- Słuchaj, nie chcę Cię skrzywdzić, ale nie dajesz mi wyboru. Możemy załatwić to dyplomatycznie
- Dziadku... proszę. - powiedział Aleks.
- Nie ma takiej opcji. - powiedział staruszek i zaszarżował. Ku mojemu zaskoczeniu, był strasznie szybki, i zwinny. Odbiłam atak. Miecz staruszka zaczął się spalać. W ostatniej chwili puścił miecz.
- Ogień Grecki. - mruknął. - Sprytne, bardzo sprytne. - Aleks opatrzył ze zdziwieniem na miecz, po którym już prawie nic nie zostało.
- C.... co cię stało? - zapytał
- Ogień Grecki. - syknęłam - Pali wszystko. Nie ugasi go żadna gaśnica ani woda. Ja jestem na nieo odporna, bo jestem córką ognia, ale to mnie wykańcza.
- Dobra! Dość tych pogadanek! Skoro nie mogę cię zabic, musimy to załatwić inaczej. - Teraz dopiero do mnie dotarło o co mu chodzi. Ale w tedy usłyszałam w głowie mysli... myśli Meg. ,, Meg?" zapytałam w myślach. Cisza. Nagle znowu głos. ,, Rachel"? Co ty robisz w mojej głowie"? Po chwili chyba nie mówiła już do mnie ,, Zaczynam mieć jakieś zwidy. Ender?" ,, Zaraz, zaraz? Jest tam ten koleś którego spotkałam przed podróżą?" - zapytałam ale nikt nie nie odpowiedział. Super. Kolejny brak połączenia.
- Dobra. Wiec co masz na myśli? - zapytałam tego dziadka wracając do rzeczywistości.
- Walka. Sam, na sam. Żadnej mocy. - powiedział i ściągnął jeden pierścień z 2 ręki. Zastanowiłam się przez chwilę. Gdzie jest haczyk?
- Zgoda. - Powiedziałam i wyciągnęłam rękę. Staruszek uściskał ją i rozpłynął się w powietrzu. Popatrzyłam na Aleksa który wyglądał jak warzywo.
- Co?
- Chyba... potrzebuję 24h snu. - mruknął i osunął się na ziemię.
***
Jakimś cudem udało mi się go przetransportować do willi. Jego siostry i bracia byli w szoku. No w sumie, nie dziwię im się. jak Aleks się obudził, długo z nim gadałam i zobaczyłam jego pokój.Przypominał trochę warsztat samochodowy. Wszędzie metal, śrubki, paski i mnóstwo... gratów.
- Wow. - mruknęłam.
- Ech... mam tutaj mały bałagan...
- Mały?! Tu jest gorzej, niż w mojej jaskini! - zawołałam i podeszłam do biurka. - jak ty tu odrabiasz lekcje?
- E.... nie odrabiam tutaj, tylko w pokoju dziennym. - powiedział, jakby zdziwiony.
- Aha. - I chwila ciszy. Nie lubię takich cisz
- Naucz mnie walki. - wypalił nagle Aleks. Zatkało mnie.
- W-walki? Szermierki?
- No tak.
- Po co.
- No bo... to może być przydatne gdy już.... - chyba chciał coś powiedzieć ale się rozmyślił. - Tak po prostu.
- No w sumie....
- A dostanę broń? - sięgnęłam po gałązkę leżącą na biurku i rzuciłam mu ją.
- Najpierw. Będziesz walczył kijem.
C.D.N
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz