Nagle wśród zebranych rozległy się szepty. Wilki oczywiście nie zareagowały na tę decyzję zbyt entuzjastycznie. Westchnąłem ciężko. Nagle któryś z wilków zadał pytanie.
- Co się stało z tymi zwierzętami? - Położyłem uszy, to właśnie było pytanie, którego wolałbym nie słyszeć.
Przeniosłem wzrok na Megami. Wadera odchrząknęła i odpowiedziała:
- Możemy jedynie snuć domysły w tej sprawie. Pewne jest jedynie to, że musimy opuścić te tereny.
Wśród wilków ponownie na chwilę zawrzało. Pilnie przyglądałem się wszystkim. Nie wyglądało na to, aby ktokolwiek planował się sprzeciwiać. Skinąłem głową i przeniosłem wzrok na ducha, który parę chwil temu pojawił się obok mnie.
- Tak bardzo lubisz moje towarzystwo? - Szepnąłem tak, aby nikt nie słyszał.
Wilk prychnął w odpowiedzi, najwyraźniej wyczuł ironię w moim głosie. Nic więcej nie mówiąc, skierowałem wzrok w stronę Megami.
- Chciałem wam jedynie coś doradzić. - Odezwał się nagle duch.
Natychmiast nastawiłem uszu. Dokładnie przyjrzałem się wilkowi. Wcześniej również dawał mi radę, zupełnie inną sprawą jest to, że go nie posłuchałem. Właściwie nawet wyszło mi to na dobre. Ostatecznie jednak uznałem, że może warto, chociaż wysłuchać co ma do powiedzenia.
- Więc? Co takiego masz do powiedzenia? - Zapytałem.
- Około dwóch dni drogi stąd, na północny-zachód mieszczą się całkiem żyzne tereny. - Duch na chwilę zamilkł, aby po chwili dodać. - Nie mogę jednak gwarantować, że nie ma tam innej watahy.
Westchnąłem i spojrzałem na Megami, wyglądało na to, że skończyła mówić. Wilki zaczęły się rozchodzić, skorzystałem więc z okazji i podszedłem do wadery.
- I jak? - Zagaiłem.
- Powiedziałam im aby wzięli jedynie to, co jest im naprawdę potrzebne. Wyruszamy dzisiaj o zmroku.
- Dokąd chcemy iść? - Zapytałem, a wadera skierowała wzrok w stronę lasu.
- O tym wciąż jeszcze nie zdecydowałam. - Odparła.
- Słyszałem, że na północny-zachód stąd możemy znaleźć całkiem przyjemne tereny. Istnieje jednak szansa, że są one już zajęte przez inną watahę. - Powiedziałem, po czym szybko dodałem. - Nie wiem, czy powinniśmy tak ryzykować.
- Skąd o tym wiesz? - Zapytała, przyglądając mi się uważnie.
- Od znajomego. - Odparłem z lekkim uśmieszkiem.
- W porządku. - Westchnęła samica. - Pomyślę nad tym. Muszę jeszcze powiadomić Rachel, możesz w tym czasie zrobić to, co reszta. Jeśli masz coś ważnego do zabrania, idź po to. Widzimy się tu wszyscy o zmroku.
- Tak jest szefowo. - Zaśmiałem się, salutując przy tym.
<Megami?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz