Black Parade

poniedziałek, 25 grudnia 2017

Od Ametyst do Artemisa

Powoli podążyłam za samcem z powrotem do drugiej spośród znalezionych jaskiń. Artemis leżał już wyciągnięty na ziemi. Przesunęłam łapą po najbliższej skale, pokrywała ją jedynie niewielka warstwa kurzu.
- Cóż, przynajmniej nie masz tu zbyt dużo do sprzątania.
- A ty? - Zapytał wilk, gdy położyłam się obok niego. - Nie zamierzasz się wyprowadzić?
- Nie ma mowy. Ender sobie beze mnie nie poradzi. Kto zajmie się moim braciszkiem jak nie ja?
- Jasne. - Stwierdził Artemis, nie mogąc przy tym powstrzymać się od uśmiechu.
Wiedziałam, co mu chodzi po głowie, nie miałam jednak zamiaru dawać mu tej satysfakcji i rozpoczynać dyskusji. Często z nim przegrywałam na tym polu. Westchnęłam ciężko i przewróciłam się na plecy. Nuda, nuda i jeszcze raz nuda. O tej porze roku, gdy część zwierząt poszła spać, inne znowu uwięzione zostały głęboko pod grubą warstwą lodu, ciężko było znaleźć sobie jakieś zajęcie. Moim jedynym pocieszeniem był fakt, że Artemis nie zapada w sen zimowy czy też nie odlatuje do ciepłych krajów.
- Nudzę się. - Jęknęłam w końcu. - Poróbmy coś ciekawego.
- Jasne, tylko co? - Zapytał Artemis.
Szybko się podniosłam i rozejrzałam wokół.
- Nie wiem, wszędzie nic tylko ten śnieg. Co niby można robić ze śniegiem!? - Zamknęłam się na chwilę, dzięki czemu do głowy przyszedł mi dość ciekawy pomysł. - Umiesz lepić ze śniegu?
- To zależy co, ale można powiedzieć, że jestem całkiem dobry.
- Wspaniale! - Zawołałam. - Mam pewien plan. Radzę Ci się dobrze wyspać, bo w nocy będziemy mieć trochę pracy.
Artemis niemal natychmiast podniósł głowę i spojrzał na mnie pytająco.
- Nie martw się, po prostu pobawimy się trochę w śniegu, a przy okazji urządzimy innym małą... niespodziankę. - Uśmiechnęłam się zawadiacko i wychodząc, zawołałam - Do zobaczenia wieczorem.
Sama nie byłam jeszcze tak do końca pewna co będziemy robić. Mieliśmy jednak całkiem sporo możliwości i byłam niemal pewna, że któraś z nich przypadnie Artemisowi do gustu. Raczej nikt nie powinien mieć nam za złe jakiegoś małego, zimowego psikusa.

<Artemis?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz