- Em... Cześć? - powiedziałem nieco zszokowany. - Znamy się może? - spytałem dla pewności.
Wadera odkleiła się ode mnie i stanęła przede mną. Teraz mogłem podziwiać ją w pełnej okazałości. Kogoś mi przypominała. Coś mi świtało, lecz w dalszym ciągu nie pamiętałem, kim owa samica może być.
- Nie... Nie pamiętasz mnie? - spytała spuszczając głowę w dół. - Soul! Jestem Gen, Geneviev... - bąknęła.
Przetarłem oczy łapą, zamrugałem kilka razy i wybałuszyłem oczy patrząc cały czas na białą wilczycę.
- Gen... - wyszeptałem cichutko. - To ty?! - krzyknąłem po chwili.
Geneviev ponownie się na mnie rzuciła, z takim impetem, że wylądowałem na podłodze. Zaśmiałem się i również odwzajemniłem przytulasy. Zrobiło mi się cholernie miło.
- Tęskniłem... Strasznie tęskniłem... - powiedziałem obejmując ją. - Co ty tu w ogóle robisz idiotko?! - spytałem klepiąc ją po głowie.
I w tym momencie opowiedziała mi całą historię po moim odejściu. Jak to było naprawdę i co się działo w domu...
Zrobiło mi się trochę przykro, aczkolwiek najważniejsze było to, że się odnaleźliśmy.
- Czekaj, czekaj, czekaj. - przerwała Rachel. - To twoja siostra?! - wykrzyknęła zdziwiona. - Nic nigdy nie mówiłeeeeś. - zarzuciła z żalem.
- Boooo, nie pytałaś. - Wzruszyłem barkami obojętnie.
- A idź... - Machnęła łapą w moją stronę i podeszła do gen z wielkim uśmiechem.
Wnioskując po tym, że z dobre pół godziny rozmawiały ze sobą, całkowicie zapominając o mnie stwierdziłem, że raczej się dogadają.
- Dobra ja lecę, nie będę wam przeszkadzać. - Powiedziała Rachel, gdy już wyczerpały im się tematy do rozmowy.
- No dobrze, do jutra! - Siostra pomachała jej na pożegnanie, a ja zrobiłem to samo.
- Zostaliśmy sami... - Stwierdziła wadera.
- Racja... Bardzo mam przerąbane? - spytałem tak dla pewności oddalając się.
Geneviev? Spotkanie po latach hehe xd
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz