Black Parade

niedziela, 10 grudnia 2017

Od Soula do Rachel

W przypływie emocji uderzyłem Rachel w twarz. Zasługiwała na to.
Chwilę pogadała, chociaż nie wiem czy ktokolwiek jej słuchał, gdyż ja kompletnie się wyłączyłem. Nie miałem siły na bezcelowe przekomarzanki z waderą.
 - Nevra, chodźmy już... - bąknąłem przytulając ją do swojego boku.
 - Taaak! Najlepiej uciec od problemów co nie?! - krzyknęła za nami.
 - Zacznijmy od tego, że cholera nie uciekam! - Odwróciłem się gwałtownie i warknąłem na Rachel, tak że ta lekko się skuliła w sobie. - Cały pieprzony czas uciekałaś ode mnie, gdy cię szukałem! Przez ciebie mam tę cholerną bliznę na boku i cały czas utykam, a ty jeszcze śmiesz twierdzić, że uciekam?! Po prostu mam dosyć wszelkich kłótni. Dałaś mi już wystarczająco do zrozumienia, że mam się odczepić, więc zrobiłem to. Czego jeszcze chcesz?! - Cały czas krzyczałem, a mój głos echem rozchodził się po jaskini.
 - Soul... - Zaczęła Nevra. - Ty... Okłamałeś mnie. - stwierdziła spokojnie ze łzami w oczach. - Powiedziałeś, że nie poszedłeś jej szukać... Kłamałeś mnie! - wykrzyknęła. - Jak mogłeś? Jesteś, jesteś pieprzonym dupkiem i chamem... - Rozpłakała się całkowicie.
 - Nevra ja...
 - Nie. To koniec rozumiesz? - przerwała mi gwałtownie ocierając łzy. - Koniec... - powtórzyła szeptem.
Pokiwałem głową z dezaprobatą i zaśmiałem się cynicznie.
 - Jesteście obie siebie warte. - Stwierdziłem sarkastycznie. - I dzięki Rachel za zniszczenie mi życia. - Uśmiechnąłem się w myślach życząc jej śmierci. - Jesteś wspaniałą przyjaciółką! - Puściłem jej oczko, które przesączone było ironią.
I najprościej w świecie wyszedłem z jaskini. Truchtem, z pozoru spokojnie, okrężną drogą udałem się do mojej ostatniej kryjówki. Zgarnąłem stamtąd Marco i cały płonący wsiadłem na niego odlatując gdzieś w przestworza. Miałem już głęboko wywalone na Rachel, Nevrę i całą tą pieprzoną watahę. Chciałem tylko udać się jak najdalej stąd i zacząć żyć normalnie.

Rachel? xd

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz