Westchnąłem. Tereny te faktycznie były dość przyjemne, do tego było tu sporo zwierzyny. Jakby tego było mało, zdawało się, że wokół nie ma żywej duszy. Nieżywej w sumie też nie. Prawie jak w bajce. I to właśnie trochę mnie niepokoiło, niespecjalnie wierzyłem w bajki. Kątem oka spojrzałem na Megami, samica z uśmiechem maszerowała przed siebie. Może jestem zwyczajnie przewrażliwiony? Zastanawiało mnie jednak, skąd wilczyca ma w sobie tyle energii, być może to ta ekscytacja. Uśmiechnąłem się na myśl o Megami, której oczy aż zabłysły na widok tych terenów.
- Hej Mega... - przerwałem, słysząc jakiś szmer w pobliskich krzakach.
Zatrzymałem się i nieznacznie przekrzywiłem głowę.
- Coś się stało? - Zapytała, najwyraźniej zaskoczona nagłą ciszą.
- Tego jeszcze nie wiem. - Odpowiedziałem, powoli zbliżając się do krzaków.
Nagle tuż przede mną wyskoczył szarak. Zaskoczony gwałtownie odskoczyłem do tyłu, nim się obejrzałem, zająca już nie było. W zamian za niego za moimi plecami usłyszałem cichy śmiech.
- Nie wiedziałam, że boisz się zajęcy.
- Ha ha ha. - Odparłem z uśmiechem. - Może po prostu chodźmy już dalej. Marzę, aby uciąć sobie długą drzemkę.
- Jasne. Powiem jedynie, że poszłoby szybciej, gdybyś sam trochę przyśpieszył.
- Pewnie. - Odpowiedziałem, przewracając oczami.
Ruszyliśmy dalej. Po drodze nie rozmawialiśmy za dużo. Nie bardzo było o czym, poza tym Megami wydawała mi się zbyt zajęta oglądaniem tego całego miejsca. Nie czułem potrzeby, aby jej przeszkadzać. Niespodziewanie jednak samica się zatrzymała, zaczęła się w coś wpatrywać. W geście zdziwienia nieznacznie uniosłem brwi do góry. Jednocześnie podchodząc bliżej, zapytałem:
- Co tam widzisz?
<Megami?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz