Black Parade

niedziela, 10 grudnia 2017

Od Rachel do Soula

Patrzyłam za oddalającą się sylwetką basiora.
- To co teraz robimy? - spytała Nevra
- My? - parsknęłam - Oj nie, ty jesteś sama - to powiedziawszy skierowałam się poza tereny watahy. To małego lasku nieopodal w którym był... bar. 

***

- Na dobre i na złe... - podśpiewywałam pijąc kolejny kubeł dość mocnego alkoholu. Był to chyba 6 raz. Gdy wypiłam, walnęłam o stół.
- Kolejne! 
- Panienko, to nie zdrowe w twoim wieku. - usłyszałam głos obok siebie. Był to starszy basior, o złotych oczach. 
- No-i-co - czknęłam - Mam to gdzieeeeś! - Wypiłam świeżo nalany alkohol. - Żyjcie! 
- Panienka w tak młodym wieku w takim miejscu?
- A no. 
- Stawiam pani kolejne. - usłyszałam drugi głos. 
- E, panie Janie, ty mi tutaj się nie uśmiechaj jak zbok jaki - odparłam bardziej poważnie, po czym wybuchnęłam śmiechem widząc jego minę - Żartowałam, jak za darmo to bioręęęę.... - basior odzyskał wigor i zamówił coś tak mocnego, że po dwóch łykach część wyplułam znowu do kubła. 
- Boże święty, nie wiem co to jest, ale dobre! - wypiłam do końca.
- Dobra, a teraz mów co cię trapi. - odezwał się ten o złotych oczach. 
- Soul! To taki pieprzony kretyn! - zaczęłam się śmiać. - On chciał wziąć " ślub" - tutaj specjalnie zrobiłam cudzysłów w powietrzu, poprzedzając go czknięciem - z taką różową lafiryndą. - No i tutaj zaczęłam opowiadać masę rzeczy czując, że jestem słuchana. Pijaki to pijaki, ale czasami wysłuchają, chociaż są i zboczeńcy. - I on się nawet nie skapnął, że ja byłam w nim zakochana! - tutaj zaczęłam się tak śmiać, że musieli mnie uspokajać. Potem coś tam jeszcze gadałam, wstałam, zaczęłam coś tam pokazywać gadając przez cały czas, aż w końcu się zatoczyłam, i wpadłam na wilka, który świerzo wszedł do baru. 
- Przepraszam pana bardzo, czy pan się dobrze czuje? - spytałam dławiąc śmiech. - Chciałam wyciągnąć łapę, ale poznałam znajomą twarz Soula, więc szybko ją cofnęłam.
- O wilku mowa! - krzyknęłam. - Osoby które mnie słuchały zaczęły się śmiać. 
- Co ty robisz na nie swoich terenach? - spytał z obojętnym dźwiękiem głosu. 
- Upijam się - odparłam jakby nigdy nic. - Znowu śmiechy, ale tym razem głośniejsze.
- Chodź, wychodzimy - powiedział już całkowicie wścieknięty.
- Co? Ja nigdzie nie idę! - śmiechy - Basior zrobił tak, że się przewróciłam znowu, chwycił mnie za kark, i wyciągnął przez drzwi.
- Zobaczymy się potem! - machałam do wilków, które zniknęły mi chwilę potem za drzwiami. Soul ciągnął by mnie tak w nieskończoność, ale wreszcie zaczęłam się wiercić, i zatrzymał się na klifie. Była bezchmurna, grudniowa noc.
- Co ty ze sobą robisz. - patrzył na mnie jak na gorszą rangą.
- Spaaaaaadam na samo dno! - pokazałam łapą jak głupiemu.
- Jaki jest tego powód? - usiadłam i zaczęłam drapać się za uchem, a mój ogon obijał się o ziemię.
- No bo... - tutaj zrobiłam się czerwona jak burak, odwróciłam głowę, po czym mruknęłam unosząc ją dumnie:
- Idź się spytaj panów z baru, na pewno ci powiedzą.

< Soul? Idziesz/zostajesz/zabijasz mnie? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz