Późnym wieczorem wybrałem się jeszcze na mały obchód przy granicy. Przy okazji udało mi się odnaleźć drogę do miejsca, w którym nocował Logan. Brat mówił prawdę, faktycznie opuścił tereny watahy. Na noc wróciłem do siebie, a wczesnym rankiem wybrałem się do Logana.
- Szkoda, że tak szybko mnie opuszczasz. - Stwierdziłem z uśmiechem.
Wilk na chwilę oderwał się od swojego zajęcia, jakim było przygotowanie swojego niewielkiego ekwipunku.
- Przecież możesz iść ze mną. - Odparł, a ja w odpowiedzi pokręciłem jedynie przecząco głową.
- Oj, braciszku. - Westchnąłem. - Niestety nie masz na co liczyć.
- Ojciec chciałby cię przeprosić. No i matka także chętnie by się z tobą zobaczyła.
Położyłem uszy po sobie. Szkoda mi był matki, która cierpiała jedynie przez powstałe między mną a ojcem niesnaski. Nie było jednak moją winą, że ojciec wymagał ode mnie niemożliwego. Logan był bardzo uzdolniony magicznie, Nova miała pobłażanie, ponieważ była córeczką tatusia, a ja? Nie potrafiłem opanować żadnych nowych mocy poza tymi, które były u mnie wrodzone. Z tego też powodu ojciec był dla mnie bardzo surowy. Nie mogłem liczyć na żadne wsparcie z jego strony. Spuściłem wzrok. Nagle moją uwagę przykuła leżąca za Loganem pochwa. Znajdował się w niej nóż z dobrze znanym mi zdobieniem.
- Czy to moje ostrze? - Zapytałem zaskoczony widokiem narzędzia.
- Tak, myślałem, że będę mógł z niego korzystać w ten sam sposób co ty, ale wydaje się to niemożliwe. Gdy ja go używam, niczym nie różni się ono od zwykłego noża.
- Rozumiem. - Mruknąłem.
- Pomyślałem, że może chciałbyś je odzyskać.
Podniosłem ostrze. Wygrawerowane na stali znaki rozbłysły na niebiesko.
- Naprawdę nie działa? - Zapytałem, przenosząc wzrok na brata. - Połączyłem z nim kilka dusz, powinien chociaż zapłonąć.
Po tych słowach ostrze zaczęło się palić. Logan wyglądał na zadowolonego. Gdy jednak odłożyłem nóż, na powrót stał się on jedynie zwykłym narzędziem. Nie wiedzieć dlaczego ostrze reagowało tylko na mnie.
<C.D.N.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz