnie, podnosząc brwi. Wyglądała na zdziwioną, nieco rozbawioną. A może raczej zdenerwowaną?
— P - Przepraszam — szybko cofnąłem się i głęboko skłoniłem, gdyż uznałem ten ruch za najbardziej odpowiedni — Ale ja naprawdę chcę się nauczyć robić to, co ty!
<Rachel? Krótkie, tak trochę bardzo>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz